Rozdział 8

66 3 0
                                    


- No już, spokojnie mała, nikt cię tu nie skrzywdzi - Rafał krok za krokiem zbliżał się do dziewczyny, która kuliła się przy ławce kurczowo ściskając swój bok z którego lała się krew. Spięła ramiona chowając w nich głowę, zacisnęła oczy czekając na najgorsze - hej, spójrz na mnie - drżąc odwróciła głowę - po co mielibyśmy robić ci teraz coś złego?  Jaki sens miała by nasza pomocy, gdybyśmy mieli cię za chwilę zabić? Czy nie prościej było by cię zabić wtedy w lesie? Na prawdę, chcemy tylko pomóc - Dookoła stały anielice ubrane w pielęgniarskie ubrania. Słowa dotarły do niej i po szybkim lecz głębokim zastanowieniu, faktycznie ratowanie jej, nie miało sensu, lecz wizja ścigającego ją Michała po ziemi nadal była żywa. Obraz przed oczami był całkowicie nie wyraźny. Wszystko pulsowało. Lekarz wyciągnął rękę. Chaos drgnęła lekko do tyłu. 
- S-Sparzysz się - wydukała gdy dostrzegła że Archanioł chce ją dotknąć bez jakiegokolwiek zabezpieczenia.  
- Wszystko w porządku - uśmiechnął się - mogę? - wskazał na zakrwawiony bok. Dziewczyna nic nie odpowiedziała ale i nie odsunęła się gdy rudowłosy jeszcze bardziej zbliżył rękę. Widząc reakcję Chaos Rafał delikatnie odsunął słabą rękę diablicy i podniósł materiał. Prawą rękę wychylił do jednej z pielęgniarek, która trzymała opatrunki, nożyczki itp. Odkleił opatrunek, który doszczętnie już przesiąkł i natychmiast przycisną jałową gazę tamując krew. Nad uchem usłyszał cichy świst wciągającego powietrza.
- Od kiedy upadły przejmuje się losem anioła? - zagadną, chcąc odwrócić uwagę dziewczyny od bólu.
- N-Nie przejmuję się, ja t-tylko nie chciałam, b-byś.... Byś - zacięła się, gdy Rafał zacisną opatrunek. 
- Bym się nie poparzył? Podniosę cię teraz dobrze? Widzę że sama nie dasz rady Discord.
- C-co powiedziałeś? - ostatkiem sił złapała za jego ramie. Wszystko się rozmazało, siły odpłynęły z ciała, lecz cały czas wszystko słyszała.
- Nic mała - podniósł ją bez żadnego problemu, lekko drgnęła przestraszona - Nic ci się tu nie stanie, przyrzekam Mała Anielico - ostatnie słowa niesłyszalnie wyszeptał. Potem było szycie zerwanych szwów. Przetoczenie jednej jednostki krwi. Kroplówka uspokajająca z lekami przeciwbólowymi. Rafał nie zobaczył by rozkładała skrzydła, więc nie sprawdzał czy coś się naruszyło. Były w zbyt opłakanym stanie by non stop je rozkładać i składać. Wystarczająco namęczyli się by je zebrać do kupy i usztywnić. Gdy skończyli staną obok jej łóżka. Patrzył na jej twarz, tak znajomą a jednak inną. To była kiedyś jego droga przyjaciółka, a teraz? Oczy, tak intensywnie niebieskie i radosne, podkrążone zblakły. Usta uśmiechające się w każdej, nawet bardzo trudnej sytuacji wykrzywiają się w grymasie strachu, bólu i obojętności. Jej makijaż, kiedyś delikatny, teraz ciemny i brzydko rozmyty podkreślał jej mroczniejszą stronę. Rafał przetarł oczy, do sali wszedł Michał. Zdyszany, spocony, ciągle w swojej zbroi. Z rozciętej ręki lekko sączyła się krew.
- Słyszałem że się obudziła - wysapał. 
- Tak, lecz były komplikacje, teraz jest wszystko w porządku. Później ci dokładnie opowiem, a teraz daj rękę - przysunął drugi stołek do biurka i przyniósł koszyk z opatrunkami. Blondyn cały czas patrzył na Discord - Co z Belzebubem? - lekarz zapytał ściągając zbroję z przedramienia. 
- Uciekł jak zwykle - prychną - Tchórz. Zgubiliśmy go przy granicy z podziemiem, na odchodne rzucił sztyletem w mojego młodzika - Rafał obejrzał małą rankę. Założył dwa szwy i opatrunek.
- To stąd ta ranka?
- Mhm, pamięta coś? - obaj popatrzyli na dziewczynę.
- Nie jestem pewien, chyba nic, na wszystko patrzy jak by widziała to pierwszy raz. Trzeba by porozmawiać z Panem, ale po tej bitwie nie wiem w co ręce włożyć szczerze powiem. Teraz powinienem robić obchód, musiałem na nowo ją pozszywać. 
Do pokoju po cichu wleciała Archanielica.
- Hej chłopcy, jak z nią?
- Cześć Gabi. Zerwała szwy jak uciekła, ale po za tym w porządku. 
Czarnowłosa pokręciła ze zmartwieniem głową. W ciszy wszyscy przyglądali się śpiącej dziewczynie. Gabriel zaśmiała się leciutko.
- Znowu jesteśmy razem. Czterech jak było, jak jest i jak będzie. Daj Boże - zamyśliła się na chwile - muszę uciekać, masakrę w papierologi zrobiliście, chcę być na bieżąco informowana co z nią. Trzymasz się Michał? - Spojrzała na blondyna. Kiwną głową - Bywajcie - Wyleciała w górę i popędziła do Pnia, czyli wielkiej wieży na środku miasta. Od razu obleciało ją stado aniołów z wieściami. Gabriel, jako piastunka wieści, posłańców etc. była odpowiedzialna m.in. za porządek tego świata, praca ta była łatwa, lecz niestety po bitwach wszystko wywracało się do góry nogami. 

Michał schował twarz w rękach. Rafał położył mu dłoń na ramieniu.
- Ścigałem ją. Przez ostatnie 10 lat marzyłem by mój miecz ją dosięgną. Pragnąłem tego bardziej od zniszczenia Lucyfera! Dlaczego się nie zorientowałem?
- Nikt się nie zorientował, nikt nie wiedział. Cóż, dobrze że jej nie dosięgnąłeś a gdy mogłeś powstrzymałeś się by następnie nie patrząc na możliwość zranienia się uratowałeś ją. Nie wątpliwe że gdyby nie ty, mogła by być w gorszym stanie.
- Ale nadal... Będę musiał ją przeprosić i porozmawiać z Panem. Żałuję Rafał, jak ja mogłem w ogóle myśleć o morderstwie, jak ja mogłem pragnąć tego? - podniósł lekko głos. Discord drgnęła,mężczyźni skierowali wzrok na łóżko. 
- Jak się czujesz? - spytał spokojnie Rafał gdy zobaczył że otworzyła oczy. Dziewczyna rozejrzała się niepewnie po sali. Gdy odwróciła głowę w stronę Michała wstrzymała oddech. Nie wiedziała jak się zachować, z jednej strony był to Archanioł, który bez ustanku ścigał ją po świecie z zamiarem zabicia, lecz z drugiej strony była to osoba, która w jej snach z całych sił próbowała jej pomóc. Sny istot niebieskich są szczególne, gdyż nie istnieją. Są to wizje, albo przyszłości, albo przeszłości, rzadko kto je ma. Była rozdarta pomiędzy panicznym strachem a wielką ciekawością. 
- Discord ja... - zaczął Michał.
- Dlaczego to imię? Ty też je powiedziałeś! - zwróciła się do Rafała - Ja się tak nie nazywam, a-a może? - złapała się za czoło - w moim śnie, ty - spojrzała na blondyna - Wołasz mnie tym imieniem i wyciągasz rękę, ale ja za każdym razem nie mogę jej chwycić. Dlaczego? Kim ty jesteś? -  Archaniołowie popatrzyli po sobie. 
- Co pamiętasz? 

Inny DemonWhere stories live. Discover now