Rozdział I

27 4 0
                                    

- Zoe kuźwa wstawaj bo spóźnisz się do szkoły!- krzyknęłam po raz kolejny raz mama.
- Jezu już wstaje - westchnęła ciężko przeciągając się na łóżku.
- Jak zwykle się spóźnisz- powiedziała trzaskając drzwiami i schodząc na dół.
- Nie prawda już wstaje.- powiedziała schodząc z łóżka Zoe. Zeszła z łóżka przeciągając się. Sięgnęła jak zwykle po top w jedynym prawidłowym kolorze ( czarnym) i założyła jeansy. Szybko wrzuciła potrzebne książki do plecaka i zawiązała choker i zbiegła na dół.
- Już jestem - powiedziała bez spektakularnego szczęścia. Umówmy się wizja że za chwilę trzeba iść do szkoły i spotyka się tych wszystkich ludzi i nauczycieli nie jest bardzo pasjonująca.
  - Na stole masz herbatę i jajko. Jedz szybko bo masz za chwilę autobus.- powiedziała mama idąc po schodach na górę- ja idę obudzić twojego brata.
- Kej- powiedziała rzucając plecak i siadając przy stole. Szybko zjadła śniadanie i pobiegła umyć zęby. Wróciła na dół biorąc plecak i zakładając buty jak najszybciej.
- Zaczekaj. Nie pożegnasz się że mną?- spytała mama za jej plecami.
- Paaa mamo- powiedziała z wymuszonym uśmiechem wybiegając z domu. Otworzyła furtkę i założyła słuchawki włączając "Feast or Dakine" Andy Black po czym szybko pobiegła w kierunku przystanku autobusowego.
  - Fuuuuck!- jęknęła pod nosem kiedy autobus właśnie odjechał- jej kolejne spóźnię nie mogę się doczekać.- westchnęła siadając na ławce. Czekała aż przyjedzie kolejny autobus. Kiedy przyjechał 15 min. później wsiadła zrezygnowana. Cała droga do szkoły była wypełniona muzyką i marzeniem żeby wrócić do swojego łóżka. Idąc do szkoły zobaczyła na przeciwko siebie dobrze znaną sylwetkę i pobiegła w tamtą stronę.
  - Martha!!!- krzyknęła rzucając się na szyję dziewczynie- hejkoo jak życie?- roześmiała się puszczając ją i zdejmując słuchawki.
  - Hejo, w miarę dobrze jeżeli można tak powiedzieć- roześmiała się- a tam?
  - Cóż gorzej nie będzie- odpowiedziała z uśmiechem Zoe.- dobra chodź mój outsiderze, bo nas totalnie zabiją za te spóźnia- roześmiała się.
- Jeeej- powiedziała z udawanym entuzjazmem wchodząc do szkoły- mówiłam ci już że uwielbiam naszą klasę?- powiedziała ironicznie z wymuszonym uśmiechem.
- Taa milion razy- roześmiała się Zoe i łapiąc Marthe za rękę pobiegły do klasy.
- Dzień dobry! Przepraszamy za spóźnienie- powiedziała Martha siadając z Zoe razem w ławce.
- Hejka Monica- przywitały się z trzecią dziewczyną z ich ławki.
- Hejo jak zwykle spóźnione- popatrzyła na nie karcącym wzrokiem i się roześmiała. Lekcje czas zacząć. Martha jak na wzrostową uczennice przystało wszystko notowała i uważnie słuchała tylko czasem rozmawiając z Zoe albo konsultując coś z Monicą. Zoe jak zwykle siedziała praktycznie nie słuchając i tylko bazgrajac na marginesie zeszytu.
- Zoe, do odpowiedzi- powiedziała nauczycielka patrząc na nieważną uczennice. Zoe wstała i podeszła do niej stojąc przy tablicy twarzą do klasy. Nauczycielka zadała pytanie. Zoe milczała mimo tego że siedzące w ostatnim rzędzie Martha i Monica podpowiadały jak mogły.
  - Nie wiem nie umiem.- powiedziała po chwili wzruszając ramionami.
  - Acha czyli kolejna jedynka- powiedziała nauczycielka wpisując ocenę- powiedz mi kiedy ty w końcu zaczniesz się uczyć Zoe?- spytała.
  - Staram się jak mogę- odpowiedziałam uczennica nie przejmując się " śmieszną cyferką w dzienniku".
  - Ja bym wolała żeby to było już, dobrze siadaj- powiedziała nauczycielka patrząc na materiał na dzisiejszą lekcję. Zoe usiadła na swoje miejsce wracajac do rysowania.
  - Nie przejmuj się - szepnęła Monica.
  - Nie przejmuje to tylko głupia cyfra.- powiedziała z uśmiechem Zoe. Dalej lekcja potoczyła się nudno i monotonnie. Kiedy zadzwonił dzwonek Zoe usiadła na kanapie.
  - Bosz jeszcze 7 lekcji- jęknęła.- Dobra, Monica powiadaj co u ciebie.
  - W sumie to nic ale znalazłam nową kieckę która mega mi się podoba.- powiedziała z podekscytowaniem.
  - Dobra pokazuj - roześmiała się Martha i we trzy usiadły na kanapie stojącej z tyłu klasy przeglądając sukienki Monicy. Reszta przerwy i lekcji minęła bez żadnych wrażeń prócz kolejnych jedynek u Zoe a to za brak prac domowych a to za brak przygotowania do odpowiedzi oczywiście z tym samym pytaniem kiedy zacznie się uczyć.
  - Jej nareszcie koniec- westchnęła Zoe przeciągając się z uśmiechem wychodząc ze szkoły.
  - Potwierdzam.- powiedziała Martha poprawiając plecak.
  - Nienawidzę kiedy mamy tyle lekcji - powiedziała z uśmiechem Monica.
  - Nikt tego nie lubi- powiedział z pretensjonalnie uniesioną brwią Martha z uśmiechem.
  - Dobra laski ja muszę lecieć na autobus- powiedziała Zoe patrząc na godzinę na telefonie.
  - Do poniedziałku.- powiedziała Martha i Monica przytulając ją i także idąc we własną stronę. Zoe założyła słuchawki i zaczęła iść spowrotem na autobus. Zaczęła pisać ze swoim najlepszym przyjacielem Patrickiem.
- Ct?- spytała uśmiechając się do telefonu.
- Nic- odpisał- a u cb i jak dzień, jadłaś coś?
- Uspokuj się Patrick 😂. Był ok i tak jadłam- skłamała z lekkim śmiechem.
  - To db po ostatnich razach z bulimią i anoreksją mam zamiar sprawdzać.- odpisał.
  - Po pierwsze nigdy mi tego nie stwierdzono a po drugie nie musisz już minęło- odpisała mijając się z prawdą.
  - Dobra słuchaj muszę lecieć ale jak będę mógł napiszę.- napisał.
  - Okok leć 😘.- odpisała i schowała telefon do kieszeni wsiadając do autobusu. Jechała godzinę, godzinę myślenia o wszystkim co złego zrobiła i przekonywanie siebie samej do tego. Łzy się zbierały z każdą minutą myślenia i słuchania muzyki ale wtedy Zoe podnosiła podbródek pozbywając się bólu który czuła w środku. Wysiadła na przystanku i wróciła do domu.
  - Jak w szkole?- spytała z kuchni mama.
  - Dobrze wszystko było ok- powiesiła z wymuszonym uśmiechem.
  - O grubas wrócił- powiedziała dla żartu młodsza siostra Alice.
  - Hej młoda - powiedział z tym samym uśmiechem Zoe i poszła do swojego pokoju na górę. Rzuciła plecak i usiadła na podłodze. Łzy same zaczęły płynąć a ona oparła się o ścianę tłumiąc w sobie dźwięki łkania. Odetchnęła i otworzyła swój pamiętnik patrząc na strony gdzie opisywała jak bardzo ma siebie dość i wszystko co zrobiła innym. Popatrzyła na telefon patrząc na kłótnie z Michealem gdzie według niej ona była winna. Rozpłakała się bardziej czując jak wie że nie radzi sobie z niczym. Otworzyła obudowę od telefonu wyciągający żyletkę. Westchnęła i zrobiła kolejną z tysiąca ran.
  - Oobiaaad!!!- krzyknęła mama z dołu.
  - Idę!!!- odkrzyknęła Zoe wycierając łzy i maskując to że płakała,  zasłaniając rękaw. Zeszła na dół siadając do stołu wraz z szóstką rodzeństwa. - Stanley'a znowu nie ma?- spytała.
  - A kiedy on jest- powiedziała Agatha.
  - Ta racja - powiedziała bez emocji Zoe. Wszyscy odmówili modlitwę i zaczęli jeść. Zoe wzięła jak najmniej jak tylko mama jej pozwoliła.
  - Co ty anoreksję masz?- spytała ze śmiechem.
  - Nie poprostu nie jestem głodna.- powiedziała Zoe również się śmiejąc siląc się na to. Wszyscy zjedli obiad z kilkoma docinkami w kierunku Zoe na które ona czasem też dość nie miło odpowiadała.
  - Dobra ja zajmuję prysznic!- krzyknęła Alice i pobiegła na górę.
  - Ja wannę! - krzyknęła Dana i również pobiegła. Zoe odesZla od stołu i poszła do swojego pokoju włączając muzykę i kładąc się na łóżku. Leżała patrząc w sufit z łzami cierpiąc każdą chwilę która choć trochę ją bolała.
   O 24 poszła się myć kiedy wszyscy domownicy już się umyli i popatrzyła w lustro z obrzydzeniem łapiąc się za brzuch. Stanęła na wadze, 50kg. Skrzywiła się i popatrzyła na blizny na ręce i biodrach. Szybko się umyła i skierowała się do pokoju znów kładąc się na łóżku.
  - Taaak kocham swoje życie- szepnęła ziewając i zamykając oczy w rezygnacji. Zasnęła.

Życie "IDEALNE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz