I wiedziałem po jej twarzy że coś jest nie tak

35 1 3
                                    

Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Pomyślałam wychodząc z autobusu upewniając się czy nic nie zostawiłam na siedzeniu niestety tracąc równowagę. Po chwili byłam już w ramionach jakiegoś chłopaka.
-Eliza??? Co ty tu robiszt.-zapytał dobrze mi już znany chłopak.
-Kajtek??? Jak widzisz wychodzę z autobusu.-odparłam. Przez chwilkę popatrzyłam się na jego oczy.

Skarciłam się w myślach i szybko stanęłam na równe nogi.
-Gdzie ty idziesz??-pociągnął mnie za rękę .
-Na miejsce spotkania.-syknęłam z bólu.-A gdzie indziej miałabym iść.- powiedziałam zirytowana i wyciągnęłam rękę z uwięzi. Chłopak cierpliwie pokazał na telefon mocno zaciśnięty w mojej pięści. Włączyłam urządzenie a moim oczom ukazała się wiadomość.
Gary:
Przesuwamy spotkanie o godzinę bo jeszcze wszyscy muszą zjeść obiad ;)
-Widzę że ty też nie siedzisz w telefonie 24 godziny na dobę i nie sprawdziłaś wiadomości.-Stwierdził Brunet.
-No cóż chyba muszę tu poczekać bo nie zdążę już wrócić do domu i znów pojechać.
-Może pójdziemy do kawiarni jest tuż za rogiem- zaproponował.
No spoko.- zgodziłam się, miałam naprawdę dobre relacje z chłopakami zresztą był on moim przyjacielem. Nie mogłam się nie zgodzić.

[Kajtek] Ruszyliśmy w ciszy, dziewczyna była uśmiechnięta od ucha do ucha. Mało osób wiedziało że za tym szczęściem kryje się smutek i płacz. Osoby te można było policzyć na palcach. Niszczyła mnie od środka myśl że taka dziewczyna płacze po nocach. Przez tyle lat błagałem Boga żeby dał jej osobę przy której będzie czuła się bezpiecznie. Z moich rozmyślań wytrąciła mnie myśl że jej uśmiech jest dzisiaj mało szczery. Zatrzymałem się i popatrzyłam dojrzale na blondynkę. Eliza uniosła głowę i popatrzyła pytająco.
-O co chodzi?-odparłem krótko, zwięźle i na temat.
-Nic, dlaczego pytasz?- powiedziała wciąż patrząc się w górę.
-Widzę.- po tych słowach dziewczyna przełknęła ślinę, wybuchnęła płaczem i rzuciła mi się prosto w ramiona. Miałem gdzieś że moja koszulką przesiąknie jej łzami. Teraz liczyła się ona- moja przyjaciółka. Głaskałem ją po tyle jej pleców mówiąc cicho że będzie dobrze.
-Nie, nie będzie dobrze, mam już tego dosyć.- mruknęła, z początku nie wiedziałem o co chodzi, ale niestety zobaczyłem coś czego nie chciałem widzieć. Krew przesiąkała przez mocno zaciągniętą bluzę. Mogłem się wcześniej domyślić, przecież jest 25 stopni w cieniu a ona założyła długi rękaw. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do mojego domu. Miałem szczęście że nikogo nie było. Postawiłem ją na ganku i otworzyłem drzwi, dalej weszła już sama. Poprosiłem żeby usiadła na kanapie a sam poszedłem po apteczkę do piwnicy.

[Eliza] chłopak wrócił z czerwonym pudełeczkiem, po chwili domyśliłam się że to apteczka.
-Skąd wiesz?- zapytałam, spojrzał na moją rękę zaznaczając żebym sama odwróciła głowę w jej stronę. Wszystko stało się już jasne, zrobiło mi się wstyd. Chłopak podszedł bliżej i stwierdził.
-Trzeba ci to opatrzyć.- powiedział obiektywnie i wziął moją rękę.
-No chyba sobie żartujesz to strasznie szczypie.- schowałam rękę do kieszeni.
Chłopak otworzył szafkę znajdującą się obok kanapy i wyjął moje ulubiona żelki.

***

StoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz