trzy⇉końcówki

875 99 134
                                    


⇉ 30 maja, Ruhpolding, Niemcy

Zakręcenie kurka spowodowało natychmiastowe zatrzymanie dozowania wody przez słuchawkę prysznicową. Lustro zaszło mgłą. Przetarłaś je dłonią, jednakże tym samym pozostawiłaś po swym dotyku smugę, która jeszcze bardziej przysłaniała lustrzane odbicie. Chcąc pozbyć się niefortunnej skazy, podłączyłaś suszarkę do prądu i skierowałaś strumień powietrza na zwierciadło. Po chwili na powrót stało się jednolitą taflą, w której mogłaś ujrzeć swą wieczorową twarz. Otarłaś ręcznikiem każdy centymetr kwadratowy swego ciała, po czym nałożyłaś na siebie piżamkę (która bynajmniej byłą prezentem od Andreasa) składającą się z krótkich spodenek ze wzorem imitującym żyrafią sierść oraz szarej koszulki z krótkim rękawkiem z wizerunkiem żyrafy. Tuż nad głową żyrafy widniał dymek z napisem "I am the German giraffe!". Wklepałaś w swą skórę twarzy nawilżający krem, a na usta nałożyłaś balsam pachnący czarną porzeczką. Oblizałaś wargi, gdyż nie mogłaś powstrzymać się od spróbowania kosmetyku roztaczającego tak nieziemską woń. Rozpuściłaś uprzednio związane włosy — celem chronienia ich przed mokrym związkiem chemicznym zwanym H2O — pochwyciłaś szczotkę i zaczęłaś stopniowo je rozczesywać. Z każdym przeciągnięciem robiłaś to coraz wolniej, twoja twarz zbliżała się niebezpiecznie do lustra. Pełna konsternacji odłożyłaś szczotkę, ujęłaś końcówki swych włosów i — jakby miało to jakkolwiek pomóc — przyłożyłaś je do odbijającej obraz tafli.

— Do stu beczek zjełczałego rumu! — wyrzuciłaś z siebie ze zgrozą — Ja wiedziałam, że niemieckie powietrze to masakra na kółkach, ale żeby moje włosy wyrażały aż taki sprzeciw?

— [Twoje imię]! Czy ty znowu majaczysz do samej siebie? — zza ścian dobiegł głos zjawiskowego mężczyzny Andreasa Wellingera, którego domeną było jawne maltretowanie  twojej osoby.

"Jesteśmy w jego domu, to sobie pozwala skubaniutki — zmarszczyłaś brwi — Nie mogę się wydrzeć na cały jego dom, w końcu należy trzymać fason przy jego rodzicach"

W tym momencie twój móżdżek doznał oświecenia.

"Przecież pojechali do znajomych. No kochanie, przygotuj się teraz na żywy megafon"

Nabrałaś do płuc sporą dawkę powietrza.

— ANDREAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAS! FRAJERZE NIEMIECKI CHODŹ TUTAJ NATYCHMIAST! PĘDEM, MIGIEM, MIGIUSIEM! — po wydanej z siebie serenadzie odchrząknęłaś cichutko i nasłuchiwałaś galopu zbliżającego się bawarskiego niedźwiedzia. Ze spokojem przekręciłaś zamek w drzwiach, lecz nim zdążyłaś się cofnąć, Andreas gwałtownie wparował do łazienki, uderzając cię drzwiami centralnie w nos i czoło.

— Em, entschuldigung, jak zgaduję? Haha — zaśmiał się wyrażając tym samym zmieszanie i zawstydzenie.  Biała piżamowa koszulka dodawała mu niewinności, krótkie spodenki w kratkę podkreślały muskulaturę jego nóg.

Uciskałaś dłonią miejsce bezpośredniego rażenia po zadanym ciosie.

— Wiesz, jeśli ci tak zostanie to będziesz mogła udawać Rudolfa, może nawet będziesz kierować całym zaprzęgiem renif...

 — Weź się zamknij — odparłaś wypluwając słowa przez zęby — Inaczej zaraz przebranżowię twój kartoflany nos na czerwoniutkiego buraka.

— Ojejku, moja malutka Czeszka się skonfundowała, ojeju jeju! — odsłoniłaś twarz i przechyliłaś głowę do tyłu, by móc spojrzeć wysokiemu skoczkowi prosto w oczy.

— JESZCZE RAZ NAZWIESZ MNIE CZESZKĄ, A ZOBA... — nie dokończyłaś, Andi chwycił cię za ramiona i złożył całusa na środku czoła przejeżdżając przy tym dłonią po policzku. Po twym ciele przebiegła fala rozległego ciepła.

Milka girl = [reader] x [andreas wellinger] 2 🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz