Spaghetti i Doktor Styles

16 2 0
                                    

byłoby naprawdę miło jeśli zostawicie komentarze i głosy, jeżeli się wam spodoba :D
enjoy

Zdążył wypić już dwa piwa.

W porządku, nie takie już, bo odkąd pojawili się na imprezie minęły dwie godziny, a on wcale nie czuł stanu chociażby otumanienia, mimo że jego głowa była słaba.

Poznał za to dwuletniego przyjaciela Liama.  Uroczy blondyn - tak określiłaby go każda osoba na pierwszy rzut oka. Niewinne oczy, słodki uśmiech i zaróżowione policzki. Ale Harry rozmawia z nim od dwóch godzin. Pomimo wszystkich cukierkowych zalet ten mały Irlandczyk to szatan.

- Hej jestem Niall Horan, a to jest moje królestwo. - tak przedstawił się chłopak, kiedy otworzył im drzwi do bractwa.

W środku był zaduch, dużo pijanych bardziej lub mniej studentów, choć Harry był pewien, że jest tu także parę nastolatków. Ale atmosfera panującą na imprezie wcale nie była tak przerażająca jak wydawało mu się zanim przyszli. Koniec końców chłopak nie miał zamiaru uciekać. Co więcej dobrze się bawił. Irlandczyk był przezabawnym kompanem na imprezie i Liam tak jak obiecywał, nie odstępował go na krok. Więc czuł się bezpiecznie i swobodnie.

- Więc, właściwie to jak się poznaliście? - siedzieli wszyscy na kanapie ze sztucznej skóry i właśnie mijała trzecia godzina ich pobytu. Ludzie wokół byli coraz bardziej wstawieni, ale to nie przeszkadzało im w dobrej zabawie, Harry wolał ten czas wykorzystać na bliższe poznanie. chciał mieć na tych studiach kogoś jeszcze, bo mimo, że kochał Liama to nie chciał spędzić wyłącznie jego boku kolejnych czterech lat.

- Oddał mi swoje jedzenie. - rzucił niebieskooki i sięgnął po kolejną butelkę piwa.

Harry popatrzył na niego zdezorientowany. Bo jak po takim czymś można zostać przyjaciółmi z dwuletnim stażem.

- To bardzo skrócona wersja, Niall i wcale się z tobą nie podzieliłem. - westchnął Liam. - Siedziałem na ławce mojego pierwszego dnia zajęć, byłem głodny, a do wykładu miałem jeszcze czas, więc wyjąłem spaghetti, które miałem w pojemniku.

- Czekaj, co to ma do tego wszystkiego. - zapytał Harry. Teraz już zupełnie nie wiedział o co chodzi.

- No przecież mówię. - westchnął. - Otwierałem pokrywkę, kiedy ten żarłok podleciał do mnie i dosłownie wyrwał mi pudełko! - wykrzyknął po czym roześmiał się, jakby przypomniał sobie tę sytuację. 

- I po tym właśnie zostaliście przyjaciółmi? - dalej zupełnie nic z tego nie rozumiał. 

- Właściwie to trochę się na mnie powydzierał, aż profesor McCall przyszedł sprawdzić co się dzieje. - zaśmiał się blondyn. - Ale od tamtego czasu on kojarzył mnie jako tego co mu ukradł spaghetti, a ja mówiłem mu cześć za każdym razem, kiedy się mijaliśmy.

Liam wzruszył ramionami i przytaknął głową na potwierdzenie słów przyjaciela. - Tak, cóż, później chyba poczuł się winny, bo zaprosił mnie do włoskiej knajpki jako rekompensatę. 

Harry śmiał się razem z nimi. Okazało się, że wypad do knajpy był totalną porażką, ale to właśnie te wszystkie głupie sytuacje ich do siebie zbliżyły. Zerknął na zegarek w swoim telefonie, który wskazywał godzinę 23, co tu dużo mówić, było jeszcze tak wcześnie, więc postanowił, że do końca nie może pić tylko piwa. Wstał z zamiarem pójścia do kuchni, w której znajdował się całe zapasy bractwa. 

Niewielkie pomieszczenie wydawało się jeszcze mniejsze przez kilku ludzi tam oraz puste butelki po trunkach. Podszedł do jednej, która była pełna i wyglądała jakby miała spełnić jego oczekiwania. Zmieszał sobie jakiegoś eksperymentalnego drinka, bo jego umiejętności miksologii mogły jedynie prosić o przebaczenie. 

For Your Eyes OnlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz