3.

19 3 2
                                    


Westchnęłam zakłopotana. Będę musiała go uśpic, a to było dla mnie takie druzgotajace...

     W drodze do stajni wpadłam na właściciela obiektu.

- Cześć.

- Dziendobry, mam do ciebie pytanie Amando.

- Jakie?

- Czy mógłbym pokryć moją klacz z twoim rumakiem?

- Jeżeli będę jego dżokejką i coś z tego będę miała.- wyciągnęłam rękę.

- Zgoda.- odszedł, zapewne by przygotować klacz.

       Po 30 minutach znów znalazłam się w boksie kasztanatowego ogiera, który leżał na ściółce oddychając szybko i płytko.

- Może pan to zrobić.- szepnęłam, wtulając w szyje zwierzęcia. - Kocham cię całym moim sercem Heart of Hope, jesteś najlepszym co mnie spotkało.- szepnęłam mu do ucha i zaniosłam się płaczem, gdy zdałam sobie sprawę, że już nie żyje i straciłam go na zawsze.

~11 miesięcy pozniej~

         Weszłam do stajni sprężystym krokiem, lecz niemal odrazu wpadłam w dobrze znana mi sylwetkę. Okazał się to być Alfred, właściciel Wild Desert,- karej klaczy, która wygrała Tripple Tiara- która ( jak sie pozniej dowiedziałam) właśnie się po raz pierwszy źrebiła. Zachwycona podbiegłam pod boks numer 37 i zaglądnęłam do środka.

      Na ściółce leżał puchaty kasztanek o strzałce i skarpetach na przednich pęcinach.

- Zupełnie jak twój tatuś.- westchnęłam zachwycona. Wtedy tez Wild prychnęła, zapewne informując mnie, że ona też tu jest.- Świetnie się spisałaś mała.- poklepałam ją po głowie i pozwoliłam im oddać się w objęcia snu.

•••

       Następnego dnia przyjechał blondyn z klaczami- młodą gniadoszką oraz nieco starszą kasztanką- przy których pokryciach nie uczestniczyłam. Było mi wszystko jedno, byleby nie spłodnił Wild Desert.

       Moja córka Anabelle aktualnie na niej cwalowala po bieżni i do tego zastrzeżeń nie miałam. Ale wiem jak niebezpieczny może być jej źrebak.

~11 miesięcy pozniej~

       W naszej stajni nie gości już Heart of Hope, zmarł kilka miesięcy temu na odsednienie. Za to jego miejsce zostało zajęte przez śliczną klacz od Running Beauty, Running Hope, córce mojego słońca. Była to jasno gniada piękność posiadająca strzałkę połączona z gwiazdka. Drugi koń okazał się być kasztanowaty ogierkiem, który razem z mamą wrócił do stadniny pana Nicolasa. Sama Running Beauty miała wrócić do Big Desire dopiero kiedy jej córka będzie na tyle samodzielna.

       Któregoś dnia kiedy odprowadzałam na pastwisko konie zauważyłam ciemnobrązową plamkę u boku jedynej karej klaczy, którą była Wild Desert.

- NIE!- krzyknęłam i rzuciłam się biegiem w stronę klaczy.

- Jak to sie stało?- Alfred złapał się za głowę.- Przecież miała wystartować w MSW!

   I wtedy zrozumiałam, że nie będzie łatwo odciągnąć Ana od malucha. Bo miłość jest jak uzależnienie. Czasami takie, od którego być może nigdy się nie oderwiemy...

Rozdział jak rozdział, prawie skończyłam 3 książkę, a chce jak najwiecej napisać przed wakacjami więc... No tak
Ja za kilka dni znów w Polsce i będzie gitez majonez, hehe🥰🤪

Miłego czytania i do nastepnego!

Making my mistakes rightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz