Chyba mnie usłyszała. Odwróciła się i powiedziała:
- Nie bój się.- powiedziała to miłym, łagodnym głosem.
- Co robisz w moim domu?!- odpowiedziałem zdenerwowanym i przestraszonym głosem.
- Chce Ci coś wyjaśnić.
Wprowadziłem ją do salonu i zacząłem rozmawiać.
- Co chcesz mi powiedzieć?- odparłem spokojniejszym głosem.
- W tym jeziorze mieszka potwór, który spadł razem z asteroidą wiele lat temu. Od tego momentu składa jaja, z których wykluwają się młode każdego dwudziestego grudnia, a ludzie z miasteczka dają im jedno ze swoich dzieci w formie ofiary, aby nie zniszczyły całego miasta. Te potwory zawsze zaczynają od oczu... Ja miałam być ofiarą, ale po zjedzeniu moich oczu przez stwora uciekłam do lasu i tam zamieszkałam. Radzę Ci uciekać stąd.- odpowiedziała.
- Poczekam w tym domu do kolejnej ofiary i postaram się to powstrzymać!- wykrzyczałem.
- Nie dasz rady, nie powstrzymasz tego. Musisz uciekać.- powiedziała zdecydowanym tonem.
- No dobrze...- Jutro wyjadę.- dodałem.
Odprowadziłem kobietę do drzwi, a następnie przygotowałem się do wyjazdu.