4.

892 85 58
                                    

— Tak, mówiłam ci. Dawał wiele zmyłek.— wywróciłaś oczami.— Trochę minęło, zanim doszłam do sedna sprawy. Był przygotowany na moją zdolność.

— Eh, niech ci będzie. Napisz raport o całej sprawie, możesz iść.— westchnął.

— Jak sobie życzysz...— mruknęłaś. Popatrzyłaś jeszcze raz na skrzydła ojca. W większości były białe, ale gdzie niegdzie na końcach było widać trochę czarnych piór. Dobrze wiedziałaś o mrocznej przeszłości swego ojca. Chociaż i tak nie takiej złej. Odwróciłaś wzrok, trochę zawstydzona samą sobą, że tak się zamyśliłaś, po czym wyszłaś z pokoju.
________________________________

— Ranpo, nie przeszkadzaj!— zawołałaś w stronę chłopaka, który nie przerwanie rzucał w ciebie żelkami. Leżałaś na kanapie, na brzuchu, więc nie chciało ci się specjalnie wstawać, aby go uspokoić. Wolałaś nie ryzykować tym, że Kenji znów by ją zajął.— Muszę napisać raport!

— Raporty są nudne~... Serio kazał ci to napisać?— zapytał znudzony.

— Tak, a to strasznie długa sprawa.— załamałaś się i wypiłaś łyk soku.

— Pokaż to.— mruknął, po czym wstał z krzesła i podszedł do kanapy. Przysiadł lekko na twoich plecach, całkowicie ignorując twoje zdenerwowanie i zabrał od ciebie kartkę.— Nauczyłabyś się pisać.

— Nie oceniaj, a doceniaj!— warknęłaś zawstydzona i wyturlałaś się tak, aby leżeć obok i widzieć chłopaka. Był widocznie skupiony, więc nawet nie potrafiłaś patrzeć na kartkę i na to w jakim jest momencie, przez cały czas patrzyłaś na jego zamyślony profil. Gdy był w takim stanie, nic nie potrafiło go z niego wytrącić, do tego, według ciebie, wtedy wyglądał najsłodziej.

— Nie, tego nie da się rozczytać.— westchnął po czym rzucił kartkę za siebie.

— No wiesz co!— oburzyłaś się.

— Ale serio, dawał aż takie podpuchy?— zapytał zmieniając temat. Ucieszyło cię to, że jednak to przeczytał.

— Tak. Wysyłał przede mnie ludzi, którzy mieli jakieś poważniejsze grzechy na koncie, więc nie miałam jak ocenić, kto jest winny tej zbrodni. Do tego, podejrzanych przybywało tak samo jak martwych.— wytłumaczyłaś.

— Jasne...ale mogłaś dać jakiś znak, myśleliśmy, że nie żyjesz...— wyszeptał cicho Ranpo, co nie umknęło twojej uwadze.

— O, czyli martwiłeś się o mnie!— zawołałaś z triumfem.

— Przesłyszałaś się!— szybko zareagował, widocznie się rumieniąc. Aby jakoś to zakryć, naciągnął czapkę, tak, by zakrywała jak kolwiek oczy i wstał z kanapy.

— Hehe~ jestem pewna co słyszałam! Nawet twoje skrzydła się rumienią!— zaśmiałaś się, po czym podniosłaś się do góry, aby stanąć na sofie w geście wygranej.

— Pff, po prostu jesteś głucha i tyle.— prychnął.— Nie mogłaś nas poprosić o pomoc?

— Hm...nie, nie mogłam.— uśmiechnęłaś się krzywo.

Krzyk.

— D-Dlaczego?— zdziwił się, otwierając szerzej oczy.

Wewnętrzny krzyk.

— A czy to ważne?— zaśmiałaś się.

                                ><

Ohayō!
Udało mi się wystawić rozdział dokładnie miesiąc po poprzednim! Nwm czy to dobrze czy to źle w sumie cx
Zapraszam was również do mojego drugiego xReader z BSD, które powstało kilka dni temu.
Pisanie tamtego nie oznacza zawieszenia tego, spokojnie>.<
Ma ktoś pomysł na prezent dla siostry, na 14 urodziny?;-;
Mądra ja przez ostatni miesiąc myślała tylko o nowym sezonie BSD, zamiast o pamiętnym dniu jakim jest 13 kwietnia...X'D

„𝐉𝐮𝐭𝐫𝐳𝐞𝐣𝐬𝐳𝐲 𝐃𝐳𝐢𝐞𝐧&quot;«RanpoxReader» BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz