- jesteś już, nareszcie. ile miałem czekać na szanownego księcia?- zapytał renjun.
- przepraszam, że tak długo czekałeś. byłem jeszcze w sklepie.- powiedział, wskazując na siatkę z zakupami.
- co tam kupiłeś? zrobiłem się od tego czekania trochę głodny..
- żelki, cheetos i jakieś inne przekąski.
- czyli nie robimy strajku głodowego?
- wygląda na to, że nie dzisiaj.- zaśmiał się młodszy.
jeno nie mógł oderwać wzroku od obiektu codziennych westchnień. naprawdę go kochał i nie wiedział, co mógłby zrobić bez niego. zazdrościł na początku nanie, że rennie kocha go, a nie jego. może gdzieś w głębi duszy, naprawdę pragnął, żeby ciągnęło ich ku sobie. po prostu chciał szczęścia ich obu. wiedział, że najwiecej dostaną go od właśnie siebie nawzajem. nigdy w tej układance nie widział miejsca dla siebie, dlatego za każdym razem próbował zapominać o swoich uczuciach. próbował żyć dalej, tak jak było, bez jego zbędnej miłości.
- co się tak patrzysz?- zapytał trochę zawstydzony huang. nie zawsze był tak przeszywany na wylot wzrokiem, ale kiedy już tak się działo był speszony. bał się, co ludzie myślą na jego temat w tych chwilach. może nie wyglądał na takiego, ale bardzo brał sobie pod uwagę opinie pobuliczną i zdanie obcych mu osób. nie chciał wychodzić na dziwaka. nie zawsze był stuprocentowym sobą, bo, gdzieś z tyłu głowy miał myśl, jak zareaguje reszta.
- a nie mogę?
minęła chwila, ale jeno nadal obserwował starszego. nawet próbował zawiesić wzrok na drzewie i ogrodzie, niestety nie nie wychodziło mu to. w międzyczasie pukał do drzwi, dzwonił na domofon, ale jego wzrok zawsze znów szybko spoczywał na idealnej, delikatnej i pięknej istocie, jaką był rennie.
- no, nie patrz na mnie jakbyś chciał mnie zjeść...
- nie mogę wyjść z podziwu, że ktoś taki jak ty mnie w ogóle zauważył.
- co o mnie myślisz?
- skąd to pytanie?
- tak jakoś przyszło mi do głowy.
- to chyba oczywiste, że mam o tobie dobre mniemanie. kocham twoją skórę, twoje oczy, w których widzę każde konstelację. uwielbiam twoje różowiutkie usta, malutki nosek, uszy, nogi, gładkie ręce. po prostu wszystko.
- to tylko cechy zewnętrzne..
- gdybyś mi nie przerwał usłyszałabyś, co sądzę o twoim charakterze.
- przepraszam, już się nie odzywam.
jeno podszedł bliżej renjuna, który siedział pod drzwiami.
- masz niską samoocenę, ale ja to zmienię. jesteś najukochańszą, najbardziej opowiedzialną i pomocną osobą jaką miałem zaszczyt spotkać. uwielbiam widzieć cię z uśmiechem na ustach. pasuje do ciebie.
- dlaczego, akurat jaemin i ja?
- znam was, poznałem i będę poznawał. jesteście dla mnie zagadkami, a ja uwiebiam rozwiązywać łamigłówki.
- a co zrobisz jak rozwiążesz? zapomnisz i rzucisz w kąt?
- was nie da się rozwiązać do końca. nie zapomnę was nigdy, bo za bardzo namieszaliście mi w głowie. zakochałem się w was i to chyba normalne, że nie ma logicznego wytłumaczenia na te emocję.
- to urocze.- powiedział brunet, patrząc w lśniące oczka lee.
- stawiasz, że otworzy jeszcze dzisiaj?- mówiąc to jeno podszedł i zapukał mocno w okno.
CZYTASZ
the biggest hit [nct..]
Fanficnie warto marnowac na to Swojego czasu zostawiam tylko zeby pokazac ile wyswietlen moze miec gowniana ksiazka