Już od dobrych dwóch godzin siedziała na huśtawce.
Wczesnowiosenna pogoda nie oszczędzała ją. Było bardzo zimno przez co dziewczyna miała czerwony nos i policzki, a jej ręce drżały.
Była tak pochłonięta swoimi myślami, że nie przeszkadzał jej obecny stan, nawet jeśli przez to by była chora.
Zaczęła się zastanawiać czy napisanie tego listu było dobrym pomysłem.
Doszła do wniosku, że posunęła się trochę za daleko. Powinna odejść bez słowa, a nie znów mieszać...
Ale już czasu nie cofnie. Nawet jeśli przeczyta, to jej już jutro nie będzie.
Przerywając swoje rozmyślenia, spojrzała na piaskownice, która znajdowała się naprzeciwko huśtawki na której siedziała.
Tu właśnie wszytko się zaczęło.
Znów wspomnienia wróciły.
Miała w tym miejscu o wszystkim zapomnieć, a zamiast tego wszystko się nasila. Chciała już z tym skończyć, a czym bliżej do jej odejścia, to tym bardziej ma ochotę zostać.
Nie.
Nie może zostać.
Obiecała sobie coś i, to spełni. Już za daleko zaszła, żeby mogła się wycofać. I tak nie ma już tu dla niej przyszłości, więc nie może nic więcej w tej sprawie zrobić.
Wyciągnęła z kieszeni swojego płaszczu telefon i spojrzała na wyświetlacz. Jeśli chciała zdążyć na swój samolot, to powinna się już zbierać. Zeskoczyła z huśtawki i odwróciła w kierunku niej.
- na mnie już czas. - smutno westchnęła . - żegnaj mój przyjacielu. - uśmiechnęła się przez łzy i wzięła swoją walizkę, która była oparta o huśtawkę i skierowałaś się w stronę wyjścia z parku.
- b-błagam Cię, nie odchodź - usłyszała zdyszany głos. Znieruchomiała.
Nawet w najgorszych czarnych scenariuszach nie przepuszczała że to się stanie.
- [T.I], błagam Cię nie odchodź. - dalej nie mogła w to uwierzyć, ale odwróciła się w stronę głosu. Serce jej stanęło jak go zobaczyła.
Stał kilka metrów od niej, cały spocony i zmęczony. Widać było, że się śpieszył, bo miał niedbale założoną kurtkę, a sznurówki rozwiązane. (To był cud że się jeszcze nie przewrócił.) Było jeszcze widać, że płakał. Miał bardzo zaczerwienione oczy.
- c-co t-ty tu robisz? - jedynie tylko tyle mogła z siebie w tym momencie wydusić.
- dostałem list, nie mogłem tak tego zostawić. Musiałem tu przyjechać, bo...
- miałeś go dostać jutro - popatrzyła z przerażeniem.
- na szczęście dostałem go dziś.
- "na szczęście", bo zdążyłeś przyjechać i możesz mi wszystko wygarnąć? - spojrzała się na niego bezsilne.
- nie nienawidziłem Cię. - te słowa sprawiły, że dziewczyna została zbita z tropu.
- co?
- nigdy Cię nie nienawidziłem. Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, bardzo cię polubiłem. - zaczął delikatnie. - Później jak się przeprowadziłem i straciłem z tobą kontakt, wpadłem w złe towarzystwo. Przez to wiele razy myliłam dobro ze złem. - wyjaśnił. -Wiem co teraz usłyszysz, może bardzo brzmieć absurdalnie, ale mówię samą prawdę... - wziął głęboki oddech. - Nie wiedziałem wtedy, że sprawiałem ci tak wielki ból. Naprawdę, przepraszam Cię za to. - spojrzał się na nią. Tak bardzo za nią tęsknił... - Zrozumiałem wszystko dopiero wtedy gdy wylałem na Ciebie tą farbę. Miałem Cię następnego dnia przeprosić, ale ty nie przyszłaś. Kiedy dowiedziałem się, że wypisałaś się ze szkoły, to starałem się Ciebie znaleźć. Zerwałem wtedy kontakt z tamtymi przyjaciółmi. Pewnego dnia zobaczyłam Ciebie jak wychodzisz ze szkoły z jakimś chłopakiem. Wtedy zrozumiałem, że nie powinienem był Ciebie szukać. Ułożyłaś swoje życie i nie miałem żadnego prawa, aby znów się w nie wtrącać. Trudno było mi o tobie zapomnieć, a szczególnie wtedy, gdy widziałam Cię na ulicy. Wiele razy miałem ochotę do Ciebie podejść, ale od razu rezygnowałem z tej myśli. - zrobił małą przerwę. Czuł się potwornie. - [T.I], ja na serio nie chciałem Cię nigdy skrzywdzić. Proszę, wybacz mi i nie wyjeżdżaj - na końcu zaczął łamać mu się głos. Bardzo się bał. - gdybym istniała taka opcja, chciałbym cofnąć się w czasie i to wszystko naprawić - po jego policzkach zaczęły spływać słone łzy.
CZYTASZ
Letter || Kwon Soonyoung
Fanfiction▪[T.I], wysłała list do Soonyounga▪ Początek: 15.06.2019 r. Koniec: 15.06.2020 r.