Idąc tak, nadal z bólem w buzi, rozmyślałam nad tym czy mężczyzna pójdzie do więzienia. Podczas gdy kapral zakończył krótką walkę, od razu opatrzył mi twarz i stwierdził że to nic poważnego. Następnie poszedł, także zabierając mnie, do żandarmerii która stała sobie w pobliżu, oraz piła alkohol. Gdy mężczyźni dowiedzieli się o całym zajściu, wyruszyli w stronę miejsca gdzie leżał złodziej, który nadal był nie przytomny.
- Musimy iść do wyznaczonego miejsca na zbiórkę, czas na zakupy już minął. - Odezwał się Levi. Postanowiłam już nie rozmawiać z kapralem o tej całej bijatyce i tym co się stało... Tracił na mnie tylko cenny czas. Skinęłam głową i wyruszyliśmy, powolnie przepychając się przez tłumy ludzi.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Levi oddał mi moją sukienkę, oraz resztę moich zakupów które niósł. Dziewczyny już na nas czekały, i zaczęły wypytywać gdzie byliśmy. Levi tylko odpowiedział że zgubiłam się i odnalazł mnie w tłumie. Już chciałam zaprzeczać, lecz gdy byłam ułamek sekundy od otworzenia buzi, Kobaltowo oki delikatnie stuknął mnie butem w kostkę. Moja buzia już więcej nie otworzyła się dopóki nie dojechaliśmy nad obóz treningowy kadetów.
Dziś smutno oświadczyłam reszcie że będą musieli sami coś ugotować. Nie miałam już siły nic robić, szczególnie gotować. Inni kadeci przyjęli to ze smutkiem i zrozumieniem, ale postanowili tego nie okazywać. Powiedzieli tylko że i tak już dużo razy im gotowałam i powinnam zrobić sobie przerwę. Podczas gdy reszta jadła, ja nie byłam głodna. Siedziałam w pokoju wpatrując się w ścianę i rozmyślając nad życiem. Nie minęło pięć minut, a do mojego pokoju wtargnął Jean, bez zapukania. Popatrzyłam na niego zmęczonymi oczami, a on tylko zapytał.
- Hej, [imię]! Będziesz dzisiaj na ognisku w nocy? - Uśmiechnął się.
Pomyślałam sobie "Dlaczego nie? Będzie fajnie!"...
- Chyba pójdę... - Złapałam się za szczękę. Nadal bolała, lecz już nie tak mocno jak przy zderzeniu sie pięści z moją twarzą. Wcześniej, tak samo... Przy każdym słowie które wypowiedziałam czułam ten ból. Jean, niestety, chyba to zauważył.
- Co ci? Coś Cię boli? - Spytał.
- Em... - Skłamać czy nie?? Nie, powiem prawdę!
I opowiedziałam chłopakowi całe zdarzenie. Poprosiłam go także żeby nikomu o tym nie mówił. Jean tylko ze współczuciem poklepał mnie po plecach i powiedział że dotrzyma słowa. Następnie pożegnał się, i wyszedł z pokoju.
Przypominając sobie o tym co się stało, zaczęłam się rozpływać w myślach o tym, jak kapral mnie uratował... C-CO?! O czym ja myślę?!
Bez konkretnego powodu wyszłam z pokoju, odpędzając od siebie te myśli. Uczucia mną nie zawładną!
Hejo! Tak, wejście smoka na wattpada xD Powróciłam do was, z niestety krótkim rozdziałem z naszego kochanego Levi x Reader OwO obiecuję wam, że kolejny będzie dłuższy ^w^
Tak by the way, od dzisiaj będę pisać kolejna opowieść. Mianowicie Nadziej Ludzkości pozostaje jako główna i najważniejsza! Nigdy nie zapomnę o niej UwU
Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie mam juz siły tego poprawiać :(
Pozdro dla wszystkich! :D
CZYTASZ
Nadzieja Ludzkości || Levi X Reader || Proszę Tego Nie Czytać,Stare I Zawieszone
Fanfic(!!!PROSZĘ TEGO NIE CZYTAĆ! TO BADZO STARE DZIEŁO, TYMCZASOWO ZAWIESZONE!!!) Wcielasz się w pewną dziewczynę (swoją wymyśloną postać) która zamieszkiwała Shiganshinę z rodziną... Po przerażających wydarzeniach postanawiasz w przyszłości dołączyć do...