Na wstępie chciałabym powiedzieć (w tym przypadku napisać xd) że to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość. Tak dla jasności to z góry przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne, jednak będę starała się nie robić żadnych błędów. A więc zapraszam ;)
Pov Severus
Dumbledore znów wysłał mnie bym objaśnił jakiemuś pieprzonemu mugolowi że jest czarodziejem. Mam już tego dość! Jakby list im nie wystarczył. Nie mój problem że mogą uznać to za żart! Mam swoje sprawy i zdecydowanie nie chce mi się objaśniać tym półgłówką że nie jestem hory psychicznie, że to nie żaden żart i że nie jestem opętany! Jednak muszę wykonywać rozkazy Dropsa. A jego wolą było bym łaził po paskudnych domach mugoli i objaśniał im że muszą wysłać swoje brudne dziecko do Hogwartu. Wydaje mi się że nie jestem przekonujący. Właśnie wszedłem na osiedle bloków zamieszkiwanych przez plugawych mugoli. Podeszłem do bloku numer 10 i wyciągnąłem list na którym, pisał dokładny adres. Na kopercie widniało również imię dziecka które, jeśli los (a raczej jego matka) da to będzie kolejnym uczniem tej szkoły pomyleńców. Był to chłopiec o pospolitym imieniu. Nazywał się Jerry Darren. (Dop. Autorki ~ tak wiem kochani że to nie jest pospolite imię ale przymknijmy oko na to 😉) Przed zapukaniem do mieszkania westchnąłem. Następnie mocno zapukałem. Zza drzwi słychać było szuranie stup i radosny głos dziecka. Drzwi otworzył mi na oko 11 latek o roześmianej twarzy i kasztanowych włosach. Spojrzał się na mnie zielonymi oczami a, uśmiech mu się poszerzył. - O Pani tego zacnego domostwa, czy o Pani sprawi mi ten zaszczyt i przybędzie tu by powitać tego oto mężczyznę odzianego w czerń który, stoi u wrót twego królestwa czekając na pozwolenie od najjaśniejszej pani by mógł pławić się światłem Najjaśniejszej Panienki? - powiedział chłopiec. Po skończonej wypowiedzi chłopca można było usłyszeć kobiecy, perlisty śmiech dobiegający z pomieszczenia znajdującego się obok. W całym mieszkaniu pachniało cynamonowymi wypiekami oraz czekoladą. Zza drzwi pokoju wyszła roześmiana niebieskooka blondynka niosąca blaszkę ze świeżo wyciągniętymi z pieca wypiekami. Gdy mnie spostrzegła na kilka sekund na jej anielską twarz wstąpiło przerażenie jednak, zaraz potem ciepło się uśmiechnęła. - Przepraszam za niego - powiedziała rozbawionym głosem i przeczesała dłonią włosy chłopca. - Jednak wydaje mi się że to pomyłka - powiedziała szybko podchodząc do stołu kładąc na nim blaszkę z wypiekami do której, odrazu dobrał się chłopiec na co się tylko uśmiechnęła. - Czy mieszka tu Jerry Darren? - zapytałem z maską obojętności. Jeszcze nigdy nie trafiłem do domu gdzie rodzina była tak życzliwa. Ciekaw jestem czy dalej będą tacy milutcy gdy dowiedzą się że bachor jest czarodziejem. - Tak a coś się stało? Jerry coś zrobił? - Kobieta z zaniepokojeniem zmarszczyła czoło. Jak mnie kusiło by powiedzieć jej że jest podejrzewany o terroryzowanie młodszych kolegów. Jednak opierając się pokusie zimnym tonem orzekłem - Niestety nie. Mam dla pani list. - Gdy blondynka spostrzegła pieczęć Hogwartu jej uśmiech gdzieś wyparował a, na jego miejsce wstąpiło przerażenie.
-Niech pan wejdzie.- Oczy kobiety poszerzyły się z przerażenia. Z satysfakcją zauważyłem do jakiego stanu udało mi się doprowadzić tego mugola. Ale chwila. Przecież ona jeszcze nie wie że jej syn jest czarodziejem. Dlaczego zaczęła się bać? To jeszcze nie ten moment. Coś tu jest nie tak. Blondynka zaprowadziła mnie do pokoju w którym był ogromny drewniany stół, po czym wskazała krzesło. Obdarzyłem ją zimnym spojrzeniem i usiadłem rozglądając się po pomieszczeniu. Nie żeby mnie obchodziło jak mieszkają ci mugole. Na kremowych ścianach wisiały zdjęcia oprawione w ramkach. Pierwsze przedstawiało prawdopodobnie Jerrego i jego mamuśkę. Oboje byli roześmiani. Malec był cały umazany lodami czekoladowymi a, kobieta usilnie próbowała mu je wytrzeć trzymając swoją porcję deseru. Następne zdjęcie przedstawiało malutkiego chłopczyka w objęciach brunetki. Kobieta ze zdjęcia wyglądała na szczęśliwą matkę a, bobas spał zawinięty w kocyk. Dziwnie mi się patrzyło na nieruchome zdjęcia więc zaprzestałem czynności i spojrzałem na blondynkę stojącą przede mną. Była taka podobna do brunetki ze zdjęcia a jednocześnie całkowicie się od siebie różniły. Wyglądała jakby próbowała zebrać się w sobie, jednak niezbyt jej to wychodziło. Uśmiechnąłem się szyderczo. Postanowiłem przerwać ciszę panującą w pomieszczeniu ponieważ, chciałem jeszcze dzisiaj iść na Pokątną po składniki do eliksiru. - A więc..- Zacząłem uroczystym głosem jednak przerwał mi prawdopodobnie przyszły uczeń Hogwartu. -maaamooo ten pan powiedział że ma do mnie list. - powiedział chłopiec nie kryjąc zaciekawienia. -Jerry w tej chwili idź do pokoju muszę coś obgadać z panem!- powiedziała stanowczo niebieskooka. - Maaamo, ale ja chcę swój list! - zdenerwował się malec. Oho czuję że będzie drama. Kobieta spojrzała ostrzegawczo na syna, który posłusznie udał się do pokoju na co kobieta westchnęła.Hejka (znów hehe) Jest warto pisać dalej? Chętnie poznam wasze opinie 😊
DOOOOOOZOBACZOOONKA 😏
CZYTASZ
Zgubiłeś skarb swój (SSx OC)
Fanfic- Nie pamiętasz mnie prawda? Po tych wszystkich latach zapominasz... Jednak mój ból został. Nie słabł ani też nie wzrastał. Siedział we mnie jak pasożyt łaknący mego bólu. Mam dość! Zostań lub sobie odpuść Severusie...