Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam na zegar.
Była 10.40.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki przebrać się w rzeczy które dzień wcześniej sobie uszykowałam.
Zabrałam plecak, chwyciłam wszystkie walizki i powoli zaczęłam schodzić na dół.
Przy schodach stał ten palant Louis, czyli mój brat.
-Oo czyli to prawda że się wyprowadzasz- Tylko jedna rzecz przyszła mi do głowy.Co za debil.
-Jak widzisz to tak, ale są tego plusy że odchodzę, a wiesz może jakie?
-No nie- Hahah nie mogę z niego.
-Nie będę musiała patrzeć na tą twoją mordę, kochany braciszku- Gdy chciałam już odchodzić, chłopak mnie chwycił za rękę.
-Ouu zabolało mnie to, powiedz mi jedno. Z czego zamierzasz teraz żyć, będziesz teraz żyła jak pierwsza lepsza, jeżeli tak to mogę ci załatwić chętnego- Moje ręce zacisneły się w pięść, lekko się uśmiechnełam i pomachałam głową na tak.
-Ej to bardzo dobry pomysł, jak już znajdziesz tego chętnego to do mnie zadzwoń, dziękuję że chcesz mi pomóc- Szybkim krokiem wyszłam z domu.
Dobrze że nie napatoczyłam się na ojca który zaczął by znowu swoje gadania, tak jak Louis.
Wyciągnęłam telefon który zaczął wibrować.
Na ekranie widniało imię Harry.
-Halo?
-Cześć, słuchaj przed twoją bramą od domu stoi czarne audi, jeżeli chcesz szybko dojechać do kawiarni to wziądź do niego.
-Okej- Rozłączyłam się i podeszłam do auta.
Z przednich drzwi wyszedł kierowca który był ubrany w taki dziwny mundur.
-Dzień dobry panienko- Podniósł moją walizkie z ziemi i zaczął każdą po kolei wkładać do bagażnika.
Ja nie czekając dłużej usiadłam do tyłu.
Po chwili do auta, wsiadł kierowca i zaczął jechać strasznie powoli.
Dlatego byłam już trochę poirytowana.
-Mógłbyś jechać trochę szybciej, spotkanie jak by co mam umówione na 12 a wiesz już która jest godzina?- Wskazałam na zegar który był w samochodzie.
-Dobrze panienko- Delikatnie przyspieszył a ja się rozsiadłam na fotelu.
Po prawie 15 minutach dojechaliśmy do celu.
Wysiadłam z samochodu i poszłam od razu do kawiarni, nie przejmując się walizkami, które wciąż leżały w bagażniku.
Gdy zachaczyłam o próg kawiarni, przyjechałam wzrokiem żeby poszukać Harrego.
Już po chwili go zobaczyłam.
Siedział z telefonem w ręku i kawą.
-Witaj- Podałam mu rękę.
-O dzień dobry- Wstał z krzesła i odwzajemnił mój uścisk dłoni.
-Usiądź proszę- Tak też zrobiłam.
-Zechcesz coś do picia?
-Tak poproszę wodę- Harry zawołał kelnerke która już po chwili niosła mi wodę.
Upiłam łyk i odstawiłam szklankę na blat.
Położyłam nogę na nogę i zaczęłam myśleć od czego zacząć dyskutować.
-Dobra no to opowiedz mi, czemu zostałaś wyrzucona z domu?
-Okej no to, zaczęło się od tego że mój ojciec zaczął mi pieprzyć że mam wziąć ślub z jakimś w miarę bogatym kolesiem, a jak się nie zgodzę na to, to mam opuścić dom. No i tak jakoś wyszło że właśnie tu teraz siedzę- Wzięłam jeszcze jednego tym razem dużego łyka wody.
-Czyli musimy wszytko omówić, związane z małżeństwem.- Moje ręce zaczęły się pocić.
-Mówiłeś już swojemu synowi że się zgodziłam?
-Tak, i ucieszył się nawet.
Dobra zacznijmy od tego, że ślub odbędzie się 19 czerwca w dniu twoich urodzin.
-Czekaj.
-Co?- Skąd on wie że akurat 19 mam urodziny.
-Skąd ty wiesz że właśnie tego dnia mam urodziny?
-Ja już wszystko o tobie wiem, musiałem to zrobić, żeby wiedzieć z kim mój syn ma się poślubić.
-A jak myślisz, jestem idealna dla niego? - Byłam strasznie ciekawa czy jestem w jego typie.
-Noo w miarę tak, chociaż wiem że jak bym miał poślubić kogoś innego to by to była kobieta bardziej dojżalsza.
-Okej, możesz kończyć- Nie słuchałam go za bardzo dalej, ponieważ w mojej głowie chodziło tylko jedno imię.
Daniel.
Czy on serio będzie taki jakiego sobie wyobrażam.
Czy będzie miły, dobry, spokojny, i przystojny?
Tego dowiem się już wkrótce.
-Dobrze czyli wszystko zrozumiałaś?- Wow nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Przepraszam, nie słuchałam trochę- Przewrócił wzrok i zaczął mi tłumaczyć na nowo.
================================
Pół godziny później
-Czyli będę musiała podpisać regulamin? Ty tak na serio- Chciałam napić się jeszcze wody, ponieważ w moim gardle zrobiło się sucho.
Ale zauważyłam że szklanka była pusta.
-Serio, muszę wiedzieć że nie oszukasz mnie i Daniela.
Jak narazie będziesz mieszkała w apartamencie jaki ci wynajołem.
Mojego syna poznasz już niedługo.
Ja już muszę iść.
Do zobaczenia.- Wstał z krzesła, rzucił pieniądze na stół i odszedł.
Ja po chwili również wyszłam i stanęłam przy kierowcy który chyba wyczekiwał mnie.
-Pan Harry, kazał mi Panią zawieźć- Pokiwałam głową i wsiadłam do auta.
Nie chciałam już więcej myśleć o tej całej sytuacji w jakiej się znajdowałam.
Dlatego zaczęłam nucić sobie piosenki, które leciały w radiu.Poczułam jak ktoś mnie delikatnie puka w udo.
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam krzywo na mężczyznę.
-Walizki już zaniosłem, a tu ma pani klucze.
-Dziękuję- Jeszcze trochę zaspana usłyszałam ciche do zobaczenia, nawet nie odwróciłm się do kierowcy.
Tylko od razu powędrowałam do mojego nowego domu.
Zaczęłam szukać numerku 205, aż w konicu znalałam.
Już maksymalnie zmęczona, zakluczyłam drzwi i poszukiwałam odpowiedniego pokoju do spania.
Strasznie mi się nie chciało oglądać domu. Przełożyłam to na jutro.
Od razu po otworzeniu, rzuciłam się na łóżko.
I w takiej pozycji zasnełam.
CZYTASZ
STAY FOREVER
RomanceClarie pragnie zemsty. Jesteście ciekawi na kim? Nie. Tym razem nie na chłopaku, tym razem na swojej rodzinie. Chcę żeby upadli tak jak ona przed nimi, chcę żeby błagali ją o pomoc tak jak ona to robiła. W jaki sposób jej się to uda, i czy się wogul...