- Zaczekaj! ! Proszę! Nie zostawiaj mnie!- chłopczyk o brązowej czuprynie, zniknął w ciemności. Zostałam sama, przerażona I zrozpaczona. Mała dziewczynka w ciemności.
Obudziłam się spocona ze łzami w oczach.
- Cholera znowu ten sen.- Mrugnęłam pod nosem. Chwyciłam za kołdrę i odrzuciłam na bok. Usiadłam i założyłam moje kapcie, zapalając jednocześnie lampkę. Podeszłam do drzwi uchyliłam je i ruszyłam ciemnym korytarzem w stronę kuchni. Wymacałam na ścianie włącznik światła.- Bumm jasność nastała.- Stwierdziłam ironicznie i podeszłam do lodówki. Co my tu mamy, pomyślałam otwierając moją jadłodajnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i chwyciłam za butelkę mleka. Zwróciłam się w stronę szafki ze szklankami i wyciągnęłam jedną. Nalałam sobię po czym schowałam napój z powrotem i wróciłam się do mojej szklaneczki. Kiedy zaczęłam pić jej zawartość, dotarło do mnie jak bardzo zaschło mi w gardle. Wypicie wszystkiego nie zajęło długo. Opłukałam naczynie i odłożyłam na suszarkę. Na koniec zgasiłam światło i wróciłam do pokoju, modląc się, aby koszmar nie powrócił.
- Boże... Znowu on...- Mruknęłam poirytowana.
- Dzień w dzień, zawsze o szóstej trzydzieści, dzwonisz jak opętany i mi spać nie dajesz!- Zaczęłam krzyczeć na budzik, starając się go wyłączyć.
- Dobra uspokój się. Wdech, wydech i tak powtarzaj. - Po pięciu minutach byłam oazą spokoju. Podeszłam do szafy, otworzyłam ją na oścież i usiadłam na joprzeciwko. Po dziesięciu minutach wyciągnęłam czarny zestaw bielizny, zieloną spódnice w kratkę, czarną, lekko prześwitującą koszulę, tego samego koloru zakolanówki i bluzę z kapturem. Ruszyłam do łazienki. Znajdowała się na korytarzu po lewej, czyli w drugą stronę niż się idzie do kuchni. W łazience położyłam ciuchy na zamknięty kosz do prania. Zaczęłam ściągać swoją piżamę. Weszłam pod prysznic I odkręciłam wodę. Pozwoliłam, aby zimny strumień zmył że mnie resztki snu. Sięgnęłam po ręcznik, zaczęłam się nim wycierać, po czym odwiesiłam go na miejsce. Ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy i wykonałam delikatny makijaż. Skierowałam się do kuchni. Tam wypiłam szklankę wody. Poszłam do pokoju po stojący w kącie czarny plecak z książkami. Na korytarzu założyłam czarne koturny. Przekręciłam klucz w drzwiach, usłyszawszy charakterystyczny dźwięk, chwyciłam za klamkę otwierając się na świat. Słońce od razu zaświeciło mi po oczach, aż mnie zabolało. Odwróciłam się i zakluczyłam za sobą dom.
Droga do szkoły mijała mi spokojnie. Przynajmniej dla mnie. Pomyślałam podgłaśniając muzykę na słuchawkach. W połowie piosenki coś mi przerywa. To była wiadomość od Mike'a. Piszemy ze sobą już od czterech lat. Choć nigdy się nie widzieliśmy, byliśmy przyjaciółmi. Mówiliśmy sobie o wszystkim, no może prawie wszystkim. Wiem że jest on wysokim brunetem, nie posiada rodzeństwa i jest bogaty. Mieszka w Pepperhills. I uczęszcza tam do prestiżowej akademii.
Wiadomość na dziś brzmiała następująco
Od Mike
Do Sabina
Sabina! Co słychać w ten piękny poranek? Jak samopoczucie mojej ulubionej przyjaciółeczki?Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko nakreśliłem odpowiedź.
Od Sabina
Do Mike
Co słychać? Aktualnie moją szóstą ulubioną piosenkę. Jeśli chodzi o samopoczucie to w sumie może być, ładna pogoda, dobra muzyka i wiadomość od przyjaciela czego chcieć więcej? No tak braku szkoły, ale to nie możliwe. A ty co taki podekscytowany, szczęśliwy dzisiaj?Użył słów ulubionej przyjaciółeczki, a to znaczy, że coś musi być na rzeczy. Nie spodziewałam się zbyt szybkiej odpowiedzi, więc przyspieszyłam kroku, wracając do rzeczywistości. Po paru minutach byłam na miejscu. Weszłam w tłum i "nurt ludzi" zabrał mnie ze sobą. Szłam, a raczej byłam popychana przed tłum zabieganych uczniów, aż do momentu, w którym znalazła się przy swojej szafce. Podeszłam do niej i zaczęłam automatycznie wpisywać aż ośmio cyfrowy szyfr (żeby zapamiętać, ustawiłam datę urodzin Mike'a) . Przypomniało mi się jak jeszcze trzy lata temu za każdym razem musiałam patrzeć do telefonu, a teraz? Bułka z masłem. Włożyłam niepotrzebne książki do szafki, po czym ją zamknęłam. Czas na naukę, no po prostu świetnie. Pierwszą mam fizykę z panią Piston. Udałam się więc pod salę salę, w której miałam mieć zajęcia. Na miejscu stoję i czekam. W końcu zadzwonił dzwonek. Pani Piston odkluczyła drzwi i wpuściła nas wszystkich. Zajęłam swoje stanowisko w drugiej ławce pod oknem. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Obok mnie usiadła Jessica. Drobna, blondynka o niebieskich oczach. Była uznawana za jedną z ładniejszych dziewczyn w szkole. Mało tego, nie należy ona do typowych blond pustaków. W sumie to jest całkiem spoko, czasami nawet rozmawiamy ze sobą. Ale ma ona chłopaka, którego po prostu nie znoszę. On akurat zachowuje się jak stereotypowy kapitana drużyny. Często się zastanawiam dlaczego ona z nim jest. Kiedyś ją nawet o to spytałam. Odpowiedziała, że ma swoje powody, a dlatego, że nie jesteśmy że sobą szczególnie blisko wolałam nie wnikać. Rozglądam się dookoła. Wszyscy już usiedli. Pora zaczynać lekcję.
Kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji miałam ochotę tylko na jedno, mianowicie popisanie z Mike'm. W sumie zdałam sobie sprawę, że mógł mi już odpisać. Gdy odblokowałam telefon od razu się uśmiechnęłam.
_______________________________________
Dam! Dam! Dam! Polsat!
Jeśli znajdziecie jakiekolwiek błędy piszcie, chętnie je poprawie.
Pisałam ten rozdział 8.04.19
Poprawki naniosła Usagi-san 24.05.20
Pierwsza publikacja 24.05.20Do zobaczenia! Mam nadzieję...
CZYTASZ
Pająk-Elita
Random-Witaj w akademii Aryi, od dziś będziesz się tu uczyć.- To były pierwsze słowa które usłyszałam po wyjściu z auta. Wypowiedziała je dość młoda kobieta w garsonce z mocno upiętymi włosami. Zajebiście, już nie mogę się doczekać... Nowa szkoła, znajomo...