bratowa. |o5|

138 9 5
                                    

Alice ze szczegółami opowiedziała wszystkim przyjaciółkom o tym, co przytrafiło się jej zeszłego wieczoru. Wszystkie ją przytuliły, jednocześnie lekko przyduszając.

— Naprawdę nie mam pojęcia co zrobić. Najłatwiej byłoby mu powiedzieć prawdę, ale czuję z tylu głowy, że gdyby powiedział mi za miesiąc może dwa, że coś do mnie czuje, to powiedziałabym szczere 'ja ciebie też'. Dam sobie czas. Przeżyję z nim maksymalnie tydzień i odpowiem sama sobie na pytanie, czy coś z tego będzie.

— Nie jestem pewna czy to najlepsze rozwiązanie, ale cieszę się, że poprawił ci się humor — powiedziała, klepiąc czarodziejkę po ramieniu Beatrycze.

W tym samym momencie grupkę przyjaciółek zauważyli bliźniacy. Fred najpewniej wiedział o zderzeniach z wczoraj, ponieważ gdy tylko zauważył Alice, szturchnął brata w ramię i szepnął mu coś do ucha, śmiejąc się przy tym. Ten szczerze uśmiechnięty pomachał do niej, a ona przyciskając książkę do klatki piersiowej, odpowiedziała tym samym, tyle że w żadnym stopniu nierealistycznym. George podszedł do niej niepewnie i przytulił na powitanie, co spowodowało niezręczną ciszę i zbyt widoczne rumieńce dla obu z nich.

— Cześć — zaczął George.

— Hej — dała rękę za głowę.

— Właściwie to nie mam żadnego tematu do rozmowy...

— Oh, ona też. Tymczasem musimy lecieć, przygotować się na pierwsze zajęcia. Do zobaczenia! — wybełkotała Annabeth i popchnęła wszystkie dziewczyny w stronę łazienki dziewczyn.

— Co to miało być?! — zapytała Alice, gdy weszły do toalety.

— Ratuję ci skórę, nie widać? Nasze zresztą też. Ne uczestniczyłam w tej rozmowie, a czułam zażenowanie. Co dopiero ty?

— Muszę przyznać rację Ann. Nigdy nie widziałam tak krępującej rozmowy. Naprawdę sądzisz, że możesz zakochać się w kimś takim?

— Kate! Bez przesady! Co prawda, było to niesamowicie żenujące, ale każda para tak zaczyna — zaczęła uspokajać przyjaciółkę Elizabeth.

— Ze mną tak nie — przerwała jej Beatrycze.

— Zamknij się! Próbuję uspokoić naszą przyjaciółkę! Wracając, George nie był teraz sobą i dobrze o tym wiemy. Był skrępowany sytuacją, bo nigdy nie był w podobnej. Daj mu kilka dni, a znowu stanie się starym, dobrym Georgim. Trust me.

— Pogaduszki o chłopakach? Ja nigdy nie miałam żadnego, b-bo jestem taka brzyd — znikąd pojawiła się Jęcząca Marta.

— Zamknij się, Marta! — wrzasnęły wszystkie razem, a zapłakany duch udał się w stronę ubikacji.

Wszystkie czarodziejki starały się uspokoić przyjaciółkę. Zaczęły się zastanawiać, co mogłyby zrobić, aby ich rozmowy nieszczęsnej dwójki były naturalniejsze i swobodniejsze. Przekrzykiwały się nawzajem, szukając planu idealnego, w czym przeszkodziła im Chase, która wiedziała co zrobić.

— Może... Może po prostu pogadam z Georgem od serca. Powiem mu, że musi mi dać czas, bo póki co, nie jestem pewna swoich uczuć, ale dopiero po zajęciach, bo chciałabym wam przypomnieć, że za pięć minut krokoni i puchoni mają pierwsze zajęcia!

Wszystkie całkowicie zapomniały o problemie sprzed chwili i pobiegły do dormitorii po podręczniki. Wręcz idealnie zdążyły na zajęcia, bo gdy pojawiły się przy sali, uczniowie zaczęli do niej wchodzić. Profesor Flitwick przywitał się uroczyście i rozpoczął pierwsze zajęcia, które były o tyle proste, że polegały na powtórzeniu wiadomości z zeszłego roku. Wszystkie lekcje przebiegły sprawnie. Nim ktokolwiek się obejrzał, minął pierwszy dzień nauki, a od razu po nich Alice udała się w poszukiwaniu gryfona.

— Oh! Cześć Alice — rzucił ktoś zza jej pleców, obejmując ją.

Obróciła się i zobaczyła rudą czuprynę.

— Geo — przerwała i spojrzała na ziemię. — Fred! — krzyknęła z wyrzutem.

— Jakim cudem?! Jakim cudem nas rozpoznajesz?! Nawet nie mogę się pobawić!

— To tajemnica — uśmiechnęła się i położyła zgrabny palec na ustach.

— Błagam! Nikomu nie powiem! — złożył ręce niczym do modlitwy.

— Chodzi o to, żebyście wy-bliźniacy-nie wiedzieli! — kiedy jednak spojrzała w maślane oczy Freda, wyłamała się. — ...Ugh! Nienawidzę tego, że tak łatwo zdradzam sekrety. Niech ci będzie! Chodzi o sznurówki. Ty zawsze je wiążesz, natomiast George wręcz przeciwnie, ale błagam cię, nie wykorzystuj tego, dobrze?

— Przysięgam! — powiedział i ją przytulił.

Alice na chwilę zamarła, ale już po chwili odwzajemniła uścisk. W tym samym momencie na korytarzu pojawili się George i Lee Jordan.

— Nawet nie wiesz, jaki George był szczęśliwy, gdy wrócił do pokoju, bratowo — szepnął jej do ucha i poszedł przywitać się z chłopakami.

Alice znowu się załamała, ale starała się wyglądać na szczęśliwą. Miała kilka sekund, na przeanalizowanie tego, co ma powiedzieć i jak to uargumentować. Zebrała do kupy wszystkie chwile, które przeżyła z Georgem i doszła do wniosku absolutnie odwrotnego wniosku niż na początku, że na przykład takie zwykłe sznurówki umknęłyby jej, gdyby nie czuła nic do rudzielca. Podświadomie zajmował sporo miejsca w jej umyśle, ale ona zdała sobie z tego sprawę dopiero teraz. Uśmiechnęła się do niego, ale nie miała zamiaru go traktować jako swojego chłopaka (przynajmniej w tej chwili). Chciała z nim porozmawiać tak, jakby byli przyjaciółmi. Chciała przemyśleć to, na co wpadła przed sekundą, ale bez nacisku osób trzecich. Postanowiła zostawić tę informację dla siebie, póki nie będzie jej w stu procentach pewna.
Razem z trójką czarodziejów przegadała dobre pół godziny, głównie spędzone na śmianiu się lub opowiadaniu różnych anegdotek. Właśnie taką konwersację chciała przeprowadzić dziewczyna - czysto przyjacielską i zdecydowanie jej to wyszło.
Pożegnali się i wszyscy poszli w swoje strony.

Po powrocie do dormitorium blondynka została zalana pytaniami odnośnie do tego, jak zareagował George na wyznanie mu prawdy, jednak ona milczała, dając do zrozumienia swoim półuśmiechem, że coś się udało. Otuliła się kocem, sięgnęła po książkę i odpłynęła w zupełnie inny świat. Odłożyła sobie interpretowanie swoich zachowań na inny termin.
Tymczasem jej przyjaciółki zeszły do pokoju wspólnego, oburzone Alice i zaczęły spekulować, że może stało się coś nie po jej myśli i teraz udaje przed nimi, że wszystko jest dobrze.

— Przecież wiemy, że jest świetną aktorką — przekonywała czarodziejki Beatrycze.

— Nie zrobiłaby tego. Przecież nie okłamałaby własnych przyjaciółek... — odparła Annabeth.

— Czy ja wiem... Ja ciągle was okłamuję, gdy mówię o Drake'u — Ann i Kate spojrzały na nią z niedowierzaniem. — Przecież żartuję! Gdybyście widziały swoje miny! — zaczęła się głośno śmiać.

— Myślę, że Alice powie nam, o co chodzi, gdy będzie na to gotowa. Tymczasem ja idę do Granger z piątego roku, bo organizacja WESZ nie jest dobrym pomysłem — powiedziała Kate, wychodząc na korytarz.

— O, aleś ty przykładna. Też słyszałam o tej akcji i chyba też postaram się ją przekonać, że skrzaty nie będą, tego chciały, skoro nie mam nic innego do roboty — dołączyła się Annabeth, a następnie Beatrycze.

Tak skończył się ten dzień pełen niesamowitych odkryć dla Alice.

∞∞∞

Bonjour!

Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo jadę na dwa dwutygodniowe obozy z rzędu, ale postaram się pisać także na nich! Dzisiejszy rozdział kończy się zdecydowanie przyjemniej, a co wy uważacie? Miłego dnia!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 19, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gdy Lew zaczyna płakać | George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz