Nazywam się Akaashi Keiji

121 11 4
                                    

Zerknąłem na czarny zegarek, który miałem na prawym nadgarstku. Czas wychodzić, chociaż jestem pewny że Bokuto spóźni się jak zwykle. Z komody chwyciłem perfumy i kilka razy nacisnąłem dyfuzor rozpylając zawartość na swoją skórę. Szklany pojemniczek wrócił na swoje miejsce i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na parter, usiadłem naprzeciw drzwi wyjściowych i chwyciłem buty, usłyszałem głos za sobą:
-Wybierasz się na randkę? – typowe pytanie mojej rodzicielki.
-Nie. Spotykam się z Koutaro.
-Wyglądasz jakbyś szedł na randkę. Jak to możliwe, że nie masz dziewczyny skoro masz takie powodzenie w szkole?
-A na co mi ona? – stałem po zawiązaniu sznurówek i dodałam patrząc w jej ciemne oczy – Priorytetem jest nauka i siatkówka. – sięgnąłem do niewielkiej skrzyneczki leżącej na szafce po klucze, dodałem – Nie wiem o której wrócę.
Chwytając za klamkę usłyszałem, że mam na siebie uważać. Kiwnąłem głową i wyszedłem.

Przeszedłem kilka kroków przez podwórko i stawiając pierwszy krok na chodniku głównej drogi, zatrzymałem się i zerknąłem w lewo. Słońce powoli zniżało się do horyzontu zalewając miasto różowo-pomarańczowymi smugami, które momentami przybierały czerwoną barwę. Ciężko westchnąłem i ruszyłem w prawo, w dół ulicy. Po kilkunastu metrach byłem już na stacji, ciężko opadłem na siedzenie i rozejrzałem się. Oprócz mnie, były tu dwie dziewczyny, które zaczęły wesoło szczebiotać do siebie i co chwilę zerkać na mnie.
Westchnąłem...
Wiedziałem już, że chociaż jedna z nich podejdzie do mnie. Dodatkową ironią losu było, że mój transport był za kilka minut. Zamknąłem oczy i wsadziłem ręce w kieszenie dżinsowej kurtki. Po chwili usłyszałem powolne kroki w moją stronę, następnie niepewny dziewczęcy głos:
-P-Przepraszam. – wolno otworzyłem oczy i przede mną stała szatynka z błękitnymi oczami, zerknąłem w bok, jej koleżanka stała z zaciśniętymi kciukami – Nie c-chciałam przeszkadzać.
-W porządku. – rzuciłem wstając na co ona zrobiła krok do tyłu, była niewysoka i drobna chyba sięgała mi do ramienia – Coś się stało?
-Moja przyjaciółka jest dość nieśmiała, od dłuższego czasu prosiła aby przekazała tobie to – lekko ukłoniła się wyciągając w moją storę drobne ręce, w których trzymała niewielką kopertę.
-Przepraszam, ale nie jestem zainteresowany – lekko ukłoniłem się i odszedłem na bok, idealnie w momencie kiedy nadjechał mój pociąg.
Wsiadłem do kolei podmiejskiej, która ruszyła w stronę centrum Tokio. Na drugim końcu wagonu stały dziewczyny ze stacji, przyglądałem im się aż ta odważniejsza zauważyła mnie i specjalnie odwróciła się plecami aby zasłonić siebie i koleżankę. Lekko pokręciłem głową, bawiło mnie takie zachowanie wśród licealistek.

Wysiadłem niedaleko dzielnicy Roppongi i ruszyłem do wyznaczonego miejsca spotkania z przyjacielem. Zerknąłem na zegarek, byłem jakieś dziesięć minut po czasie więc Bokuto powinien być tu za jakieś pięć do dziesięciu minut. Znalazłem wolną ławkę i usiadłem tam pogrążając się w myślach.

-Hej hej hej! – wyrwało mnie z zamyślenia mocne klepnięcie w plecy, po którym od razu wstałem z ławki i obejrzałem się. Stał za mną Bokuto, jak zawsze szczerzył się bez powodu. Nagle uściskał mnie, a ja chciałem aby to trwało dłużej. Nawet nie zauważyłem że sam uśmiechnąłem się będąc w jego ramionach. Odeszliśmy od siebie krok i dodał – Więc jak Akaashi? Jestem strasznie głody, to idziemy najpierw na jakieś burgery?
Bez słowa skinąłem głową i ruszyliśmy ramię w ramię przed siebie.

Dobre pół godziny już idziemy ulicą a on nie potrafi zdecydować się w którym lokalu chce zjeść. W takim razie ja zdecyduje, wybierając swój ulubiony. Bez problemu zgodził się, twierdząc że już nie ma sił na dalsze szukanie. Usiedliśmy na wygodnych kanapach w biało-pomarańczowym niewielkim lokalu. Bokuto od razu chwycił menu i zaczął przeglądać co jest w karcie. Tu jadałem wyłącznie burgera z grillowanym kurczakiem, z sosem słodko-kwaśnym i dodatkowo na przekąskę zamawiałem moje ulubione kwiaty rzepaku w sosie sojowym i musztardzie. Jednak mój towarzysz miał problem z wyborem, pewnie chciał wybrać coś co mu tak naprawdę nie posmakuje. Jak zawsze.
-Akaa~ashi, no nie wiem co mam wybrać! Zastanawiam się nad dwoma...
-Weź to. – położyłem na stole trzymaną przez niego zalaminowaną kartkę i wskazałem palcem – Tamtych ostatnio nie zjadłeś.
-Serio? Kiedy to było?
-Już jakiś czas temu.
-Bro! – zawołał z podekscytowanym uśmiechem na twarzy, który także wskazywał na jego wdzięczność.
Po złożeniu zamówienia wyłączyłem się, chociaż mój przyjaciel cały czas mówił, opowiadał coś.

Zacząłem oddalać się myślami w przeszłość. Kiedy naprawdę zaczęło mi na nim tak zależeć, jak wcześniej nic na to nie wskazywało.

Bokuto Koutaro, as drużyny siatkarskiej Akademii Fukuroudani. Należy do piątki najlepszych atakujących w kraju. Imponujące osiągnięcia jak na siedemnastolatka... Poznałem go, kiedy dołączyłem do klubu w pierwszej klasie liceum. Zawsze rozgadany, żartobliwy. Natomiast ja to takie przeciwieństwo. Spokojny i opanowany. Wiem, że mu to nie odpowiada ale i tak się przyjaźnimy. Mnie natomiast denerwuje jak bardzo bierze do siebie jakieś duperele, które tak naprawdę nie mają znaczenia. Jednak jest wrażliwy na punkcie swojej gry w siatkówkę. Taki minus, jak na takiego zawodnika.

Patrzyłem wprost na niego i wcale mu to nie przeszkadzało. Lubił być w centrum zainteresowania. Nie raz miałem problem oderwać wzroku od niego. Nie dość, że jego oczy są jak magnez... Pionowe źrenice na żółtej, wręcz bursztynowej tęczówce. Do tego to jego umięśnione ciało... Nic dziwnego, że zwracał uwagę dziewczyn a kiedy poznawały jego uosobienie, to jeszcze bardziej go lubiły.

Tak.

Byłem.

Jestem.

Będę zazdrosny.

Chociaż... Na razie nie muszę tego odczuwać. Miesiąc temu zerwał z dziewczyną i ma więcej czasu dla mnie. Cóż za ulga po roku dzielenia się ...

-Akaashi~i. – nagle ocknąłem się wzdrygając się, co rozbawiło Koutaro – Zaraz ostygnie twoje jedzenie.
-Zamyśliłem się – rzuciłem bez emocji i chwyciłem drewniane pałeczki, którymi nabrałem kilka kwiatów rzepaku. Mój ulubiony przysmak, lekko ostrawy.
-Co myślisz o naszym ostatnim obozie treningowym? – łatwo zmieniał tematy.
-Pewnie chodzi ci o tego rudowłosego i genialnego rozgrywającego... - szybko pokiwał głową po czym wgryzł się w burgera – Naprawdę są jak pisklaki, ciągle się rozwijają.
-Naprawdę kochają siatkówkę, jak my. Bro.
-Zgadza się. – delikatnie zaśmiałem się.

Spędziliśmy całe popołudnie razem. Czas spędzony z Bokuto, nie jest czasem straconym. Zdziwiło mnie, że wspólnie szliśmy na stację. Z dzielnicy Roppongi miał naprawdę blisko do domu. Miałem zaledwie kilka minut do pociągu, kiedy mój przyjaciel zerknął na zegarek i nerwowo rozejrzał się, mój wzrok powędrował w tych samych kierunkach. Lekko marszczyłem czoło i zapytałem:
-Coś nie tak Bokuto?
-Mam nadzieję, że się nie spóźni.
-Kto taki? – odparłem machinalnie i zobaczyłem jak w zwolnionym tempie maluje się na jego twarzy uśmiech i spojrzałem w lewo. W naszą stronę biegła niewysoka szatynka, która wpadła od razu w ramiona MOJEGO Bokuto. Spojrzeli sobie w oczy a potem na mnie. Nie dowierzałem własnym oczom. Patrzyły na mnie te same błękitne oczy co wcześniej, nie mogłem nic powiedzieć ani poruszyć się.
-Znacie się? Bo dziwnie wyglądacie. – zaśmiał się Koutaro, po czym ponownie przytulił dziewczynę do siebie i rzucił w moją stronę szczerząc się – To moja dziewczyna, Miyabe Sora.
-M-miło cię poznać. – wydukała unikając teraz moje wzroku i lekko ukłoniła się.
-Nazywam się Akaashi Keiji – odparłem bez emocji na twarzy i pochylając głowę.

Bolało.
Nawet bardzo.
Kolejny raz umiera cząstka mnie.

══════════════════════════════════════════════════════

Pierwszy w życiu napisany oneshot *szok*
Czy jest w porządku?
Ma powstać kolejny?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OneShot ║ HaikyuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz