02

1.9K 140 33
                                    

Zamaszyście otworzyłam drzwi swojego mieszania i pomaszerowałam przez ciemny korytarz. Nacisnęłam kilka razy dzwonek, aż na klatce usłyszałam jego irytujący dźwięk. 

Kolejne sekundy mijał i nikt nie otwierał. Zaczęłam marznąć, choć w dzień było ciepło, to noce, były zimne, a ja wyskoczyłam z mojego posłania  w tym co spałam.

Z irytacją nacisnęłam ponownie dzwonek i zaczęłam uderzać pięścią w drzwi.

Ten cholerny dupek zakłóca moją cisze nocną i jeszcze śmie nie otwierać.

Ręka rozbolała mnie, ale nie dawałam  za wygraną i nawet, jak usłyszałam jakiś ruch nadal waliłam w te przeklęte drzwi, które niespodziewanie się otworzyły. Z rozmachu uderzyłam nie w drewno, a w mokry, nagi tors. Moja pięść zatrzymała się gwałtownie, tuż przy ciele mężczyzny. Nagim ciele, nie licząc prześcieradła, którym zakrył się od pasa w dół.

Spojrzałam  na mojego sąsiada i mogłam bez wątpienia stwierdzić, że jest to facet, który zawsze gra główną rolę w fantazjach erotycznych siedemdziesięciu procent kobiet, z czego te trzydzieści pozostałe jest lezbijkami. Wysoki, dobrze zbudowany, jego mięśnie na klacie i brzuchu apetycznie uwydatnione, skóra muśnięta słońcem, szerokie ramiona i wielkie męskie dłonie, idealne do dawania klapsów. Zerknęłam niżej...

Na białym materiale, który podtrzymywał w pięści, odznaczał się kształt jego penisa. Był podniecony, a prześcieradło w połączeniu z sterczącym wzwodem dawało MASZT! Jak na żaglówkach. O cholerka.

Z tego wrażenia zapomniałam języka w gębie, ale szybko przypomniałam sobie  po co przyszłam, kiedy chrząknął przywracając mnie do pionu.

— Przepraszam, ale czy moglibyście zachowywać się nieco ciszej, bo jeszcze trochę, a wjedziecie z tym łóżkiem, przez ścianę do mojego mieszkania — wypaliłam niespodziewanie.

Facet zlustrował mnie wzrokiem od stóp do twarzy i uśmiechnął się arogancko.

— Czyżby moja nowa sąsiadka przyszła się poskarżyć — zakpił.

Wciągnęłam głośno powietrze z zaskoczenia. Nie krępował się swoją nagością, ani tym, że jest w stanie gotowości, zaś ja po  oględzinach, usilnie starałam się zatrzymać wzrok na jego twarzy. Rozpraszało mnie jego idealne ciało.

— Jest środek nocy, a normalni ludzie o tej porze śpią, bo muszą wcześnie wstać do pracy.

— Normalni ludzie w nocy również uprawiają seks, jakby sąsiadka raczyła zauważyć. — Odbił piłeczkę, a we mnie, aż się zagotowało. Zacisnęłam pięści i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka.

 Wolną ręka oparł się o futrynę i nachylił się w moją stronę jakby chciał zdradzić  mi wielki sekret, a w jego czarnych oczach zabłysły iskierki rozbawienia.

— Jeżeli nie przyszłaś po to, żeby do nas dołączyć, to wracaj do swojego mieszkania i czekaj cierpliwie, aż skończymy, a później idź spać jak grzeczna dziewczynka.— Po wypowiedzeniu tych słów zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

 Z irytacją i oburzeniem pomaszerowałam do swojego mieszkania. Byłam niemal pewna, że nie uda mi się zasnąć przy takich dźwiękach. Gdyby nie to, że miałam tylko jeden pokój, który można wykorzystać na sypialnie to zmieniłabym zdanie już teraz. Nie miałam wyboru, dzisiejszą noc spędzę w salonie, który jest połączony z aneksem kuchennym. 

Kiedy weszłam do sypialni mój sąsiad wznowił swoje igraszki z Chichotką i Rechotką. Zabrałam szybko koce i pościel, i umościłam się w salonie, jednak nadal słyszałam ich jęki. Jego kochanki nie powstrzymywały się i on teraz również sobie nie żałował.

Pół godziny później i po którymś tam z kolei wykrzyczanym orgazmie, wszystko ucichło. Miałam nadzieję, że zasnęli. Jednak ja byłam tak nakręcona, że sen nie nadchodził. Przewracałam się z boku na bok i kolejne pół godziny leżałam bezsennie.

***

Z przyjemnego snu o moim sąsiedzie, jego czarnych oczach i boskim ciele, wyrwał mnie, denerwujący dźwięk budzika w moim telefonie. Wczoraj byłam tak sfrustrowana seksualnie, że nawet myślałam o małych barankach, żeby tylko zasnąć. 

Z trudem wygramoliłam się z posłania. W nocy musiałam się nieźle wiercić, skoro owinęłam się w kołdrę i koce  jak w kokon.

O piątej trzydzieści rano potrzebowałam mocnej kawy i prysznica. Kawa na przebudzenie, a prysznic na to, żebym nie śmierdziała w pracy yyy..., jak to mówił Justin "zapachami erotycznymi".

Nastawiłam wodę na kawę w rondelku, który wygrzebałam z kartonu razem z kubkiem i przypomniałam sobie, że mam tylko ziarna. Westchnęłam głośno i przyłożyłam wierzch dłoni do czoła. W domu w którym mieszkałam wcześniej kuchnia była wyposażona w ekspres do kawy, który samodzielnie ją mielił, a tu miałam podstawowe wyposażenie. Więc rozzłoszczona brakiem porannej kawy, poszłam pod prysznic. Śniadanie darowałam sobie, bo i tak miałam pustą lodówkę.

Moja irytacja sięgnęła zenitu, kiedy odkryłam, że żelazko nie działa i musiałam ubrać się w to co nie wymagało prasowania, czyli w cienką, choć i tak za ciepłą, jak na tą porę roku, dzianinową, szarą, sukienkę z krótkim rękawem. Sukienka przylegała do mojego ciał, niczym druga skóra i miała niewysoką stójkę, więc zakładałam do niej długi, złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie słońca. Makijaż jak zawsze ograniczyła do minimum, czyli pudru, kredki do brwi, tuszu i błyszczyka. Włosy po umyciu tylko podsuszyłam, więc ułożyły się ładnie w lekkie fale. Stopy wsunęłam w klasyczne czarne szpilki i zerknęłam na zegarek w telefonie. Była szósta piętnaście, a o siódmej musiałam być w pracy. Nic nie zaszkodzi jak będę wcześniej i przygotuję się do zajęć. Spakowałam jeszcze prace uczniów, których jeszcze nie skończyłam sprawdzać do mojej czarnej aktówki, złapałam torebkę, klucze i wyszłam z mieszkania. 

Kiedy wyjmowałam klucze z zamka, sąsiednie drzwi otworzyły się i usłyszałam rozmowy i, kroki kilku osób; dwóch par damskich szpilek i ciężkich męskich butów . Znieruchomiałam i zacisnęłam pięści na uchwycie aktówki, gdyż wiedziałam kto za mną stoi. Zaczęłam szybciej oddychać i zacisnęłam usta w wąską linię. Nie odezwałam się, tylko odwróciłam się  i zrobiłam kilka kroków w stronę schodów, jednak zatrzymałam się gwałtownie na słowa wypowiedziane niskim męskim głosem.

— Witam moją pracowitą sąsiadeczkę. Jak widzisz moja droga, inni ludzie, też pracują i mają czas na przyjemności. 

— Dupek — fuknęłam cicho pod nosem, ale i tak na tyle głośno, że usłyszał. 

— Świętoszka — odbił.

— Daj spokój dziewczynie. Nie wyspała się przez nas — powiedziała ze skruchą, jak mi się wydaje Chichotka, gdyż ja nawet nie odwróciłam się w ich stronę.

Westchnęłam głośno rozdrażniona i bez słowa już, ruszyłam schodami w dół. Całą drogę na parking szli za mną, słyszałam ich rozmowy przerywane salwami śmiechu kobiet.

Dotarłam do mojej małej Toyoty Yaris  i zaczęłam grzebać w torebce za kluczem do auta, więc zajęte rozmową towarzystwo minęło mnie. 

Wczoraj wyskoczyłam jeszcze po resztę rzeczy, a kiedy wróciłam zaparkowałam na samym początku parkingu, żeby mieć bliżej do wejścia. 

Odnalazłam zgubę i otworzyłam  drzwi. Jednak mój sąsiad zatrzymał się kilka metrów dalej i odwrócił się w moją stronę. 

— To twoja, ta żółciutka  kaczuszka — zadrwił — zajęła moje miejsce parkingowe?

— Nie było podpisane, ale za to było wolne — odpowiedziałam. — Prawo pierwszeństwa — dodałam na koniec i wsiadłam do samochodu. 

Wycofując z miejsca parkingowego, zobaczyłam w lusterku wstecznym, zdezorientowaną minę mojego  przystojnego sąsiada. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

Carmen kontra Ogier 1:0, albo raczej 1:2. Buuu...

DetektywOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz