•Midoriya•
Już od jakiś 15 minut szukam Uraraki. Przepadła jak kamień w wodę. Zdążyłem spytać większości dziewczyn, ale żadna jej nie widziała. Zacząłem się o nią martwić, bo mogę przysiąc, iż dostrzegłem łzy na jej rumianych licach. W końcu ją znalazłem. Leżała na kanapie w głównym pokoju. Podszedłem do niej powoli, lecz ta znów chciała uciec spanikowana.
W ostatniej chwili zapałem ją za nadgarstek i spytałem cicho.— Uraraka, co się stało? —
Przez kilka sekund nie słyszałem odpowiedzi.
Chciałem kontynuować konfrontację, jednak przerwał mi donośny głos Bakugo.— Midoriya!
Zacząłem się trząść. Czyżby sobie przypomniał?
Spojrzałem na niego ukradkiem, jednak na twarzy blondyna nie dostrzegłem cienia złości. Zamrugałem kilkukrotnie i puściłem rękę Uraraki. Nie chciałem, by myślał sobie niewiadomo co. Najwyraźniej nie zdążyłem.— Jesteście razem? Wybacz, Deku. Nie wiedziałem. Mogłeś powiedzieć. Pocałowałem zajętą osobę. — Chłopak westchnął długo i schował swoją porcelanową twarz w dłoniach. Otworzyłem usta, by zaraz je zamknąć. Przejął się czymś takim?
Potrząsnąłem głową, by odgonić od siebie niepotrzebne myśli i odpowiedziałem rozemocjonowany.
— Nie jesteśmy! Za dużo sobie wyobrażasz, Katsuki!•Bakugo•
Nie są razem? Więc dlaczego ta dziewczyna płakała? Obrzuciłem obecną dwójkę zagubionym spojrzeniem i podrapałem się po głowie.— Myślę, że powinniście to sobie wytłumaczyć. Sam na sam. Moja obecność jest tu zbędna. — Powiedziałem zmieszany i zwróciłem się w stronę zielonowłosego.
— Nie dałeś mi nawet słowa wypowiedzieć. — Parsknąłem krótkim śmiechem i kontynuowałem. — Chciałem ci podziękować. Wiele dziś dla mnie zrobiłeś. Jesteś przemiłym stworzeniem. A teraz uciekam. To na razie! — Pomachałem im na pożegnanie i niczym burza wybiegłem z pokoju.
— Zrobiłem z siebie okropnego głupca. — Szeptałem zły, tłukąc się po głowie. Co ja sobie myślałem całując Deku. Przecież to mężczyzna. Przepiękny mężczyzna. Nie potrafię się oprzeć tym szmaragdowym, lśniącym tęczówkom. Tym ostro ściętym, pełnym wargom, a także jego włosom w kolorze wiosennej trawy. Za każdym razem mam ochotę wsunąć w nie ręce i delikatnie przekładać niektóre kosmyki pomiędzy palcami.
Jednak to dalej mężczyzna.Westchnąłem ciężko i chwyciłem za klamkę od drzwi prowadzących do mojej sypialni. Wszedłem do środka i zastygłem w miejscu. Dlaczego wcześniej nie zauważyłem drugiego łóżka? Gdyby jeszcze tego było mało, leżał na nim jakiś chłopak z głupim uśmiechem na twarzy.
— Bakugo! Słyszałem, że miałeś jakiś wypadek. Wszystko okej? — Zdezorientowany, wydobyłem z siebie jedynie ciche potwierdzenie i podszedłem do swojej szafy. Przynajmniej na to wskazywały zdjęcia Deku poukrywane po szufladach i półkach. Potrzebowałem wziąć prysznic, by zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia.
— Wybacz, że pytam, ale... znamy się? — Zacząłem, wyciągając parę dresów, oraz czarny podkoszulek. — Profesor Aizawa nie mówił ci, co się stało? My chodzimy do jednej klasy?— Wyrzuciłem z siebie, jak z karabinu i odwróciłem się do niego przodem. Wyglądał na zaskoczonego. Powiedziałem coś nie tak?
— Żartujesz, prawda? Podali ci coś w trakcie pobytu u pielęgniarki? Bakugo, to ja, Kirishima. Twój chłopak.
Spojrzałem blado na współlokatora i oparłem się plecami o lodowatą ścianę.
— Ż-żartujesz, prawda? — Niemożliwe, bym związał się z kimś innym, niż Midoriya. Tylko on siedział w moich myślach. Czuję to. Przecież nie zakochałbym się w nim od pierwszego wejrzenia. Zresztą znamy się kilkanaście lat. Sam Deku może mi to potwierdzić!Przełknąłem gęstą ślinę i przetarłem czoło z kropelek potu. — Wybacz mi, Kirishima, ale ja straciłem pamięć. — Ponownie zerknąłem na nastolatka i zmarszczyłem brwi. Dlaczego wyglada jakby miał się zaraz roześmiać.
— Katsuki, nie wiedziałem, że tak łatwo łykasz każdą bajeczkę! — Ceglano-włosy parsknął głośnym śmiechem, a ja odetchnąłem z ulgą. Od początku mi coś tu nie pasowało. Poklepałem chłopaka po ramieniu, uśmiechnąłem się niemrawo i wyminąłem go, by dostać się do łazienki. W rękach ściskałem świeże ubrania i zamyślony, wpatrywałem się w podłogę. Miałem już dość dzisiejszego dnia. Zbyt wiele wrażeń. Tych dobrych również. Na myśl o pocałunku z mniejszym od siebie, brokułowym chłopakiem, pokręciłem głową i szepnąłem jego imię.
— Tak? — Usłyszałem ciepły głos Izuku, który był w stanie rozpuścić moje serce. Podniosłem wzrok z nad posadzki i uśmiechnąłem się szczerze. — Ach, nic takiego! Zwyczajnie dobrze cię widzieć, Midoriya.
Podszedłem do nastolatka i przejechałem opuszkami palców po jego aksamitnym licu. W oczach niższego dostrzegłem tlącą się radość. Podniósł ostrożnie dłoń i z czułością ścisnął mi nos. — Ciebie również, Kacchan.
•Midoriya•
W końcu zostałem sam z Uraraką. Opadłem z głuchym jękiem na kanapę i uniosłem oczy ku górze. — Ochaco, dlaczego? — Zapytałem dziewczynę, oczekując pełnej odpowiedzi.— Nie moja wina, że jesteś ślepy i głuchy na wyraźne sygnały. — Parsknęła prześmiewczo. Jakie sygnały? O czym ona mówi? — Jestem w tobie zakochana, idioto. I myślałam, że czujesz to samo. Jednak teraz, gdy wiem, że twoje serce zajął ktoś inny, nie mam zamiaru walczyć. Nie widzę sensu. Zawsze go kochałeś, prawda? — Spojrzała na mnie iskrzącym wzrokiem.
Kochałem Kacchana? Jakież to kłamstwo! On mnie znieważał, nienawidził, więc z jakiej racji mam go kochać? Potrząsnąłem głową i zagryzłem dolną wargę. Chociaż.. To Bakugo zajmował moje myśli. Codziennie się zastanawiałem, jak się teraz czuje, czy je odpowiednio. Można to nazwać miłością?
Podniosłem się z sofy i powtarzając „nie" jak mantrę, uciekłem do łazienki. Czy to możliwe, że zakochałem się w takiej osobie, jaką jest blond-włosy chłopak?
Moje rozmyślania przerwał mi sam ich obiekt.Uchwyciłem, jak szepta moje imię. — Tak? — Spytałem zainteresowany. Licealista podszedł do mnie z uśmiechem i musnął palcami mój policzek. — Ach, nic takiego! Zwyczajnie dobrze cię widzieć. — Zaśmiałem się perliście i ścisnąłem jego nos. Był taki drobny.
— Ciebie również, Kacchan. — Przyznałem z lekkim sercem i nie martwiąc się o reakcję jego, bądź innych, wtuliłem się w przyjaciela. Po raz pierwszy od tak dawna czułem bezpieczeństwo w jego towarzystwie. Pozwoliłem sobie nawet na ułożenie podbródka na jego ramieniu i przymknięciu ocząt. Wzdychałem słodki zapach chłopaka. Moje całe ciało, a także umysł powoli się wyciszył. Strach uleciał, wraz z gorącym dotykiem ust Bakugo na moim czole. Prosiłem wszystkich bogów, by Katsuki jak najdłużej nie odzyskał pamięci. Nie mogłem pozwolić na ponowną jego stratę.
Obiecuję, że będę z tobą zawsze. Nie pozwolę, aby ktokolwiek cię obrażał. Jesteś dla mnie najważniejszy, Deku!
W mojej głowie rozbrzmiewały słowa małego blondyna. Ile czasu minęło, gdy mi to powiedział? Nie jest to jednak w tym momencie istotne. Teraz naprawdę mogłem w nie uwierzyć.
Dałem za wygraną i otwarcie rozpłakałem się w jego ramię. Kacchan zdążył poczuć, jak moje łzy moczą koszulkę, dlatego zdziwiony odsunął mnie od siebie i starł kciukiem kryształowe krople. — Dlaczego płaczesz? Boli cię coś? — Spytał zatroskany. Pociągnąłem nosem i spojrzałem centralnie w jego krwiste ślepia. — Wybacz, Kacchan. Po prostu jestem najszczęśliwszy na świecie.
——————————————————————
Krótki rozdział na rozbudzenie ciekawości.
Ach, jest beznadziejny. Obiecuję, iż następny będzie dwa razy lepszy. Dalej nie potrafię w dialogi, ani tym bardziej monologi. Bye.
CZYTASZ
LOST IN HIS FEELINGS.
RomancePrzez pewien wypadek Bakugo Katsuki - największy wróg Izuku, traci pamięć. Jak potoczą się ich losy? Czy wciąż będą pałać do siebie tak ogromną nienawiścią?