˚ nana + renjun + jeno [pocałunki w czółko] ˚

899 60 38
                                    

- jesteś już, nareszcie. ile miałem czekać na szanownego księcia?- zapytał renjun.

- przepraszam, że tak długo czekałeś. byłem jeszcze w sklepie.- powiedział, wskazując na siatkę z zakupami.

- co tam kupiłeś? zrobiłem się od tego czekania trochę głodny..

- żelki, cheetos i jakieś inne przekąski.

- czyli nie robimy strajku głodowego?

- wygląda na to, że nie dzisiaj.- zaśmiał się młodszy.

jeno nie mógł oderwać wzroku od obiektu codziennych westchnień. naprawdę go kochał i nie wiedział, co mógłby zrobić bez niego. zazdrościł na początku nanie, że rennie kocha go, a nie jego. może gdzieś w głębi duszy, naprawdę pragnął, żeby ciągnęło ich ku sobie. po prostu chciał szczęścia ich obu. wiedział, że najwiecej dostaną go od właśnie siebie nawzajem. nigdy w tej układance nie widział miejsca dla siebie, dlatego za każdym razem próbował zapominać o swoich uczuciach. próbował żyć dalej, tak jak było, bez jego zbędnej miłości.

- co się tak patrzysz?- zapytał trochę zawstydzony huang. nie zawsze był tak przeszywany na wylot wzrokiem, ale kiedy już tak się działo był speszony. bał się, co ludzie myślą na jego temat w tych chwilach. może nie wyglądał na takiego, ale bardzo brał sobie pod uwagę opinie pobuliczną i zdanie obcych mu osób. nie chciał wychodzić na dziwaka. nie zawsze był stuprocentowym sobą, bo, gdzieś z tyłu głowy miał myśl, jak zareaguje reszta.

- a nie mogę?

minęła chwila, ale jeno nadal obserwował starszego. nawet próbował zawiesić wzrok na drzewie i ogrodzie, niestety nie nie wychodziło mu to. w międzyczasie pukał do drzwi, dzwonił na domofon, ale jego wzrok zawsze znów szybko spoczywał na idealnej, delikatnej i pięknej istocie, jaką był rennie.

- no, nie patrz na mnie jakbyś chciał mnie zjeść...

- nie mogę wyjść z podziwu, że ktoś taki jak ty mnie w ogóle zauważył.

- co o mnie myślisz?

- skąd to pytanie?

- tak jakoś przyszło mi do głowy.

- to chyba oczywiste, że mam o tobie dobre mniemanie. kocham twoją skórę, twoje oczy, w których widzę każde konstelację. uwielbiam twoje różowiutkie usta, malutki nosek, uszy, nogi, gładkie ręce. po prostu wszystko.

- to tylko cechy zewnętrzne..

- gdybyś mi nie przerwał usłyszałabyś, co sądzę o twoim charakterze.

- przepraszam, już się nie odzywam.

jeno podszedł bliżej renjuna, który siedział pod drzwiami.

- masz niską samoocenę, ale ja to zmienię. jesteś najukochańszą, najbardziej opowiedzialną i pomocną osobą jaką miałem zaszczyt spotkać. uwielbiam widzieć cię z uśmiechem na ustach. pasuje do ciebie.

- dlaczego, akurat jaemin i ja?

- znam was, poznałem i będę poznawał. jesteście dla mnie zagadkami, a ja uwiebiam rozwiązywać łamigłówki.

- a co zrobisz jak rozwiążesz? zapomnisz i rzucisz w kąt?

- was nie da się rozwiązać do końca. nie zapomnę was nigdy, bo za bardzo namieszaliście mi w głowie. zakochałem się w was i to chyba normalne, że nie ma logicznego wytłumaczenia na te emocję.

- to urocze.- powiedział brunet, patrząc w lśniące oczka lee.

- stawiasz, że otworzy jeszcze dzisiaj?- mówiąc to jeno podszedł i zapukał mocno w okno.

the biggest hit [nct..]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz