3. Po prostu wsiadaj.

53 5 20
                                    


-Nie ma chuja. -jęknęłam przeraźliwie patrząc na kartkę przede mną, na co nauczycielka przechodząca obok strzeliła mi spojrzenie pełne rozczarowania.

Przecież sama wiem że klniesz głupia szmato.

Dobra, przesadzam.

-Też nienawidzę chemii.-mruknął Jake siedząc obok z ręką podpartą na kolanie podtrzymując na niej głowę.

-Jakim cudem.-pisnęłam sięgając do torebki po butelkę wody którą wcześniej zakupiłam w szkolnym sklepiku.-Masz same 4 i 5.-żachnęłam się na co w odpowiedzi dostałam lekki uśmiech chłopaka.

-Oceny zawdzięczam tylko i wyłącznie moim umiejętnościom ciągnięcia pały profesorowi Harrisowi.-rzucił mimochodem wlepiając swój wzrok na mężczyznę kilkanaście metrów dalej. Amy wybuchła gromkim parsknięciem a mnie zamurowało. W akompaniamencie śmiechu blondynki naprzeciw zakrztusiłam się wodą, a ta niechcący wyleciała mi nosem przez co śmiech dziewczyny zamienił się w głośny rechot, który teraz odbijał się echem szkolnego korytarza.

-Żartujesz.-wydukałam uspokajając się. Spojrzałam do przodu napotykając roześmiany wzrok przyjaciółki, która teraz ścierała pojedynczą łzę spływającą jej po policzku.

Ciemno włosy spojrzał na mnie ukradkiem oblizując wargi, po czym teatralnie odchrząknął.

-Niestety tak, ale zobaczycie że jeszcze kiedyś zaoferuje mu ten dill, a pamiętajcie, moim urokom nikt się nie oprze.-fuknął pokazując dłońmi całe swoje ciało, robiąc kółko w powietrzu wokół swojej twarzy.

-Tak, a ojcem moich dzieci będzie Ryan Gosling.-przeciągła kpiąco patrząc z politowaniem na chłopaka.

-Wszyscy wiemy że lecisz na kasę, nie zdziwiłbym się jeśli kiedyś stanęłabyś pod jego drzwiami wypinając się do niego gołą dupą z napisem "come in" na środku. -prychnął podnosząc się z kafelek po czym poprawił swoje włosy.

-Odezwał się ten który opierdoliłby gałę nauczycielowi chemii. -wzruszyła ramionami naśladując ruchy chłopaka.-Bolało.-pisnęła rozmasowując bark w który przed chwilą dostała z pięści bruneta.

-Bolało.-przedrzeźnił jej słowa wysokim tonem robiąc niezidentyfikowane i dzikie ruchy rękami.

-Boli to was łeb.-odezwałam się w końcu spoglądając na nich. Ręka blondynki już ściskała policzki chłopaka a umięśnione ramię Jake'a owinięte było wokół jej szyi.-Spokój.-pacnęłam ich dwójkę w głowy zwężając na nich oczy. -Jakiekolwiek pomysły co do tej chemii?-mruknęłam stając na biodrze z założonymi na piersi rękami.

Stanęli prosto głęboko nad czymś myśląc. Nagle ich miny zmieniły się, a ja zaczęłam bać się na nieprawdopodobną synchronizacje ich ruchów. W tym samym momencie spojrzeli na siebie, na ich twarzach zagościł uśmiech podczas gdy wewnętrzne załamanie zawładnęło moim ciałem gdyż te miny raczej nie wróżą nic dobrego.

-Nasz pomysł nosi nazwę "Nate Black".-szepnął łobuzersko Jake na co w odpowiedzi dostał cichy chichot dziewczyny obok.

Nie rozmawiałam z nim od incydentu z meczem, i tą durną koszulką, która wciąż leżała na biurku w moim pokoju. Rzuciłam ją tam, nawet nie fatygując się by pozbyć się jej poprzez wyrzucenie do kosza tylko ze względu mojego lenistwa. Może i obdarowywał mnie spojrzeniami lub kilkakrotnie próbował podejść ale ja uciekałam od niego najdalej jak tylko mogłam. Ten chłopak nie zwiastował nic dobrego. Emanowało od niego aurą w którą nigdy nie chciałabym wejść.

-Ta jasne, i co jeszcze.-zadrwiłam spoglądając przez okno na zewnątrz widząc czerwony samochód, co równało się z tym iż pojawił się w szkole.

Forced ExistenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz