2. Zależy mi na tobie.

340 23 37
                                    

Kolejny słoneczny dzień dziś mam oprowadzać Shawna po szkole cieszę się bardzo tym wszystkim, że jest tutaj i że ja mam taką możliwość poznania go z jego strony, a nie ze strony w Internecie. Trochę się stresuje, boję się że mnie nie polubi albo że palne przy nim jakąś głupotę. Ale jak nie spróbuje to się nie dowiem. Ubrałam swój standardowy strój czyli czarne dżinsy, t-shirt, bluzę i trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Na śniadanie zjadłam naleśniki i szybkim krokiem szłam do szkoły bo nie chciałam żeby na mnie czekał. Co z tego że jesteśmy zwolnieni z dwóch pierwszych lekcji.

Gdy weszłam do szkoły byłam akurat z dzwonkiem na lekcję. Przy wejściu zobaczyłam uśmiechniętą twarz Shawna więc ja odwzajemniłam uśmiech.

- Cześć. Jak tam? - zapytał Shawn

- Hej. Dobrze, a u Ciebie?

- Też dobrze. Cieszę się że ty mnie będziesz oprowadzać po szkole. Już nie mogłem się doczekać.

- Czemu ja? Jest tyle chętnych żeby Cię odprowadzić. Ja jestem tylko nic nie znaczącą dziewczyną.

Zatrzymał się, stanął przede mną i złapał za ręce

- Proszę cię. Nie mów tak już nigdy. Znamy się od wczoraj, ale dla mnie znaczysz dużo więcej. Wybrałem Ciebie bo nie piszczysz na mój widok. Lubię Cię. Wierzysz mi? - mówił patrząc mi się głęboko w oczy co trochę mnie speszyło

- Tak. Dziękuję. - przytulił mnie. Nieziemsko przytula jak misiek

- Chodźmy. Jeszcze nie wiem nic co gdzie jest. Ale wiem że twój umysł źle myśli o twojej osobie.

- No to tak tu przy wejściu i wyjściu od razu po prawej jest szatnia, tutaj mamy szafki. Wiesz już jaki masz numer?

- Nie. Mam iść do sekretariatu i tam dostać.

- Sekretariat jest niedaleko szafek po lewej tam też jest gabinet pani wicedyrektor. To może pójdziemy tam od razu?

- Ok

- No to chodźmy

***
Gdy pokazałam wszystko Shawnowi. To podeszliśmy do szafek by mógł się rozpakować i wziąć podręcznik do najgorszego powtarzam najgorszego przedmiotu świata czyli matematyka. Nienawidzę matmy może przez to że jej nie rozumiem.

Usiedliśmy na schodach on jak zwykle wesoły a ja smutna z tego co mnie czeka za trzy minuty.

- Co ty taka w nie sosie?

- Przez matematykę.

- Nie rozumiesz jej?

- Nie rozumiem i nie lubię. Nie sorry nie lubię to mało powiedziane ja jej wręcz nienawidzę.

- To może jutro po lekcjach przyjdziesz do mnie a ja ci wytłumaczę. Powtórzymy to co było w tamtym roku. Dzisiaj bym ci pomógł ale idę zapisać się do drużyny hokeja.

- Mi pasuje. Grasz w hokeja?

- Tak. Nie wiedziałaś? Myślałem że jesteś taką moją fanką że wiesz o mnie wszystko. - zaśmiał słodko

- Najwidoczniej się myliłeś. Ale masz szansę opowiedzieć o sobie. Ja nie wierze to co piszą w Internecie.

- Jasne. Z chęcią jeśli ty też opowiesz o sobie. - przytaknełam głową że tak

Poszliśmy na zajęcia. I na stracie chodziliśmy do tablicy powtarzając tamten rok szkolny. I zgadnijcie czy mi się coś tam udało napisać. Oczywiście że nie. Na dodatek nasza pani od matmy to też nasza wychowawczyni. Gorzej być nie mogło.

Fallin All In You /S.M ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz