[87] "Tym razem też dam radę."

20 2 0
                                    

~Nina~
Z nowy rokiem postanowiliśmy zostawić przeszłość za sobą i ruszyć naprzód. Nie było to dla mnie łatwe, ale starałam się jak mogłam.
Wróciłam do pracy. Byłam bardzo wdzięczna Davidowi, że bez zbędnych słów i wyjaśnień mogłam wrócić na moje stare stanowisko. Fabian przez najbliższy czas nie będzie mógł zarabiać, więc to ja musiałam się tym zając. Jego rana goiła się, lecz ciągle istniała. Nie chciałam jego zdrowia narażać jeszcze bardziej. Zapewniałam go, że to wszystko mnie już nie męczy. Kłamałam. Nie jestem w stanie tak szybko pozbyć się tego poczucia winy. Do tego praca była mi potrzebna. Chciałam choć w ten sposób wrócić do dawnego życia, bez lęku i ciągłego strachu. Wtedy byłam taka silna i pewna siebie. Teraz z każdym dniem coraz trudniej było mi powstrzymać smutek. Mimo to walczyłam z tym. Miałam przecież tyle powodów do szczęścia. Miałam zdrową córkę, a za jakiś czas miałam zostać żoną cudownego mężczyzny.
Ciągle byłam pełna sprzecznych emocji.

Pierwsze dwa tygodnie stycznia minęły dość szybko. Przez ten czas ciągle myślałam i zamartwiałam się. Miałam wrażenie, że wszędzie widzę Trevora. Od świąt policja nie poinformowała mnie co dalej, a ja chwilami zaczynałam panikować. Do tego Claudia towarzyszyła mi coraz rzadziej, a ja czułam coraz większy niepokój. Wcześniej obecność obcego policjanta denerwowała mnie. Nie spodziewałam się, że tak szybko do tego przywyknę i będę dzięki policji spokojniejsza.

Dzisiejszego dnia nastąpił mój moment krytyczny. David pozwolił mi wcześniej skończyć pracę, gdy powiedziałam, że źle się czuję. Był dla mnie taki wyrozumiały. Mogłam wrócić na stare stanowisko pracy po tak długiej nieobecności bez żadnych wyjaśnień czy powodów.
Wchodząc do domu, miałam na ustach uśmiech, który w żadnym stopniu nie odzwierciedlał moich prawdziwych uczuć. Przywitałam się z Fabianem i przytuliłam Beth. Tak bardzo w tej chwili chciałam być sama. Świat zewnętrzy, emocje które ostatnio czułam, ludzie z którymi codziennie spędzałam czas. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Jednak wiedziałam, że gdy zamknę się w czterech ścianach i zacznę płakać, nigdy się nie pozbieram.
Dodatkowo zaczęłam martwić się o Bethany, która nie wyglądała najlepiej. Była lekko blada, nie chciała jeść kolacji i dość wcześnie chciała pójść spać.
-Fabian, ona cały dzień taka jest? - Spytałam, gdy byliśmy już sami w sypialni.
-Do obiadu wszystko było w porządku. Bawiła się z Ethanem, siedziała z mama. Jak dziecko, tryskała energią. Jednak z obiadu mało zjadła, później przespała się. Jak się obudziła była taka bez energii, nic nie chciała robić tylko oglądać bajki.
-Może powinnam z nią jutro jechać do lekarza. - W moim głosie wyraźny był niepokój. Fabian podszedł do mnie, objął w pasie i przysunął do siebie. Dotyk jego ciała w minimalnym stopniu pozwolił mi się uspokoić.
-Zobaczymy jaka będzie jutro. - Poczułam jego usta na ramieniu.

-Ja lepiej pójdę pod prysznic. - Uśmiechnęłam się znając jego zamiary. Gdy przyszłam z pracy, myliłam się. Nie chciałam być sama. Potrzebowałam kontaktu z Fabianem. Przy nim od razu czułam się lepiej.

-Może dotrzymam ci towarzystwa? - Znów pocałował moje ramię, lecz na tym nie zaprzestał. Jego usta dotknęły mojej szyi. Przymknęłam oczy czując przyjemność z tej drobnej pieszczoty.-A... - Ledwo otworzyłam usta, gdy głos Ruttera powstrzymał mnie.

-Nawet nie zaczynaj. - Odwrócił mnie, bym stała twarzą do niego. - Nie jestem z porcelany, więc przestań mnie tak traktować. Wiem, że się martwisz. Już nawet, na chwilę obecną, zrezygnowałem z pracy byś poczuła się lepiej. - Jego dłoń gładziła mój policzek. - Chodź, trzeba zmyć z ciebie to całe zmartwienie. - Chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić w kierunku łazienki, a na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech.

Leżałam na łóżku wtulona w Fabiana. Jego palce delikatnie gładziły moje plecy. Wszystkie negatywne emocje w tej chwili zniknęły.

-Nino śpisz? - Szepnął brunet.

Because the heart is not a servantWhere stories live. Discover now