Roksana pov.
Leżałam spokojnie na łóżku, gdy w pewnym momencie do mojego pokoju wbiegł brat.
- Wiesz co jest duże, okrągłe i cię nie lubi? - uśmiechnął się.
- Co? - posłałam mu znudzone spojrzenie.
- Świat. - zaśmiał się po czym wybiegł.
Z rodzeństwem miałam dobry kontakt, ale z mamą już nie za bardzo. Odkąd ojciec nie żyje, ciagle pije alkohol.
Ja muszę gotować, sprzątać i zajmować się domem. Chłopacy natomiast chodzą do pracy.
Wstałam, kierując się do szafy. Wybrałam czarne jeansy, bluzę w tym samym kolorze z napisem Loser.( dla ciekawych będzie na dole ). Założyłam jeszcze Vansy do kompletu. Stwierdziłam, że zrobię lekki makijaż.
W salonie zastałam Damiana oraz Sebastiana. Siedzieli oglądając mecz w telewizji. W rękach trzymali również puszki z piwem.
- Wychodzę. - oznajmiłam.
- Gdzie? - zapytali w tym samym momencie.
- Przejść się. - wzruszyłam ramionami, a następnie opuściłam mieszkanie.
Postanowiłam wybrać się obok bloku mojej przyjaciółki. Jest już dość późno, a ona mieszka troszkę dalej, ale co tam.
Przechodząc obok zakapturzonej postaci złapałam ją za ramie. Ta odwróciła się w moją stronę przestraszona. Widząc, że to tylko ja ochłonęła.
Był to wysoki mężczyzna, nawet nie wiem jak się nazywa.
- Masz jakieś prochy? - uśmiechnęłam się.
- Jasne, siedem dych i są twoje. - wyjął z kieszeni heroinę.
Podałam mu pieniądze, a następnie szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Z moich planów chyba nici.
Przykucnęłam przy pierwszej lepszej ławce. Wysypałam biały proszek na jednej z desek. Kartą kredytową, którą miałam przy sobie zrobiłam kreski. Wciągnęłam dwie, później usiadłam na chodniku.
Zaśmiałam się widząc dwóch chłopaków przede mną. Wpatrywali się we mnie jak w obrazek.
- Co się tak patrzycie? - parsknęłam.
- Dlaczego to wzięłaś? - zapytał szatyn.
- Mam dość życia. - uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko potrafiłam.
Pomogli mi wstać, zaczęli prowadzić mnie w nieznanym mi kierunku. Chwile później zaczęło docierać do mnie co się dzieje.
Odepchnęłam ich i próbowałam uciec, ale zakręciło mi się w głowie więc upadłam. Tym razem jeden z nich wziął mnie jak pannę młodą. Był przystojny, z resztą drugi też był niczego sobie.
- Gdzie mieszkasz?Odprowadzimy cię. - zaproponował brunet.
- Mama nie kazała rozmawiać z nieznajomymi. - zaśmiałam się.
Poczułam błogostan, kochałam to uczucie. Dlatego właśnie ćpałam. Jestem uzależniona i przyznaje się do tego.
- W takim razie idziemy do nas. - spojrzał na mnie, a ja pościłam mu oczko.
- Jak sobie chcecie. - przytuliłam się do klatki wytatuowanego chłopaka, a następnie ziewnęłam.
- Dobranoc. - zaśmiał się cicho.
- Wątpię. - zamknęłam oczy odpływając do krainy Morfeusza.
—
Otworzyłam leniwie oczy przecierając je. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. To nie był mój pokój zdecydowanie. Momentalnie usiadłam zastygając w bezruchu.
Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Nic nie pamiętam od momentu, kiedy wzięłam.
- Cholera. - walnęłam się w czoło.
Podeszłam do drzwi, okazało się, że prowadzą do łazienki. W lustrze zobaczyłam siebie. Podkrążone oczy, rozmyty makijaż oraz roztrzepane na każdą stronę włosy. Miałam na sobie tylko bluzkę, która napewno nie była moja.
Westchnęłam, przemywając twarz. Jak mogłam dać się komuś dać zaciągnąć do łóżka. Ciekawe co wczoraj odwaliłam i ile osób będę musiała przeprosić.
Na blacie obok zlewu zauważyłam moje ubrania, które natychmiast ubrałam. Na szczęście telefon był w kieszeni spodni.
Postanowiłam rozejrzeć się po mieszkaniu, może kogoś znajdę. W przedpokoju, tak podejrzewam spotkałam wysokiego bruneta.
- Wstałaś w końcu. - uśmiechną się.
- Słuchaj, opowiesz mi co się wczoraj działo? - podrapałam się po karku z zażenowania.
- Jasne. - zaśmiał się. - Byłaś naćpana, więc chcieliśmy się odprowadzić, ale nie dowiedzieliśmy się gdzie mieszkasz. - dodał.
- Kurwa, przepraszam, że siedziałam wam na głowie. - posłałam mu spojrzenie.
- Nie przejmuj się, tak w ogóle Adrian. - podał mi rękę.
- Roksana Zalewska. - odwzajemniłam uścisk.
Widziałam, że chłopak lekko się wystraszył. Pewnie przez moich braci. Zna ich prawie cały Piastów. Wątpię żeby ktoś się ich nie bał.
- Masz rodzeństwo? - przełkną ślinę.
- Tak, Damian i Seba. - machnęłam ręką.
- Powinnaś już iść. - usłyszałam głos za plecami.
Odwracając się spostrzegłam wysokiego szatyna. Pod okiem wytatuowaną miał literkę R. Miał założone białe soczewki. Ubrany był w czarne dresy oraz bordową bluzę.
- Taki miałam zamiar. - mruknęłam.
Założyłam swoje buty, sprawdziłam czy mój telefon jest na swoim miejscu i otworzyłam drzwi.
- Chłopaki dzięki za wszystko. - posłałam im uśmiech, po czym zamknęłam za sobą drzwi.
Miło by było gdybys zostawił/zostawiła gwiazdkę i komentarz to motywuje😊
* tutaj ta bluza *
CZYTASZ
Osiedle || ReTo
Fanfic,,Nadchodzi czas, kiedy będzie trzeba wybrać między tym co dobre, a tym co łatwe."