1

29 2 0
                                    

Jak już wspomniałam Josh bywał u nas często a tego dnia miał się zjawić na kolacji o 18. Rzecz jasna byłam gotowa już o 17, czekając w salonie na pojawienie się mojej wielkiej miłości, spoglądając co minutę na zegarek tylko po to aby gdy zapuka do drzwi mógł zobaczyć mnie jako pierwszą- na jakąś sekundę bo jak zawsze Denis zjawi się pod drzwiami tuż po mnie. Cały czas wyglądamy jak rywalizujące o zdobycz wilki, sama nie wiem czy zauważa to ktoś poza mną oprócz Denisa- on doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wykorzystuje z niesamowitym sukcesem fakt że to właśnie on jest NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM obiektu moich westchnień.

-Hej siostrzyczko.- do salonu wszedł Denis podrzucając jabłko w prawej ręce.

-Czego palancie?- powiedziałam nieco mniej sympatycznie, jednak wciąż z uśmiechem.

-Chciałem ci tylko przypomnieć, że John przychodzi do mnie i niestety nigdy nie uda ci się z nim zamienić więcej słów niż hej.-powiedział z uśmiechem prawdziwego drania.

-Po pierwsze nie przychodzi do ciebie tylko do nas na kolację tyczy się to całej rodziny, a po drugie przykro mi ale już udało mi się zamienić z nim więcej słów niż hej.-odparłam z takim samym uśmiechem.

-Oh, zapomniałem jeszcze o narazie. Wow postęp dwa słowa. Powiedziałbym, że ciekawa konwersacja ale rodzice zabronili mi uczyć cię kłamstw, wiesz dzieci biorą sobie za wzór do naśladowania starszych. Muszę dawać ci dobry przykład.- potarł moje włosy robiąc na mojej głowie nieład. Idiota, gdybym miała brać z niego przykład nasi rodzice mówiliby wszystkim znajomym, że są bezpłodni i nie mają dzieci.

-Zapomniałam z Johnem wymieniłam się trzema słowami hej, spoko, narazie. Dosyć często pyta co u mnie słychać.- rozsiadłam się wygodniej na kanapie.

-Ta na pewno interesuje go twoje ży.....

Nagle do drzwi zapukał wyczekiwany gość, a ja i Denis wymieniliśmy między sobą wrogie spojrzenie niczym dwóch kowboy'ów pod czas westernu, gdy już zerwałam się z kanapy a mój brat zaczął biec do drzwi, nasza mama bez najmniejszego pośpiechu chwyciła za klamkę witając naszego gościa.

Przyjaciel mojego starszego bartaWhere stories live. Discover now