Nie powinnam z tąd wychodzić, nie jestem ani smokiem ani człowiekiem... Jestem jakimś potworem... Ochydnym nic nie umiejącym potworem. Lepiej żebym żyła w dziczy... Bez mamy która robi najlepszy gulasz, bez ludzi którzy prubują się ze mną zaprzyjaźnić... Bez taty... Ta.. bez taty będzie super.
Położyłam się na chłodnej trawie i odkryłam płaszczem. Muszę odpocząć...
Miałam 5 lat kiedy tata i mama zabrali mnie na przygodę. Płynęliśmy statkiem dniami i nocami aż w końcu natknęliśmy się na straszną mgłę. Usłyszałam dziwne stworzenie i przytuliłam mamę.
Wielki czarny smok skoczył na kadłub, spojrzałam na Tarczę która bała się tak bardzo jak ja. Smok skoczył na tatę jakby chciał go zaatakować, ale zaczęli się bawić!
Byłam zafascynowana tym wszystkim, tata złapał moją rączkę i pomógł mi dotknąć smoka. Był trochę dziwny w dotyku ale go polubiłam. Parę smoków się zleciało w tym jeden wyglądał jak duży kurczak, skoczył on na mamę wytrącając Tarczę ze statku.
Przestraszyłam się trzymając małego smoczka w białe plamki, rodzice chcieli uratować moją starszą siostrę, ale nie mogli jej znaleźć pod wodą.
To wszystko wina tego smoka! Gdybyśmy tu nie popłynęli nie była bym jedynakiem! To wszystko wina tego wyjazdu!
... To wszystko wina mojego ojca.
Otworzyłam oczy i otuliłam się płaszczem. Jest tak zimno... Tak strasznie zimno. Dygotałam cała i patrzyłam na poranną mżawkę. Chce do domu... Ale tam nie pasuje.
Ciekawe co mama zrobiła na śniadanie... Zaburzało mi w brzuchu i się skupiłam. Ciekawe co ja zrobię na śniadanie... Brakuje mi pobudek Szczerbatka... I porannego biegu przed Wichurką. Ciekawe czy Nova, Sweet... Albo Wooly Howl... Są dla mnie jak rodzina...
Kto by chciał być rodziną z czymś takim. Są dla mnie mili bo wiedzą co durnego zrobiłam i jest im mnie żal!
Ugh... Straciłam apetyt. Może lepiej się przejdę... Albo jeszcze trochę odpocznę. Zamknęłam oczy i odpoczywałam czując promienie słońca na swojej skórze. Tak ciepło... Tak miło...
Poczułam jak ktoś mnie podnosi i przytula ale nie miałam siły się ruszyć.
–N-nie znowu...– Usłyszałam i poczułam jak mi przykłada głowę do klatki.
Mężczyzna odetchnął z ulgą i mnie gdzieś niusł nadal wtulając mnie w swój tors. Pachnie jak łuski smoka i mój tata... Bije od niego przyjemnym ciepłem... Wtuliłam się i zasnęłam.