Obracałem mięso na grillu i patrzyłem na ogródek. Pilnowałem,
by dzieciaki nie zrobiły sobie krzywdy. Od czasu do czasu
musiałem krzyknąć, żeby ktoś kogoś puścił albo żeby usiedli na
chwilę, zamiast szaleć jak na prochach. Skąd te dzieci czerpały
energię? Upocone, z wypiekami, ale nie zatrzymały się nawet na
moment.
– Daruś – usłyszałem z kuchni głos żony. – Jak mięso?
– Dobrze! – odkrzyknąłem.
Co jakiś czas moja żona wpadała na genialny pomysł, by
zapraszać swoją rodzinę do nas na obiad. Zwalali się nam na
głowę, jakby nie mieli co jeść. Przechodzili przez nasz dom jak
szarańcza. Czasem miałem wrażenie, że powinniśmy sprawdzić,
czy nie wpierdolili kwitków razem z chipsami i kurczakiem. Znikało
wszystko. W lodówce hulał wiatr, a w kuchni szafki pustoszały.
Jak czegoś nie zjedli, to zabierali ze sobą. Bez skrupułów.
Łącznie z wodą i alkoholem. Zbieraliśmy potem, po ich wyjściu,
śmieci i puste opakowania.
Siostra żony, matka dwójki dzieci, przynosiła zawsze sałatkę.
W najmniejszej misce, jaką miała w domu. Chyba kotu zabierała
spodek na wodę, by coś do nas przynieść. Brat żony, wieczny
kawaler, kupował alkohol. Butelka, owszem, miała metkę Finlandii,
ale zabezpieczenia nie było. Przelewał najtańszy, rozcieńczony
syf i raczył nas tym, przechwalając się, że ze Skandynawii
przyjechała. Chyba w brzuchu rybaka, który potem wyszczał się
do tego, co on przelał.
Matka żony przynosiła to, co jest najtańsze: chleb albo ziemniaki
do pieczenia. Zachwalała, że to domowe, wiejskie wyroby.
Chyba zapomniała, że na wsi jest też mięso i jajka. Gdyby mogła,
nazbierałaby kasztanów w beret i przekonała żonę, że dała
jej najlepszy prezent. Czemu wszyscy żarli na nasz rachunek? Bo
jako jedyni pracowaliśmy. Żona miała ciepłą posadę w urzędzie.
Była kierowniczką urzędu stanu cywilnego i udzielała ludziom
ślubów. Jak na swój wiek szybko dostała posadę, ale nikt tego nie
kwestionował, bo jako jedyna w tej zabitej dechami wsi miała wyższe
wykształcenie. Tak się poznaliśmy – na studiach. Ona chciała
zostać maklerem i pracować na giełdzie, ja marzyłem o wydaniu
książki. Żadne z nas nie odniosło sukcesu. Choć jej się w jakimś
stopniu udało, bo wzbudzała szacunek wszystkich. To ja poniosłem
sromotną klęskę. Napisałem kilka tekstów, ale nieważne, ile
razy wysłałem je do wydawnictw, nikt ich nie zaakceptował, najczęściej
YOU ARE READING
NIgdy nie wygrasz
Misterio / SuspensoMajką wszyscy pomiatają. Gdy wygrywa miliony na loterii, ma szansę odmienić swój los. Naiwna, ściąga jednak na siebie szereg kłopotów. Darek ma dość beznadziejnej pracy i kiszenia się w małżeństwie, dla którego poświęcił młodzieńcze marzenia. Gdy po...