2

31 2 1
                                    

Leżałam na łóżku w swoim pokoju i patrzałam na okno znajdujące się tuż obok. Lubiłam obserwować niebo nocą, piękne gwiazdy tworzące tło dla księżyca. Czasami tak patrząc myślę jaką mamy przyszłość- ja i mój ukochany, który mimo że jest blisko to jest tak daleko. Jak zakładałam Josh zaraz po kolacji wyszedł gdzieś z Denisem, a ja pozostałam jedynie z myślami o przystojnym przyjacielu brata- brata, który nigdy nie pozwoli nam się lepiej poznać. Będąc już w stanie bardzo głębokiego zamyślenia do pokoju weszła moja mama.

-Madeline, wszystko w porządku?- zapytała stojąc w przejściu z koszem na pranie.

-Tak, tylko się zastanawiam czy będzie nocował u nas Johny- odpowiedziałam spoglądając na kobietę.

-Prawdopodobnie u nas zostanie. Nie martw się- dodała. (Gdybyście się zastanawiali o co chodzi z tą ostatnią wypowiedzią, mama sądzi że razem z Johnem za sobą nie przepadamy. Pewnie z powodu, że spędzamy ze sobą bardzo mało czasu a mój brat zawsze przy nim stara się mnie upokorzyć.)

-Nie martwię się- posłałam jej ciepły uśmiech.

-Dobrze- odwzajemniła gest.- Madeline, nie leż tak za długo jutro rano masz wyjazd-dodała.

-Okej.

Po wyjściu mamy powróciłam do poprzedniej czynności i pochłonięta marzeniami kompletnie zapomniałam o tym co mi powiedziała- jutro wyjazd! Razem z moimi przyjaciółmi mamy wyjechać do Londynu na tygodniową wycieczkę.

-Cholerny budzik!- krzyknęłam gdy usłyszałam wroga.- Cholerna ja, boże wycieczka. Ja nie spakowana.-zaczęłam panikować.

Od razu pobiegłam do szafy i wzięłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie ciuchy po czym pobiegłam do łazienki gdzie przy okazji ogarnęłam szybki makijaż i włosy.

-Maddie!- zawołała mama.

-Już idę!- szybko chwyciłam swój plecak w którym były rzeczy takie jak słuchawki itp. oraz walizke.

Jak zwykle schodząc po schodach o mało się nie zabiłam- Boże kto wymyślił to przekleństwo.-pomyślałam. Gdy weszłam do kuchni przy stole siedział mój głupi brat, mama i tata, a ja zastanawiałam się gdzie jest jedna osoba której brakuje.

-Maddie usiądź.-powiedział tata

-Co, a tak. - lag mózgu. Gdy zajęłam miejsce i rozkoszowałam się pyszną grzanką do kuchni wszedł on, wyglądał jak urodzony model z VOUGE lub jak najprzystojniejszy piłkarz świata, a na dodatek był bez koszulki. Nawet ja nie wiedziałam, że ma tyle mięśni- zmarszczyłam brwi na widok chłopaka zawieszając wzrok na jego muskułach.

-Nie dla psa kiełbasa.- z zamyśleń wyrwał mnie Denis.

-O co ci niby chodzi?-zapytałam

-Nie patrz tak na niego.- odparł

-Tylko spojrzałam, to chyba jasne że gdy ktoś wchodzi do pomieszczenia zwracasz na niego uwagę.- starałam się wybrnąć z tej sytuacji.

-Niech ci będzie.- dzięki bogu.

-Dzień dobry wszystkim. Hejka Madeleine.- poczochrał moje włosy. Mój Boże to musi coś znaczyć, do wszystkich powiedział dzień dobry a mnie wyróżnił.

-Hej.- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Koniec tych rozmów-przerwał Denis.- Jedziemy Maddie.

-Jak to, tata miał mnie odwieźć poza tym jest jeszcze czas.- odparłam.

-Nie protestuj, tylko chodź- powiedział podnosząc mnie z krzesła.

-Pojadę z wami.- odezwał się Josh, na co ja się od razu uśmiechnęłam.

-Nie ma powodu.- powiedział Denis.

-Jest, nie należysz do najlepszych kierowców.- Josh automatycznie ubrał swoją kurtkę i ruszyliśmy do auta.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 08, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przyjaciel mojego starszego bartaWhere stories live. Discover now