❝Nie można mieć wszystkiego, Peter. Zrozum to wreszcie.❞
Ale Peter nie zrozumiał.
°•~°•~°•~°•~°•~°•~°
»akcja dzieje się rok po 'homecoming',
»peter ma 17 lat
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
━━━━━━━━━━━━━━━━━━
❝𝓲 𝔀𝓪𝓷𝓽 𝓽𝓸 𝓫𝓮 𝓵𝓲𝓴𝓮 𝔂𝓸𝓾.❞
━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Peter Parker nie był bohaterem.
Wiedział to, choć nikt mu o tym wprost nie powiedział. Nie postrzegał siebie tak, jak Kapitan Ameryka, Iron Man, Thor, czy jakikolwiek inny Avenger. Czuł, że nie był taki jak oni i nie mógł, nie potrafił zmienić swojego nastawienia. Jego drobne uczynki wcale nie dowodziły, że zachowywał się bohatersko – to po prostu były ludzkie odruchy, który każdy powinien mieć. W końcu ktokolwiek mógł wskazać staruszce drogę czy powstrzymać przed kradzieżą rowera. To nie było nic nadzwyczajnego.
A Peter nie chciał robić zwyczajnych rzeczy. Chciał pokazać, że naprawdę zasługuje na kostium, i że jest kimś. Że jest b o h a t e r e m.
Dzisiaj wyjątkowo nie spóźnił się do szkoły. Metro nie zostało zatrzymane, on nie zgubił się w tłumie ludzi. Był w placówce szybciej nawet od Neda. Zorientował się dopiero, kiedy spojrzał na zbity ekran telefonu.
Zmarszczył brwi, widząc zaledwie dwadzieścia minut po siódmej, a nastepnie przyśpieszył krok, zatrzymując się dopiero przy swojej szafce. Jak android otworzył ambicjonalnie ich drzwiczki, nie myśląc w ogóle o ich kodzie, i przepakował plecak.
Miał czterdzieści minut do rozpoczęcia lekcji, więc chciał ten czas poświęcić zadaniu, które przez wczorajszy dzień zapomniał zrobić. Przez „staż” u pana Starka często zapominał o takich przyziemnych rzeczach i albo robił zadania do późna, albo w biegu, na kolanie.
Czy było to uciążliwe? Cóż, cholernie. Peter jednak nie narzekał.
Kiedy chciał wyciągnąć odpowiedni zeszyt, drzwiczki od szafki nagle z głośnym trzaskiem zostały zamknięte. Odruchowo odskoczył od metalowej konstrukcji i gdyby szybko nie spojrzał na osobę opierającą się o nie, na pewno przyjąłby pozycję obronną.
— Penis Parker.
Uśmiech Flasha Thompsona nie wskazywał na nic dobrego, toteż Parker na coś takiego nawet nie liczył.
— Wreszcie nie spóźnił ci się autobus? — zapytał chłopak, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Parker zacisnął usta w wąską linię, z powrotem otwierając szafkę i tym razem szybko wyjmując z jej środka zeszyt, by zaraz po tym sam ją zamknąć.
Miał ochotę uświadomić rówieśnika, że wcale nie jeździł autobusem.