Nadal siedzę sama w pokoju i nie wiem co będę dziś robić. Od dawna tak mam, ale do tej pory nie wiem dlaczego. Rozmawiałam o tym tylko z jedną osoba i to jeszcze zagadkami, więc to wszystko nadal jest w środku mnie i tak, dosyć głęboko, siedzi.

Nie chcę, aby ktokolwiek wiedział co mi jest. Nie potrzebuję litości, nie potrzebuję troski. Jedyne czego pragnę to spokój i cisza. Niestety, jak to zawsze, nawet to nie jest mi dane. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale szczerze to chyba nawet nie chcę wiedzieć, bo i tak nic z tym nie zrobię. Nie daje już rady sama ze sobą funkcjonować.

Wstaję do toalety, ale tylko po to, żeby się wysikać albo umyć, to jest czas na kąpiel. Zabieram ręcznik, rozbieram się do naga i wchodzę do wanny. Wodę odkręcam dopiero po chwili, ale nie robi mi to większej różnicy czy będzie ona ciepła czy zimna, bo już dawno przestałam czuć temperaturę.

Siedzę w wannie dobre 40 minut i siedziałabym dłużej, ale mama już zaczyna wrzeszczeć, że pora wychodzić, więc zbieram swój zadek i powolnym krokiem wywlekam się z mojej odskoczni zwanej wanną.

Szybkim krokiem mijam lustro, aby nie narobić sobie większych kompleksów i zmierzam do pokoju. Najwolniej jak potrafię ubieram się w jakieś normalne ubrania i chwytam po telefon, który leżał sobie gdzieś w bałaganie na moim łóżku.

Wchodzę na facebooka i prawię dostaję zawału z powodu ludzkiej głupoty. Każdy, podkreślam KAŻDY, wie, że ja nie przyjmuję zaproszeń i jedyne po co mi facebook to jest stalkowanie i śmianie się z ludzi, więc nie wiem po co jakiś koleś zaprasza mnie do znajomych. Oczywiście, jak to ja, nie przegapię okazji, żeby się z kogoś pośmiać wchodzę na jego profil. Łapię się za głowę i śmieję w głos. Mama pyta czy wszystko dobrze, bo ja zazwyczaj się nie śmieję, ale, jak zawsze, odpowiadam jej, że wszystko jest dobrze i wracam do oglądania zdjęć chłopaka. Z każdym kolejnym zdjęciem mój humor zdeczko się poprawia, ale nie jestem szczęśliwa, nigdy nie będę. Jestem po prostu trochę mniej smutna niż wcześniej, standard.

Gdy pierwszy szok spowodowany prawie nagimi zdjęciami chłopaka mija, zaczynam mu się przyglądać i jak się tak dłużej patrzy to okazuje się, że jest przystojny. Brązowe loczki opadają mu na bladą twarz, a ciemne oczy tylko podkreślają jak bardzo jest blady. Całkiem umięśniony, ale nie z przesadą. Pozwalam sobie na chwilę słabości i patrzę dłużej niż powinnam. Gdy jestem już bliska zaakceptowania jego zaproszenia uświadamiam sobie, że to przecież ja. Dochodzi do mnie, że nawet jeśli go zaakceptuję i się przywiąże to to wszystko okaże się zwykłym żartem z jego strony i jak zwykle zostanę sama jak palec ze złamanym sercem, kolejny raz.

Po tej chwilowej wewnętrznej przemowie szybkim ruchem wyłączam telefon i siadam, prostując się na łóżku. Czasami boli mnie to, że nie mogę być normalna, ale potem uświadamiam sobie, że ja nigdy taka nie byłam...

Chwilę myślę o swoim życiu i chyba zmieniam zdanie... może będę tego żałować i może faktycznie nigdy nie będę szczęśliwa, ale chyba chcę spróbować. Chcę? Czy nie chcę? Nie wiem, nie mam pojęcia.

Odblokowuje telefon i z powrotem wchodzę na facebooka. Wyszukuje zaproszenie chłopaka i czekam. Po prostu czekam, nie wiem na co i po co, ale czekam.

Mijają minuty, a ja wreszcie robię coś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Chwilę się waham nad tym co wybrać, lecz ostatecznie robię to co pierwsze mi przyszło na myśl podczas moich przemyśleń... naciskam niebieski przycisk "akceptuj". Natychmiastowo serce szybciej mi bije, ręce się pocą, a puls przyspiesza. Czuję strach... ogromny strach przed nieznanym. Nie wiem jak to teraz będzie, gdy mam jakiegoś znajomego na facebooku, nie wiem czy powinnam do niego napisać, pomachać albo zrobić cokolwiek innego, bo to jest pierwszy raz, gdy takie coś ma miejsce...

Moje przemyślenia przerywa mi dźwięk przychodzącej wiadomości... wiadomości do mnie... podskakuje na łóżku i z drżeniem rąk odblokowuje telefon... wiadomość jest od niego...

Powoli otwiera dymek czatu i bardzo uważnie, literka po literce czytam chyba z 4 razy co napisał.

"Hej, pewnie zastanawiasz się kim jestem i skąd w ogóle Cię znalazłem i skąd o Tobie wiem. Twój przyjaciel powiedział, że jesteś super dziewczyną, więc piszę do Ciebie. Jak się czujesz?"

Mój oddech wyleciał na wakacje do Chin i dopiero po kolejnym przeczytaniu wraca. Nie mam wystarczająco siły na odpisanie, więc jedyne co robię to znów wyłączam telefon, ale teraz rzucam go za siebie na łóżko i idę na śniadanie. Co z tego, że o godzinie 12, ale schodzę na dół.

Nauczyłam się udawać i wiem co i jak, schodzę uśmiechnięta i jak każdego ranka zaczynam normalną rozmowę z rodzicami. 





XYZ

BezimienniWhere stories live. Discover now