Wstałem z łóżka, złapałem kamerę i wyszedłem przed dom. Nagrałem ją. Była łysa, nie miała oczu, nosiła ciemne ubranie i ze skraju lasu patrzyła na mój dom. Kiedy zbliżyłem się do niej na mniej niż dwa metry gwałtownie obróciła głowę w moją stronę i zaczęła słuchać, nasłuchiwała moich kroków, oddechu, ruchu, wszystkiego! Uciekłem, nie mogłem wytrzymać. Wiedziałem, że mnie nie widzi, bo nie ma oczu, ale czułem jak przeszywała mnie swoim wzrokiem, jak szczegółowo mnie nim badała, jak gdyby próbowała mnie nim dojrzeć, ale nie była wstanie... Nie goniła mnie, przeciwnie, uciekła. Wsiadłem do auta i pojechałem do hotelu za miastem i zdecydowałem tam przenocować, jeszcze nad ranem myślałem o wydarzeniach z zeszłej nocy. Ludzie z miasta to nic w porównaniu do kobiety, która stoi przed moim domem co noc i "spogląda" na niego. Już nie wspomnę o tym, że mieszka w lesie. Może wrócę do domu, jeszcze to rozważę.