— Tak, mówiłam ci. Dawał wiele zmyłek.— wywróciłaś oczami.— Trochę minęło, zanim doszłam do sedna sprawy. Był przygotowany na moją zdolność.
— Eh, niech ci będzie. Napisz raport o całej sprawie, możesz iść.— westchnął.
— Jak sobie życzysz...— mruknęłaś. Popatrzyłaś jeszcze raz na skrzydła ojca. W większości były białe, ale gdzie niegdzie na końcach było widać trochę czarnych piór. Dobrze wiedziałaś o mrocznej przeszłości swego ojca. Chociaż i tak nie takiej złej. Odwróciłaś wzrok, trochę zawstydzona samą sobą, że tak się zamyśliłaś, po czym wyszłaś z pokoju.
________________________________— Ranpo, nie przeszkadzaj!— zawołałaś w stronę chłopaka, który nie przerwanie rzucał w ciebie żelkami. Leżałaś na kanapie, na brzuchu, więc nie chciało ci się specjalnie wstawać, aby go uspokoić. Wolałaś nie ryzykować tym, że Kenji znów by ją zajął.— Muszę napisać raport!
— Raporty są nudne~... Serio kazał ci to napisać?— zapytał znudzony.
— Tak, a to strasznie długa sprawa.— załamałaś się i wypiłaś łyk soku.
— Pokaż to.— mruknął, po czym wstał z krzesła i podszedł do kanapy. Przysiadł lekko na twoich plecach, całkowicie ignorując twoje zdenerwowanie i zabrał od ciebie kartkę.— Nauczyłabyś się pisać.
— Nie oceniaj, a doceniaj!— warknęłaś zawstydzona i wyturlałaś się tak, aby leżeć obok i widzieć chłopaka. Był widocznie skupiony, więc nawet nie potrafiłaś patrzeć na kartkę i na to w jakim jest momencie, przez cały czas patrzyłaś na jego zamyślony profil. Gdy był w takim stanie, nic nie potrafiło go z niego wytrącić, do tego, według ciebie, wtedy wyglądał najsłodziej.
— Nie, tego nie da się rozczytać.— westchnął po czym rzucił kartkę za siebie.
— No wiesz co!— oburzyłaś się.
— Ale serio, dawał aż takie podpuchy?— zapytał zmieniając temat. Ucieszyło cię to, że jednak to przeczytał.
— Tak. Wysyłał przede mnie ludzi, którzy mieli jakieś poważniejsze grzechy na koncie, więc nie miałam jak ocenić, kto jest winny tej zbrodni. Do tego, podejrzanych przybywało tak samo jak martwych.— wytłumaczyłaś.
— Jasne...ale mogłaś dać jakiś znak, myśleliśmy, że nie żyjesz...— wyszeptał cicho Ranpo, co nie umknęło twojej uwadze.
— O, czyli martwiłeś się o mnie!— zawołałaś z triumfem.
— Przesłyszałaś się!— szybko zareagował, widocznie się rumieniąc. Aby jakoś to zakryć, naciągnął czapkę, tak, by zakrywała jak kolwiek oczy i wstał z kanapy.
— Hehe~ jestem pewna co słyszałam! Nawet twoje skrzydła się rumienią!— zaśmiałaś się, po czym podniosłaś się do góry, aby stanąć na sofie w geście wygranej.
— Pff, po prostu jesteś głucha i tyle.— prychnął.— Nie mogłaś nas poprosić o pomoc?
— Hm...nie, nie mogłam.— uśmiechnęłaś się krzywo.
Krzyk.
— D-Dlaczego?— zdziwił się, otwierając szerzej oczy.
Wewnętrzny krzyk.
— A czy to ważne?— zaśmiałaś się.
><
Ohayō!
Udało mi się wystawić rozdział dokładnie miesiąc po poprzednim! Nwm czy to dobrze czy to źle w sumie cx
Zapraszam was również do mojego drugiego xReader z BSD, które powstało kilka dni temu.
Pisanie tamtego nie oznacza zawieszenia tego, spokojnie>.<
Ma ktoś pomysł na prezent dla siostry, na 14 urodziny?;-;
Mądra ja przez ostatni miesiąc myślała tylko o nowym sezonie BSD, zamiast o pamiętnym dniu jakim jest 13 kwietnia...X'D
CZYTASZ
„𝐉𝐮𝐭𝐫𝐳𝐞𝐣𝐬𝐳𝐲 𝐃𝐳𝐢𝐞𝐧"«RanpoxReader» BSD
ФанфикRanpo x Reader~ [Imię] po długiej nie obecności wraca do swojego domu, jednak dużo się tam zmieniło. Musi poradzić sobie ze zmianami jak i konsekwencjami nieobecności. Jednak jej partner nie wie co ma o tym wszystkim myśleć.