• three: someone has fears •

369 70 69
                                    

• ‧ ✈ ‧ •

— Ggukie znowu ma dobry humor! Jak przyjemnie jest popatrzeć na taką szczęśliwą twarzyczkę.

Seokjin objął go ramieniem, kiedy zrobili sobie przerwę w bieganiu za piłką po szkolnym boisku. Rzadko zdarzało się, by trzecioklasiści mieli w-f z drugorocznymi, ale klasa Jungkooka, Jimina i Hoseoka musiała tego dnia odrabiać odwołaną niegdyś lekcję. Od razu dobrali się w pięcioosobową grupę i zapomnieli o bożym świecie, ignorując grubego i spoconego wuefistę (który wolał skupić swoją uwagę na uczennicach, ćwiczących lekkoatletykę).

Wiatr przeganiał z nieba drobne obłoczki, kiedy te postanowiły obdarować miasteczko chociaż namiastką cienia i ratować jego mieszkańców przed nieznośnym ukropem. Okolicę od godziny wypełniało echo rumoru niosącego się z pobliskiego stadionu — podobno rozgrywał się tam jakiś mecz towarzyski w siatkówkę. Jakoś ich to nie interesowało.

— Nieobecność tego dupka ma na ciebie naprawdę dobry wpływ — powiedział Hobi, ocierając twarz koszulką. — Trzeba coś wymyślić, żeby się go pozbyć. No wiecie, raz a porządnie.

— Mam nową łopatę w garażu — wysapał Yoongi, który leżał na trawie, tuż za nimi. Dyszał ciężko ignorując fakt, że może kilka centymetrów od jego głowy znajdowało się mrowisko. — Załatwcie tylko czarne worki, resztą zajmę się osobiście.

— Myślałem raczej o czymś, co pozwoli nam uniknąć dożywocia.

— Ja za to wpadłem na nieco inny pomysł.

Uwagę chłopaków zwrócił podsłuchujący ich Jimin. Siedział na ławce z opróżnioną do połowy butelką wody i wpatrywał się w niebo, mrużąc powieki.

— Ta, wolę...

Minowi nie dane było skończyć swojej myśli, ponieważ rozsierdzony Seokjin bez ostrzeżenia kopnął go czubkiem buta w udo. Yoongi zawył z bólu i przewrócił się na bok, bluźniąc przy tym siarczyście.

— Ty lepiej nic nie mów, bo zazwyczaj jak otwierasz gębę, to dzieją się złe rzeczy.

— Żeby ci fiut odpadł — wycedził Min, wtulając twarz w murawę.

— Mów. — Kim wrócił spojrzeniem do Jimina, mordującego wzrokiem poszkodowanego. — Więcej ci nie przerwie, osobiście tego dopilnuję.

— Wiem, że łatwo jest mówić o takich rzeczach, a gorzej z jakąkolwiek próbą wykonania ich, ale uznałem to za punkt wyjścia. Warto byłoby znaleźć kogoś dorosłego, kto mógłby nam pomóc.

— Ale kogo, Jiminnie? — jęknął Hoseok, siadając obok niego. — Ludzie boją się takiej twardej sztuki. A Jungkook kategorycznie zabronił nam mówić o całej tej sytuacji naszym rodzicom.

— Na każdego skurwysyna można znaleźć jeszcze większego skurwysyna.

— Chcesz wynająć płatnego zabójcę? — zapytał Jin (o zgrozo, wyglądał na żywo zainteresowanego tym pomysłem).

Potem ponownie szturchnął Yoongiego, gdy ten chciał się odezwać.

— Nie. — Park pokręcił głową. — Trzeba rozejrzeć się za kimś, kto myśli racjonalnie. Dorosłą osobę, która będzie potrafiła dobrze ugryźć ten problem, a nie, tak jak my, pisać nierealne scenariusze. Kogoś, kto będzie wiedział, jak się tym zająć, kogoś, kto nie będzie się bał tym zająć, a przede wszystkim kogoś, kto weźmie ten problem na poważnie.

— To znaczy? — Jungkook miał wrażenie, że poważny ton głosu Jimina sprawiał, że on sam wyglądał w tamtej chwili na najbardziej racjonalnie myślącego.

◦ Someone loves me ◦ [taekook] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz