Sam nie do końca wiedział, czemu odczuwał taką satysfakcję z szoku brata. Ale nie dziwił się Deanowi, gdyby on dowiedział się, że osoba mieszkająca z nim w tym samym budynku potrzebuje łamania kości i zszywania skrzydeł, to pewnie też powtarzałby "Słucham?", mając przy tym minę zagubionego psa.
- Dajcie mi chwilę, przyszykuję narzędzia i was zawołam - rzuciła Serafinka, kiedy wszyscy skończyli posiłek. - Muszę trochę ogarnąć laboratorium, a Cas w tym czasie przyniesie Pióro. Dean, mógłbyś zgarnąć tego tu sierściucha i upewnić się, że TWÓJ kot nie wlezie w pole rażenia? Nie wiem...
- Nie jestem niczyim kotem...
- ...zamknij go gdzieś, skąd nie wyjdzie, a potem przyjdź do mojego laboratorium. Sam, pomożesz mi przygotować instrumenty, dobierzemy ci też okulary. Mary, Jack, chcielibyście obserwować proces czy może wolicie nieco wypocząć?
- Będziesz miała zdrowe skrzydła? - spytał Nefilim, jego postura wręcz buzowała od ekscytacji.
Serafinka uśmiechnęła się lekko i skinęła głową. Mary wzruszyła ramionami.
- Możemy patrzeć.
Rozdzielili się po tym; Dean zabrał szarpiącego się Newta na wyższy poziom bunkra, gdzie wsadził go do przeznaczonego specjalnie dla magicznego kocura transportera (który nosił dumną nazwę Al-cat-raz), Cas znikł na moment, aby wydobyć kasetkę z Piórem z jednego z sejfów w magazynie artefaktów, Mary i Jack zostali w kuchni, zaś Sam poszedł za Sevil do jej laboratorium.
Pierwszy raz widział miejsce pracy Serafinki. Wszędzie stało szkło laboratoryjne, siedem stołów pełnych aparatury, otoczonych mnóstwem regałów i szaf pancernych, gdzie stały książki i odczynniki. W gablotach ze wzmocnionego szkła umieszczono ukończone eksperymenty, sporo broni i dodatków, których mocy mógł się tylko domyślać. W dalekim kącie na prawo od drzwi stało łóżko Sevil, wysoka na pięć stóp konstrukcja z kilkoma schodkami, pokryta dużą ilością kocy, które tworzyły coś na kształt gniazda. Pod nim znajdowała się komoda i poduszka dla kota.
Sevil przeglądała jedną z szuflad, wyjmując jej zawartość na wierzch komody. Sam znalazł tam znajomą szpulkę czerwonej nici, zestaw srebrnych igieł oraz kilka par okularów, które umożliwiały widzenie istot nie z tego świata. Serafinka z cichym sapnięciem wyciągnęła z szuflady sporą kasetkę zamykaną na klucz i spojrzała na łowcę pełnymi nadziei oczyma.
- Możesz nosić soczewki kontaktowe? - spytała, stukocząc delikatnie paznokciami o powierzchnię kasetki.
- Tak, nie sprawia mi to większego problemu...
Uśmiechnęła się lekko i wyjęła z pojemnika butelczkę. Tuż nad jej dnem unosiły się dwie soczewki, z pozoru zwyczajne. Wziął je, Serafinka gestem wskazała lustro nad zlewem po drugiej stronie pomieszczenia.
Kilkanaście sekund później Sam zamrugał przez nagły rozbłysk magicznej aury w pomieszczeniu. Odwrócił się przodem do Sevil, jego twarz wyrażała zachwyt, który zamarł na jego ustach, gdy zobaczył Serafinkę. Wyglądała jak zastygająca lawa, kilka jasnych punktów w czarnej, matowej powierzchni. Wyciągnął dłoń, która zawisła na jej skrzydłem.
- Sevil... - wyszeptał, czując jak ściska mu się gardło.
Serafinka uśmiechnęła się smutno, ostrożnie wtulając złamane, dziwnie wykręcone skrzydło w ciepłą dłoń Sama. Przesunął rękę po grzbiecie górnego skrzydła na ramię kobiety, potem na szyję, w końcu objął jej policzek.
- Sevil - powtórzył, przyciskając swoje czoło do czoła Serafinki.
- Wszystko będzie dobrze - odszepnęła, obejmując go w pasie. Ostre paznokcie wbiły się w plecy młodszego łowcy. - Wszystko będzie dobrze, Sammy. Za godzinę będziemy pić piwo i wspominać nasze pierwsze wspólne łowy. Wszystko będzie dobrze.
CZYTASZ
Hear Evil //SPN ff//
Fanfiction"- Sevil, nie. - Czemu? Gdyby zajął się swoimi aniołkami, nie mielibyśmy takiego bajzlu, jak pół roku temu. - Sevil, uderzenie Chucka to naprawdę zły pomysł. Sevil, nie. - Sevil, tak." ___________ Sequel do See Evil