Harry leżał zwinięty na ogromnym łóżku, obawiając się wykonać jakikolwiek ruch. Za jego plecami spał jego najgorszy wróg, więc chłopiec starał się leżeć jak najbliżej krawędzi łóżka, niemal z niego spadając.
Łzy plamiły jego policzki, gdy myślał o okrutnym losie jaki go spotkał. Miał być bohaterem, ochronić świat przed Voldemortem, gdy ten powróci. Tymczasem, po ujrzeniu mężczyzny na cmentarzu myślał tylko o tym, że już wkrótce w jego stronę poszybuje zielone zaklęcie i zakończy tę chwilę pełną strachu i łez.
Lecz widocznie i na tak łaskawy los nie zasłużył, w zamian za to stał się czymś w jego mniemaniu najgorszym czym mógłby się stać. Nie wiedział jak miałby teraz spojrzeć na siebie w lustrze nie krzywiąc się jednocześnie z obrzydzenia nad swoją żałosną formą. Instynktownie potarł pierścień znajdujący się na palcu serdecznym jego lewej dłoni, który został tam umieszczony wbrew jego woli. Cóż za ironia, Chłopiec, Który Przeżył niewolnikiem Czarnego Pana.
Potem jego myśli poszybowały dalej, w stronę Cedrika, który przez cały rok szkolny oferował mu swe serce na dłoni, jednak Harry temperamentnie odmawiał, twierdząc, że to jeszcze nie ten czas. Tymczasem, Puchon stał się kolejną osobą, która poświęciła za niego życie, niemal jak jego matka, on także zasłonił go swoim ciałem.
Jednak najgłośniejszy szloch wyrwał się z jego gardła, gdy pomyślał o dziadku.
Och, jego biedny dziadek.
Zawsze się nim opiekował i troszczył się o niego, samodzielnie go wychował, wpajając wszystkie najważniejsze życiowe wartości, a on tak go zawiódł. Dziadek już nigdy nie spojrzy na niego z tą samą iskierką w oku i z tym ciepłym uśmiechem. O ile w ogóle kiedykolwiek jeszcze zobaczy dziadka.
- Twoje myśli są niespokojne, mój drogi - usłyszał za sobą zachrypnięty głos i poczuł ramiona owijające się wokół jego talii, więc automatycznie się spiął - Nie musisz się o nic obawiać, zajmę się wszystkim - odwrócił Harry'ego w swoją stronę i wpatrywał się w mokre, zielone oczy pełne strachu.
Voldemort skrzywił się wewnętrznie. Chłopiec nie może się go bać, inaczej jego plan będzie całkowicie bezużyteczny. Musi sprawić by chłopiec mu zaufał i go pokochał, wtedy całkowicie zniszczy Dumbledore'a oraz będzie miał tego pięknego czarodzieja wraz z jego potężną i nieposkromioną magią po jego stronie, całkowicie mu oddanego.
Podniósł rękę do policzka kruczowłosego i z niespotykaną dla niego delikatnością starł z niego ślady łez.
- Wiem, że jesteś przerażony tym co się dzieje, ale wiedz, że nie mam zamiaru cię skrzywdzić - powiedział, a nastolatek spojrzał na niego ze zdziwieniem.
Och, doprawdy jego plan miał wiele aspektów, ale na pewno nie zawierał fizycznej krzywdy tej piękności, cóż za nonsens.
- Odpocznij, jutro czeka cię więcej zmian - sięgnął do szafki nocnej, z której podniósł różdżkę i rzucił na Harry'ego to samo zaklęcie którego użył na cmentarzu, wprawiając go w natychmiastowy sen.
______________________________________
Gdy Harry obudził się następnego dnia druga połowa łóżka była już zimna, więc westchnął z ulgą i przewrócił się na plecy by wpatrywać się w biały sufit. Kiedy po chwili odwrócił głowę w bok zauważył krwiście czerwoną różę z doczepioną do niej kartką, niepewnie sięgnął po nią, lecz syknął z bólu gdy kolec przylegający do łodygi, przeciął jego skórę. Z ranki spłynęła stróżka krwi, skapując na pościel.
Ignorując piekące rozcięcie, delikatnie odczepił notatkę i rozłożył ją, aby ujrzeć idealnie wykaligrafowane litery. Gdy przyjechał opuszkiem palca po zawijasie odstającym od litery D, atrament rozmazał się.
CZYTASZ
Ukojenie W Ciemności
FanfictionHarry jest adoptowanym wnukiem Dumbledore'a, a Voldemort po swoim powrocie planuje obalić dyrektora. Czy istnieje lepszy sposób na zmuszenie przywódcy jasnej strony do poddania się niż porwanie najbliższej mu osoby? Okładka wykonana przez Nathallie_x