Początki...

345 17 11
                                    

   Cześć, mam na imię Sal Fisher, dla przyjaciół  Sally Face, mam 15 lat. Niedawno ja i mój ojciec przeprowadziliśmy się z New Jersey do Nockfell, tak dokładnie do Addison Apartaments, pod numerem 402 (na 4 piętrze).

Gdy tylko znalazłem się w domu, tata kazał mi wyjść i poznać  sąsiadów, a on w tym czasie będzie rozpakowywać nasze rzeczy. A więc to zrobiłem.

Gdy wyszedłem z domu pierwsze co zobaczyłem to jakiegoś policjanta, stojącego przy drzwiach na których była taśma policyjna. Byłem ciekawy co tam się stało, więc zapytałem:
-Dzień dobry- Przywitałem się.
-...
-Co się stało w tym mieszkaniu?- zapytałem ciekawy, mając nadzieje ze tym razem mi odpowie.
-Sprawa Policji, dzieciaku. Dlaczego nie chcesz jeszcze uciec do swoich rodziców? (nie jestem pewna czy te zdanie ma sens po polsku...)
-Chciał bym.
-Co to ma znaczyć gnojku?
-Nic.- Sam w sumie nie wiem co miałem na myśli.
-Tak myślałem, głupi dziwny dzieciak...
-...- Po tym po prostu odeiszłem, ten policjant chyba mnie nie polubił.

Stwierdziłem że pójdę pozwiedzać i poznać ludzi. Zacznę od piętra na którym się znajduje, czyli na czwartym.

Najpierw zapukałem do drzwi które znajdują się obok moich, czyli 401, ale niestety nikogo nie było w domu. Nie mogłem przejść na drugą stronę, bo uniemożliwiał mi to ten policjant, więc po prostu zjechałem windą na 3 piętro.

Od razu po wyjściu  chciałem skręcić w prawo (wasze) ale wpadłem na znak „Uwaga, mokra podłoga!" a więc skręciłem w lewo, gdzie spotkałem młoda kobietę, z która od razu się przywitałem.
-Cześć- powiedziałem z uśmiechem, ale przypomniało mi się że mam maskę, wiec ona nie będzie mogla go widzieć.
-O rajuśku!- Powiedziala ze zdzieienia, przynajmniej tak mi sie wydaje.-Przepraszam, troche mnie wystraszyles, to ty musisz byc tym nowym mieszkancem z 402, prawda? Przez to całe dzisiejsze zamieszanie nie mogłam przyjść i sie przywitac.
-Tak to prawda, to tylko ja, moj tata i nasz wspaniały kot, Gizmo. Mam na Sal-przedstawilem sie.
-Miło mi cię poznac Sal, ja jestem Lisa, zajmuje sie tym miejscem, więc jesli potrzebujesz z czyms pomocy, nie krępuj sie i pytaj. Okej?
-Dobrze, dziekuje.
-Przyjemnosc po mojej stronie.- odpowiedziala cieplo Lisa.
-Wiesz moze co stalo sie w 403?
-Bardzo mi przkro że ty i twoj tata macie takie, nieprzyjemne pierwsze wrazenie.-mowi Lisa.- Przysiegam że takie ponure rzeczy nie są tutaj codziennoscia. Ohhh biedna pani Sanderson....
-Kto to pani Sanderson?- zapytalem zaciekawiony.
-Oh nie wazne, lepiej nie zaprzatac sobie umylsu takimi rzeczami.-powiedziala, ewidentnie nie chce o tym rozmawiac.
-Są tu jakies ciekawe rzeczy do robienia?- zapytalem z nadzieją.
-A wiesz co, mam syna w twoim wieku, napewno sie dogadacie. Jest w naszym apartamencie na dole. Powinienes sie przedstawic.
-Tak zrobie.
-Świetnie! Ma na imie Larry, jest w pienicy, powiedz mu że cię przyslalam. Zeby dostac sie do piwnicy musisz miec karte, więc prosze *daje mi karte* mam ich duzo.

Stwierdzilem że pojde tam pozniej i przedtem jeszcze pozwiedzam, więc zjechalem ma drugie pietro.

Pierwsze drzwi do których zapukalem po wyjsciu z windy mialy numer 203. Nikogo nie bylo, wiec zapukalem do 204.
-Halo? Kto tam?- uslyszalem meski glos zza drzwi.
-Czesc, jestem nowy w budynku i przyszedłem sie przedstawic sąsiadom.
-Okej, wiejdz.- powiedzial a ja weszlem.

Gdy tylko weszlem moją uwage przykuł otyly, nie grzeszący urodą mężczyzna, w sumie o co mi chodzi, oceniam ludzi chociaz sam nie jestem zbyt piekny.
-Czesc mam na imie Sal, przeprowadzilem sie tu dzisiaj z moim tatą.
-Co do cholery stało sie z twoją twarzą, dziecko?-powiedzial, chcialem mu odpowiedziec ale byl szybszy.- A rozumiem, nastolatkowie i nowy sposob na wyrazanie siebie. Też kiedys byłem młody. Czaje. Po prostu tak długo jak nie jestes w zadnym gangu wszystko jest okej.... no bo nie jestes?
-Nie, nie, nic w tym stylu.
-Świetnie, nazywam się Charley. I nie sotykaj moich rzeczy to wszystko między nami bedzie dobrze, bo wiesz, jestem zbieraczem, kolekcjonuje rozne rzeczy. Te rzeczy to taka moja rodzina, więc jesli zadrzesz z nimi, zadzierasz ze mna, czaisz?
-Tak prosze pana, zaden problem, nie będę sprawiac zadych klopotow.
-Dobrze słyszeć.

Po rozmowie z Charley'im popatrzylem na jego kolekcje, jest calkiem spora.
-To moja kolekcja Brokatowych Kucyków, to wielkie osiągnięcie miec pelna kolekcje.
-Co to Brokatowe Kucyki?- gdy tylko to powiedzialem, spojrzał sie na mnie jak by chcial mnie zabic.
-Mój Boże dziecko, nigdy nie widziales „Mój Brokatowy Kucyk: Widowiskowa Tęcza  (Nie jestem pewna ale orginalna nazwa to „My Glitter Ponies: Raindow Spectacular) to jest najlepszy program na swiecie! Ma w sobie troche dramatu, akcji, romansu i komedii, czyli wszystyko co mozna sobie zamazyc! No i kucyki, ahh te kucyki... -mowil to z takim zaangażowaniem.
-Musialem to jakos przeoczyc, poszukam tego w telewizji.-Nie będę tego szukać.
-Tak musisz, nie będziesz tego żałować.

Po tym po prostu poszedlem, zwiedzac dalej. Ale ani w 202 ani w 201 nikogo nie bylo w domu. Więc zjechalem na pierwsze pietro, gdzie moją uwagę od razu przykuły drzwi z numerem 103, ponieważ jako jedyne były podpisane nazwiskiem, a dokładnie „Addison".... chwile, przecież to jest wlaściciel. Zapukałem... dziwne jest to ze nie otworzył drzwi tylko patrzył i rozmawiał ze mną przez „klapkę" na listy:
-O rany, co to za przerażające... oh... przepraszam, zacznijmy jeszcze raz...- przez chwile nie wiedziałem co się stało, ale po bardzo krótkim czasie klapka znowu się otwarła i usłyszałem ten sam głos.-Dzień dobry młody panie, nowy mieszkańcu w Addison Apartaments, dokładnie pokoju 402, w czym mogę pomóc?
-Skąd wiesz kim jestem?-zapytalem troche zdziwiony.
-Wiem co dzieje sie w tym apartamencie, dobrze jesli to zapamiętasz.
-W porządku, do widzenia.
-Do widzenia.

Po tej rozmowie, poszedłem jeszcze do reszty mieszkań na tym pietrze, ale tylko pod 101 był ktoś w domu, mianowicie kobieta, która chyba naprawdę mnie nie polubiła.
-Czego chcesz?! Nie za wcześnie na Halloween?!- powiedziała, a raczej wywarczała w moją stronę i zamknęła drzwi, więc zapukałem jeszcze raz.
-ZNOWU TY?! DLACZEGO DZIECIAKI TAK BARDZO NISZCZYCIE MOJE ŻYCIE?! Proszę, zostaw mnie w spokoju.
Gdy zapukałem jeszcze raz po prostu otworzyła i bez słowa zamknęła drzwi.

Zapomnialem pojechac na 5 pietro, a więc to zrobie, wsiadlem do windy, i pojechalem wlasnie tam, nie spodziewalem sie ze te pietro jest w tak zlym stanie, ale i tak ciekawosc co tam jest nie pozwalala mi isc na inne pietro, nie wiem dlaczego ale cholernie chce zwiedzic te pietro, zaczelem od 501. Zamkniete. No tak Sal czego ty sie spodziewales po opuszczonym pietrze.... 502 też zamkniete, 503 też jest zamkniete... ugh jesli 504 bedzie zamkniete to sie chyba zabije... O OTWARTE!!
Weszlem...
-Huh?- na podlodze siedzi jakis bezdomny-Przepraszam, nie wiedzialem ze ktos tu mieszka.
-...-nic nie odpowiada.
-Halo? Prosze Pana?
-Nie powinienes byl tu przychodzic.- powiedzial powaznym glosem.
-Przepraszam, po prostu próbowałem poznać sąsia-przerwał mi więc nie mogłem dokończyć.
-Dzieją się okropne rzeczy.
-Jest pan pewny, że wszystko z panem okej?-usłyszałem coś w drugim końcu pokoju, więc się odwróciłem ale nic tam nie było, spojrzałem się jeszcze raz na bezdomnego ale.... on zniknął... jak to możliwe? Sprawdzę jeszcze łazienkę i idę stąd bo te miejsce mnie przeraza.
O to dziwne, toaleta jest zamknięta na klucz, a więc wyszedłem i poszedłem do tego Larry'ego czy jak on ma... Wyszedłem z tego dziwnego miejsca kierując się do windy.

Kiedy byłem już w piwnicy, wszedłem do mieszkania, a zaraz po tym do pokoju Larry'ego....

CDN
*czesc wam, wiem że dlugie i podobne do gry, ale stwierdzilam że wprowadzenie zrobie w wlasnie takim stylu, a reszta bedzie bardziej „moja"*

Wszystko będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz