2

8 1 0
                                    

Wstałam w miarę wypoczęta.
Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11.
Była dzisiaj sobota, dlatego mogłam pospać trochę dłużej.
Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać co bym mogła dziś ubrać.
Standardowo wybrałam czarne rurki i czarną bluzę.
Wstąpiłam jeszcze do łazienki żeby się ogarnąć i wyszłam z pokoju.
W salonie jak zwykle, był mój brat który lizał się z jakąś nową laską.
-Widzę że nie masz własnego pokoju- przeszłam przez salon, i spojrzałam na brata.
-Jak widzisz nie mam- Nienawidzę go, myśli że jest najlepszy skoro pomaga ojcu w interesach, wiem że i tak robią je na brudno.
Matka pewnie znowu jest na zakupach a ojciec w swojej pieprzonej firmie która już niedługo nie będzie przynosić zysków.
Weszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie, lecz ojciec siedział na krześle i wpatrywał się w telefon.
Zmarszczyłam brwi i przewróciłam oczami.
Co on tu robi o tej godzinie, powinno go tu nie być. Chciałam zjeść sobie śniadanie w spokoju ale jak widzicie mi nie wyjdzie.
Delikatnie zakaszlałam żeby mnie zauważył.
Odwrócił wzrok w moją stronę i powiedział.
-Czekałem na ciebie córeczko- Och niech się zamknie.
-Co chcesz?- Spojrzałam na niego bardzo ale to bardzo agresywnym wzrokiem.
-Spokojnie, tylko porozmawiać.
-To dalej, wypowiedz się bo nie mam za bardzo czasu.
-Może chcesz się czegoś napić, na trzeźwo tego nie chcesz usłyszeć- Dobra teraz mnie zdenerwował.
-Zacznij już swoje pieprzenie bo mówię ci że nie mam czasu tak- Wstał z krzesła i podszedł do barku który stał naprzeciwko stołu z krzesłami.
Wyciągnął jakiś trunek i polał sobie trochę do szklanki.
Uśmiechnął się i podszedł do mnie.
-Wiesz co, myślałem trochę z matką o twoim życiu i postanowiliśmy że, masz wziąść ślub- Tym razem to ja się uśmiechnełam.
-Chyba sobie w tym momencie ze mnie żartujesz.
-Nie kochanie,wybrałem ci nawet męża, jest w miarę bogaty więc będzie ci się żyło z nim dobrze- Co za cham.
-Tylko kasa dla ciebie się tylko liczy tak, nie będę brała z nikim ślubu.
-Będziesz musiała, jeżeli nie, to jutro w domu ma cię już nie być- Zaśmiałam mu się prosto w twarz.
-Ja muszę wyjść za ślub a mój kochany braciszek może robić co chcę.
Wiesz co, mam to głęboko w dupie, możesz robić co chcesz ale ja na pewno nie wezmę ślubu z tym kim chcesz, jutro opuszczę dom- Uśmiechnęłam się ostatni raz,i wyszłam z kuchni.
Nienawidzę go całym swoim pieprzonym sercem.
Łzy zaczęły mi delikatnie spływać po policzkach,ale ja je tylko wytarłam.
Nie chciałam żeby ktoś widział że jestem taka słaba.
Weszłam do pokoju, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować.
Wreszcie się uwolnie od tej rodziny.
Tylko gdzie ja pójdę.
Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać skarbonki.
W niej znalazłam tylko z 100 zł.
Nie uda mi się długo przeżyć za te pieniądze.
Przypomniało mi się o kartce którą miałam w bluzie, wczorajszego wieczoru.
Omiotłam pokój wzrokiem, aż nie znalazłam jej.
Leżała skulona na ziemi.
Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam szukać kartki.
Była w lewej kieszeni.
Wyciągnęłam telefon i wpisałam numer który widniał na papierze.
Zaczęłam się jeszcze chwilę zastanawiać.
Czy aby na pewno chcę pogrążyć moją rodzinę?
Czy chcę poślubić kolesia którego prawie nie znam?
Chyba tak, muszę to zrobić, może ten mężczyzna nie jest taki zły i będzie dla mnie w miarę dobry.
Zemsta liczyła się dla mnie bardziej, muszę zniszczyć wszytko to co ma rodzina Joens.
I uda mi się to.

Przyłożyłam telefon do ucha i zaczęłam czekać aż Harry odbierze.
Po chwili usłyszałam jego głos.
-Tak słucham
-Cześć to ja Claries- Podeszłam do okna i zaczęłam wpatrywać się w ogród.
-O Clari, nie wiedziałam że tak szybko się zdecydujesz.
-A jednak, spotkajmy się i wszystko obgadamy, do jutra ma mnie nie być w domu, więc mam do ciebie prośbę .
- Jaką?- Ugh, to nie będzie dziwne jak zapytam mu się o jakieś miejsce w którym mogłabym zamieszkać przez pewien okres czasu.
Dobra kit z tym, raz się żyje.
-Załatwiłbyś mi jakiś hotel albo jakiś dom w którym mogłabym chwilowo zamieszkać, bo nie mam gdzie pójść- Żeby tylko się zgodził, bo chyba będę musiała pod mostem mieszkać, a ja sobie nie poradzę jako menel.
-Jak najbardziej ci załatwie, a co się stało że musisz opuścić dom?- Jesst udało się, czyli jednak nie będę bezdomna.
- Jutro ci wszystko opowiem, o której mógłbyś się spotkać?
-O 12 w kawiarni Lacosta.
-Okej, mi też pasuje.
-Do zobaczenia- Rozłączyłam się i kończyłam się pakować.
================================
4 godziny później

Moje 3 spakowane walizki postawiłam przy drzwiach.
Poszłam jeszcze pod prysznic i ubrałam się w piżame.
To będzie moja ostatnia noc, w tym okropnym domu.
Moje życie od jutra się zmieni.
I to nie odwracalnie.
Postanowiłam że zaklucze swój pokój i dzisiaj nie zejde na dół.
Nie chciałam patrzeć na ich twarze.
Położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy.
Zaczęłam się delikatnie denerwować jutrem, dlatego podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam sobie spokojne piosenki, przez które po chwili czułam się rozluźniona.
Moje powieki zrobiły się ciężkie i senne.
Zasnełam.



STAY FOREVER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz