Lisa jak zwykle po szkole włóczyła się z koleżankami Julia,Summer,Bridget i Evelyn dzielnie dotrzymywały towarzystwa Lisie.Jako że Lisa miała dziś urodziny poszły do kina i restauracji.Lisa kończyła dziś 14 rok życia więc nie chciała urodzinowej imprezki tworzonej przez mamę.Lisa była dziewczynką w stylu Zosi samosi ale czasami zgadzała się na pomysły mamy.Nigdy wczesniej Lisa nie wychodziła z koleżankami na urodziny lecz teraz promieniując radością kroczyła przez ulice Londynu.Wracając z kina Lisę nagle zaczęła bolec głowa i chciała wracać do domu koleżanki chciały ją odprowadzić lecz Lisa nie chciała.Kiedy pożegnały się Lisa została sama na ulicy było już ciemno w końcu było po 21.00.Lisa spokojnie szła spacerkiem.Mama z Lisą mieszkały w oddalonym od miasta i ludzi miejscu.Od czasu kiedy tata Lisy ich zostawił mama zmarkotniała i prawie się nie odzywala.Lisa idąc przez las myślała sobie "no no juz 14-nastka za chwilę już bedziesz silną i nie zależną kobiktką Lissa".Idąc tak zauważyła na drodze ćien.Prędko odwróciła się aby zobaczyć czy jakaś koleżanka za nią nie idzie pomimo jej prośby lecz na drodze nie było żywej duszy.Po jakimś czasie znów zobaczyła ten cień odwróciła się i tym razem zobaczyła już.....(robię napięćie) zakaptórzoną postać o smókłej sylwetce patrzyła w ziemię i nie ruszała się
-Przepraszam.Powiedziała Lissa.Czy jest pan z click tower.Bo tak się nazywała ulica na której mieszkała Lissa.Nieznajomy nie odpowiedział na pytanie ale jego dłoń powędrowała w stronę starego cmentarza.
Lissa zaczęła iść w swoją stronę próbując ignorować nieznajomego lecz on podąrzał za nią.Lissa z niepokojem spoglądała co chwilę przez ramię.Wreszcie straciła cierpliwość i chciała odwrócić się i krzyknąć
-Zostaw mnie w spokoju
Postaći już nie było