Rozdział 4

18 2 1
                                    

  Prowadzą mnie tak samo jak pierwszego dnia kiedy przybyłam do pałacu. Tylko teraz z tą różnicą, że nie mam na sobie pięknej sukni, lecz zwykłe spodnie i luźną koszulkę, a moją szyje okala kolczatka, która w każdym momencie może się zacisnąć. Strażnicy wciąż nie pozwalają bym zaczerpnęła swojej zdolności, a ta bezradność kiedy mam szansę uciec mnie dobija. Przemierzamy pałacowe korytarze i chociaż idziemy dość powoli, czuję się tak jakby kazano mi przebiec sprintem kilka kilometrów. Tradycyjnie nie zawiązano mi oczu. Chyba uznano, że nie ma sensu zawracać sobie tym głowy. Otoczenie staje się coraz bardziej znajome, przecinamy korytarze i krużganki, po których swobodnie spacerowałam nie dalej niż kilka miesięcy temu, chociaż teraz zdaje mi się, że od tamtego czasu minęły wieki. Wtedy nie miałam potrzeby zapamiętywać tych wszystkich przejść i połączeń. Teraz staram się jak najdokładniej zakodować w pamięci mapę pałacu. Z pewnością mi się przyda, jeśli kiedykolwiek mam się stąd wydostać żywa. Moja komnata wychodzi na wschód i mieści się na piątym piętrze. Ustaliłam to, licząc okna.
Idziemy już spełna dziesięć minut, gdy w końcu dochodzimy do ogromnych drzwi, prowadzących na sale rozpraw. Byłam tam tylko raz, kiedy odbywała się egzekucja na niejakiej Carole Neverden. Oskarżono ją o próbę zabójstwa najmłodszej z córek króla, we śnie. Pomimo tego, że wampiry nie śpią, to ona jest jeszcze mała i nie posiada takich zdolności, jak reszta jej rodziny. Kobiecie nie udowodniono tego, a sama księżniczka nie potwierdziła, iż to jej opiekunka, a mimo tego i tak spotkała ją okrutna śmierć. Teraz jestem tu ja. Wokół sceny na podwyższeniu, znajdują się wygodne krzesła wykonane z najlepszego materiału dla widowni, który uczestniczą w widowisku. Miejsca są już zajęte przez różne domy zamożnych wampirów, a każda rodzina odróżnia się barwą swych strojów, takich samych jak flagi ich rodów.  Na przeciwko sceny, jest specjalne miejsce przeznaczone, dla rodziny królewskiej, która o dziwo, jeszcze się nie zjawiła. Pierwszy, najbardziej okazały, wykonany z czystego diamentu tron przypisany jest dla króla Tolevir. Po jego prawej stronie znajduję się miejsce dla następcy tronu - Newta. To on wraz z bratem zaopiekował się mną, gdy prawie wybiłam całą wioskę, bo nie mogłam zapanować nad sobą. Moją zabójczą bronią. Pomagał mi, trenował ze mną, uczył jak nad tym panować. To też było dla niego nowe, ale  nie dawał tego po sobie. Trenował ze mną jak równy z równym, choć dobrze wiedział, że gdybym chciała mógłbym go porządnie zranić. Miał inne plany w porównaniu do swojego brata, który działał na moją niekorzyść. Ale tego dowiedziałam się niestety za późno. Przekonał brata i ojca, że to ja zdradziłam królestwo, a nie na odwrót. To przecież on robił na mnie badanie i próbował uzyskać moje zdolności, by zabić rodzine i objąć koronę. Kiedy mu się nie udało, obrócił wszystko przeciwko mnie. Dlatego teraz stoję tutaj, na podejście w obecności wartowników i czekam. Na rodzinę królestwą, która wyda wyrok za moje przewinienia. Tak naprawdę nikt z tutaj zgromadzonym oprócz nich i Elane nie wiedzą co potrafie. Co dokonałam, wtedy w wiosce. Dla nich jestem tylko kolejnym skazańcem niewartym uwagi.
Nagle powietrze przeszywa metaliczny dźwięk. Rozbrzmiewa kilkakrotnie niczym fanfary obwieszczające nadejście ważnej osoby, a w tym przypadku króla. Wszystkie Domu Szlacheckie mniej lub bardziej chętnie wstają. Zauważam, że niektórzy szepczą coś sobie na ucho. Stoję chyba w najgorszym miejscu jaki mogłam sobie wymarzyć. Jeszcze niedawno chciałam tylko wyjść z mojej komnaty więziennej, ale teraz z chęcią bym tam wróciła. Król wchodzi żwawym krokiem, ramiona ma szerokie i proste. Ma na sobie czarno-czerwony wojskowy mundur. Na piersiach połyskują mu odznaki i medale symbolizujące bohaterskie czyny, których nigdy nie dokonał. Mimo, że ma doskonałą ochronę, u boku nosi pozłacany miecz. Zawsze się zastanawiałam, po co, wampirom biała broń, skoro dzięki swojej sile mogą pokonać ofiarę, używając tylko rąk. Na jego głowie spoczywa korona wykonana z poskręcanego złota i czarnego żelaza, o czubkach przypominający krople krwi. Dość fortunnje, ponieważ król jest najpotężniejszym wampirem, podobnie jak jego najstarszy syn. Należy do niszczycielskiego, potężnego szczepu władców rozlewu krwi. Za monarchą idzie księżniczka, uśmiechając się pozdrawia zebranych. Podczas gdy mundur króla jest ciemny i ma prosty krój, to jego córką ubrana jest w biało-beżową, lekką i zwienną suknie. Za nimi na lożę wkracza Newt, ubrany podobnie do ojca, jednak bez korony na głowie. Podchodząc do tronu nie odrywa ode mnie wzroku. Jeździ po mnie spojrzeniem, zapisując każda zmiane w moim wyglącie od ostatniego spotkanie. Nie umiem wyczytać emocji mu towarzyszących, za to on może wyczytać moje. Nic w tym trudnego kiedy nawet nie próbuje ich ukrywać. Po miesiącu spędzonym w męczarniach jestem jak otwarta księga. Przez to wpatrywanie się w przyszłego władce, nawet nie zauważyłam jak do loży wszedł Ethan. Nie spogląda na mnie. Patrzy przed siebie. Rozgłada się na boki, kodując w głowie ile domów szlacheckich znajduję się na sali. Z powrotem spoglądam na Newta, który teraz patrzy na mnie z bólem, współczuciem, ale i złością i żalem za to co zrobiłam przeciwko niemu. Królestwu, którym za niedługo będzie władał. Nadal nie wie jaka jest prawda. Co tak naprawdę stało się w koszarach i chyba nigdy się tego nie dowie.
- Cisza! - grzmi monarcha, a jego głos odbija się echem od ścian sali posiedzeń, uciszając okrzyki zebranych niczym trzaśnięcie bata. - Zebraliśmy się tutaj, by osądzić tą oto kobietę za zdradę przeciwko rodzinie królewskiej i całego naszego narodu.
Wszyscy jakby dopiero teraz przypomnieli sobie o mojej obecności, przeszywają mnie swoim spojrzeniem, a ja od jego nadmiaru pochylam głowe.
- Octavia Raven Griffin, urodzona 783 roku Nowego Świtu, córką Emori i Alarica Grifinów - recytuje z pamięci Sybil, streszczając moje życie. - Przyjęta w ramiona naszej rodziny, obdarowana zaufaniem i miłością. Mieszkała w biednej rodzinie, w miasteczku Livertin. Kiedy rodziną ją opuściła to my się nią zajeliśmy, objeliśmy ją ochroną. Zaopiekowaliśmy się nią. A ona!? Odpłaciła nam się zdradą. Porzuciła wszystko co jej ofiarowaliśmy dla własnej sprawy. Teraz spotka ją za to śmierć!
Wiedziałam, że tak się stanie, a mimo wszystko jestem zaskoczona decyzją króla. Wokół rozbrzmiewają brawa. Każdy dom z osobna potakuje na dobrą decyzje władcy. Podnoszę wzrok i spoglądam w stronę Newta, ale go nie ma wśród zgromadzonych. Wyszedł. Za to Ethan patrzy na mnie z złowieszczym uśmieszkiem i definitywnie jest zadowolony z tego co ma się zaraz wydarzyć. Gotowa na to co ma się zaraz wydarzyć, zbieram resztki sił i ostatni raz spoglądam w oczy tego zdrajcy. Przeszywam go swoim ostatnim spojrzeniem. W tym samym momencie pozdrawia mnie skinieniem głowy, a ja czuje przeszywający ból w brzuchu. Spoglądam w dół i dostrzegam wyrastające ostrze miecza. Nie wiem co się ze mną dzieję. Cały świat zaczyna wirować. Słyszę tylko radosne krzyki widowni napawające się widokiem skapującej na posadzkę czerwonej krwi. Tysiące myśli przebiega mi przez głowę. Myślę o rodzicach. Siostrze i dwójce braci, którzy zawsze potrafili rozweselić nawet najgorszą sytuację. Przez oczami mam Newta. Noc, której nigdy nie zapomne. Pojedynek, który skończył się pocałunkiem. Trwam chwilę w pozycji stojącej, trzymając się za brzuch, ale w końcu moje ciało staje się ciężkie i tracę równowagę, lecąc na plecy. Czuję metaliczny posmak, a w rękach i nogach nieprzyjemne mrowienie. Usta mam już wilgotne i zapewne czerwone od krwi. Obraz staje coraz bardziej niewyraźny. Nie czuję już bólu. Ból trwał tylko przez chwilę, a teraz już nic. Tylko pustka. To ona zawładneła moim umysłem.

Dziewczyna nowego śwituOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz