|21|

990 57 0
                                    

Dziś miał się odbyć coroczny nabór służących. Miałam już na tyle lat bym mogła zostać zgłoszona. Tak też postąpiła moja opiekunka z porozumieniem z królową. Musiałam według niej coś robić w pałacu, a według mnie nawet na to zasługiwałam. Stałam w pierwszym rzędzie kandydatek. Rzędów było sporo jednak ja nie miałam głowy ich liczyć w tym momencie. Zdawałam sobie sprawę, że z tym dniem moje po części beztroskie życie się zmieni. 

- Imię? - wyrwał mnie z rozmyślań głos doradcy króla. Było to skierowane do dziewczyny stojącej obok mnie

- Do Harin - odpowiedziała 

- Córka medyka - skomentował - ładna... i za pewne inteligentna - mówił - mogłabyś być damą dworu - kontynuował. Patrzyłam na podłogę, ale kontem oka widziałam, że chwycił ją za przedramię - i teraz pojawia się problem. Pochodzisz z ważnej rodziny, ale posiadasz bliznę... - westchnął. Mężczyzna spojrzał na kierowniczkę służących, która mu towarzyszyła. Kontem oka widziałam jak kobieta wiąże kokardę na nadgarstku dziewczyny. Wstążka była żółta. Oznaczała - wyższą służącą. Kobieta trzymała wstążki w trzech kolorach: żółtym, niebieskim i czerwonym. Zawiązana przez nią wstążka na nadgarstku o kolorze niebieskim oznaczała wybraną na damę dworu, o kolorze czerwonym - służącą. 

- Imię? - stanął przede mną

- Jung Haesoo - odpowiedziałam. Podniosłam lekko wzrok. Oboje mi się przyglądali w ciszy. Kobieta spojrzała w notatki doradcy. 

- Nie wiem czy sama uroda wystarczy - skomentowała. Gdy sięgnęła po wstążkę zamknęłam oczy. Nie liczyłam na wiele chociaż jakiś skrawek nadziei miałam. Czułam jak wiąże mi kokardę. Do momentu, w którym odeszli do kolejnej dziewczyny nie otwierałam oczu. W końcu się odważyłam spojrzeć na mój nadgarstek. Czerwona. Rozejrzałam się lekko zrezygnowanym wzrokiem po pomieszczeniu. Obecni byli wszyscy książęta i Soyeon. Spotkałam się ze wzrokiem księcia Jihoon'a, który starał się powstrzymać uśmiech. Jednak księżniczce już się to nie udawało. 


Tak jak zawsze wybrałam się do biblioteki. Z małym wyjątkiem... Obok mnie siedział Soonyoung również przed książką. Czułam na sobie przez to wzrok księcia Wonwoo, który również czytał przy sąsiednim stole. Miałam uśmiech na swojej twarzy bo dawno mnie tu nie było, a trzeba przyznać, że stęskniłam się za klimatem tego miejsca. Tutaj wręcz przestałam odczuwać napiętą atmosferę pałacu. Do tego momentu gdy usłyszałam szuranie krzesła... Podniosłam głowę znad lektury spotykając się ze wzrokiem księcia Jihoon'a siadającego na przeciwko księcia Wonwoo. Spojrzał po chwili na Soonyoung'a, ale ten nawet nie podniósł głowy znad książki. Pierwszy raz od jego powrotu zobaczyłam go w królewskich szatach. Wcześniej chodził w swoich ciemnych ubraniach, a włosy miał ledwo spięte. Dziś miał szatę, w której widziałam go dzień przed jego ucieczką, a włosy miał należycie spięte jak każdy z książąt. Chwilę mu się przyglądałam przypominając sobie mój sen. Może dlatego ostatnio dostałam nagłej pewności siebie. Mimo że dalej ma trochę dziecięcą twarz to zdążył wyprzystojnieć. 

- Co się gapisz? - powiedział i dopiero teraz się zorientowałam, że nawiązywałam z nim chwilowy kontakt wzrokowy. Zwrócił tym uwagę reszty - Możesz podziwiać, ale bez przesady - dodał na co usłyszałam parsknięcie księcia Wonwoo. Wszyscy spojrzeliśmy w jego stronę. Zaczął się cicho śmiać czym spowodował zdziwienie na twarzach chłopaków. Sama się zaśmiałam czym też zaraziłam Soonyoung'a. 

- To ja też popodziwiam - odezwali się oboje czym tym razem mnie zdziwili. Odłożyli książki opierając brody o dłonie. Zaczęli się się mu przyglądać z uśmiechami na ustach. Nie spodziewałabym się tego po nich... No dobra może po Soonyoung'u tak, ale nie po tym co mu zrobił pierwszego dnia po jego powrocie... Usłyszałam ciche stukniecie i syknięcie księcia Wonwoo. Wskazywało to na to, że książę Jihoon kopnął pod stołem księcia Wonwoo w piszczel.

 - A ty nie boisz się żartować? - spojrzał na Soonyoung'a książę Jihoon

- Spełnia funkcję strażnika bo robi to w moim imieniu - odezwałam się zaczynając się niepokoić o Soonyoung'a. Również zamknęłam książkę. 

- Jeden rok... - powiedział przez zaciśnięte zęby książę Jihoon - Gdyby Seungcheol nie urodził się jeden przeklęty rok wcześniej niż ja to byłabyś moją nałożnicą i byś tego żałowała - dodał.  Zmarszczyłam lekko brwi nie wiele przejmując się jego słowami. Spojrzałam tylko w stronę księcia Wonwoo, który z nienawiścią w oczach oddał swojemu przyrodniemu bratu kopniaka w piszczel. Soonyoung miał podobną minę... Książę Jihoon dalej na mnie patrzył, a iskry wypadające z jego oczu nagle zaczęły mnie trafiać z bólem w serce. 

- Dlatego wolałeś uciec? - spytałam powstrzymując wszelkie emocje - panie... - dodałam łagodnie chociaż zabrzmiało to jak drwina. Książę Jihoon poderwał się z krzesła. Już miał podnieść na mnie rękę, ale przed jego twarzą zobaczyłam mały sztylet należący do Soonyoung'a, który też wstał. Powstrzymało go to przed atakiem, ale dalej piorunował mnie wzrokiem. Chwilę potem podniósł się również książę Wonwoo, który siłą znów posadził swojego przyrodniego brata. - Wybacz, panie - powiedziałam patrząc na niego 

- Pałac się zmienił - odezwał się książę Wonwoo na co książę Jihoon w końcu odwrócił ode mnie wzrok - pogódź się z tym - nie wiem co by się stało gdyby nie obecność księcia Wonwoo. To jedyny książę, który umiał się dogadać z księciem Jihoon'em. I w czasach dzieciństwa i jak się okazuje nawet teraz... 

Nałożnica |FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz