I

21 1 0
                                    

Światło słoneczne wtargneło do mojego pokoju. Z korytarza dobiegły krzyki mojej mamy Elizabeth.
-Słońce wstawaj, jest piękna pogoda!
-Już! - odkrzyknełam.
-Śniadanie gotowe! - po jej słowach wstałam i poszłam do łazienki. Zrobiłam swoją codzienną rutynę i poszłam po ciuchy. Mój styl jest prosty i wygodny. Raz na sportowo, a raz na dresowo. Teraz wybrałam dżinsy z wysokim stanem i szaty top w krótki rękaw. Przebrałam się i poszłam do kuchni.
Jasne kolory ściany i jasno-brązowe meble dodawały uroku tego domu. Moja mama stała przedemna tyłem. Zazdroszczę jej trochę, to że ma taki piękny odcień włosów. Obrucila się do mnie i pokazała swuj promienna uśmiech.

_Dzień dobry, jak się spało? - zapytała. Postawiła na stół stos kanapek.
-Dobrze, a tata gdzie? - usiadłam i zaczęłam jeść.
-Poszedł do pracy - westchnęła ciężko Elizabeth. - ciężko pracuje, wcześnie rano wstaje i jedzie charować - dodała.
-Powinien zrobić sobie trochę wolnego - rzekłam. Obok mnie usiadła moja rodzicielska z szklanka herbaty.
-Co dziś będziesz robić? - zapytałam kończąc śniadanie.
-Pójdę do ogródka, jest piękna pogoda, a później jadę do szpitala- powiedziała. Moja mama pracuje jako pielęgniarka w naszym miejskim szpitalu. Czasami siedzi tam długo, a bywa nawet od wieczora do rana. Zawsze szykuje jej jedzenie jak wraca.
-Jak długo będziesz w szpitalu? - wstałam i zaniosłam naczynia do zlewu.
-Do końca dnia niewiem dokładnie, może 23.00, ale jutro jutro wyjeżdżam z twoim ojcem- wstała.
-Gdzie? - zapytałam opierając się o blat kuchenny.
-Do Włoch, a dokładniej do Italii- spojrzałam się na nią.
-Po co?
-Do pracy, ale nie nadługo- spojrzałam przez okno. Przed domem pojawił się taty samochud, a tuż za nim szary BNW. Usłyszałam zamykające się drzwi do domu.

-Już jestem - w progu stał mój tata i dwuch młodych chłopaków. Z mojej prawej strony stał brunet, jego oczy są koloru ciemnego brązu, dobrze zbudowaniu i opalony. Drugi był bladynem o złotych oczach, jest trochę wyższy od brunetka, jego cera jest blada i biała. Jaspera znam już długo chodzi z Alice. Tata podeszedl do mnie i mamy żeby nas przytulić.
-A ja myślałam że wrzucisz później - zaczęłam.
-Nie steskniłaś się? - tata zrobił smutna minę.
-Skąd, wręcz czekałam  żebyś wrócił.

Znowu zapomniałam wam powiedzieć o wyglądzie, tym razem mojego taty, ma czarne włosy i zielone oczy, jest wyższy od mojej mamy i mnie.
Mój wzrok padł na dwujke chłopaków. Mój tata zabrał jako drugi głos.
-Chłopacy to jest moja córka, wy będziecie nią zajmować - wrzucił się do chłopaków - umi czasami dać mocno popalić- dodał. Zaczęłam się śmiać z rodzicami i Jasperem, tylko brunet stał i paczał się na mnie jagbym była dziełem sztuki, albo coś wten deseń.
-Neomi przedstawię Ci Jacoba- wskazał na brunetka- a to Jasper jego już znasz- bladyn się do mnie tylko uśmiechnął.
-Miło cię znów widzieć - odezwał się Jasper. Nie odrywalam wzroku od Jacoba, poczułam coś dziwnego. Takie dziwne uczucie, serce zaczęło mi bić mocniej. Zaczęłam odczuwać ciepło w ciele. Poczułam trochę zimną rękę na ramieniu. Obróciłam głowę do swojej rodzicielki. 

-Możesz iść sprawdzić pokój?-pokiwałam głową i wyminęła chłopaków. Poszłam na górę, by przyszykować pokoje. Ich pokoje są na przeciwko mojego. W pierwszym pokoju zmieniłam pościel na czarny, a w drugim na granatowy. Po czynności weszłam do swojego pokoju.

Co się stało że rodzice zostawiają mi obstawę? 

Dwa oblicza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz