4.

348 34 7
                                    

Zapraszam na ostatnia część <3

Brian nie mógł powstrzymać łez, gdy dobiegł do swojego pokoju miał już właściwie całą twarz mokrą od łez. Rzucił się na łóżko, sam w sumie nie wiedział na co liczył wyznając Rogerowi uczucia, mógł przecież się domyślić, że ten go odrzuci. W sumie sam nie wiedział jak by ten związek miał wyglądać. Ale to nie ważne teraz i tak było na wszystko za późno. Następnego dnia o 23 musieli wyjechać i jedyne co mu zostanie to wspomnienie pocałunku, który był pewnie tylko impulsem. Gitarzysta sam nie wiedział kiedy zalany łzami zasnął.

Obudził bo czyjś delikatny głos.
- Hej Brian, Brian. - otworzył oczy i zobaczył pochylonego nad nim basiste. - musimy wstać i się spakować, a poza tym nie chcesz chyba przespać ostatnie.. Jezu co Ci się stało? - John przerwał swoją wypowiedź gdy zobaczył czerwone, opuchnięte oczy i bladą twarz gitarzysty.
- Ee nic, zejdź już dołączę do was na śniadaniu - powiedział, wymijając kolegę i kierując się do łazienki.

Deaky zszedł na dół do Freddiego.
- Miałeś rację - powiedział - coś się stało i myślę że chyba Roger ma coś z tym wspólnego.
- Eh hej - Brian zszedł do kolegów - o czym gadacie?
- O Eee.. - John próbował coś szybko wymyślić - O tym, że ee brakuje nam perkusji...
- Co do perkusji i innych spraw - Freddie spojrzał znacząco na Johna - Chyba mam pewien plan.
Wokalista nie miał na razie zamiaru zdradzać tego ,,super mega planu", więc całą trójką udali się na ostatnie śniadanie.

Dzień minął im na pakowaniu. Cały ten czas Brian bardzo uważał, żeby nie wpaść na pewnego przystojnego blondyna. Nie zniósłby jego widoku, tego jak uśmiecha się do kogoś innego, jego głosu. Z drugiej jednak strony chciał zerknąć na niego po raz ostatni i go przytulić, ale po wczorajszej sytuacji było to raczej nie możliwe plus nie chciał dokładać sobie więcej bólu. Jedynym plusem tego dnia był fakt, że ani John, ani Freddie o nic nie dopytywali, ale widocznie coś knuli. Gitarzyste średnio to jednak obchodzilo.

Nadszedł wieczór, do ich wyjazdu zostały jeszcze jakieś trzy godziny. Usiedli we trójkę na plaży i po prostu w milczeniu wpatrywali się w morze.
- Będę tęsknić za tym miejscem - cicho odezwał się John wtulając się w Freda.
- Taak było tu naprawdę cudownie, ale w domu zaczniemy nowy rozdział.

Tylko Brian nie skomentował sprawy, wpatrując się w znajomą sylwetkę stojącą na molo. Na tym molo, na którym przegadali pierwszą noc. Na tym molo na którym wszystko się zaczęło.
- Idź Brian - szepnął mu do ucha basista i lekko go popchnął - Naprawdę myślę, że powinieneś.
- Nie naprawdę..
- No idź.

Brian wstał i po krótkim wahaniu wszedł na skrzypiące deski pomostu. Nie wiedział co ma powiedzieć, co zrobić więc po prostu stanął obok w milczeniu.

- Brian! - Roger rozpromienil się na jego widok
- Um tak, przyszedłem się pożegnać. - wybąkał nieśmiało gitarzysta.
- Jezu tak mi głupio. Pewnie teraz mnie nienawidzisz i uważasz za skończknego dupka. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym z Tobą jechać, być przy tobie. Ale to nie bajka i tak będzie lepiej dla nas obu. Będę za Tobą tęsknić...
Brian miał łzy w oczach. Nie chciał słyszeć tego wszystkiego jeszcze raz i nie chciał odojeżdżać, chciał zostać tutaj z blondynem, ale wiedział, że zaraz pozegnają się na zawsze.
- Rog.. - wyszeptał - proszę ostatni pocałunek, chyba jesteś mi to winien proszę..
- Bri ja nie..
- Wiatjcie kochani - zawołał Freddie. W tym wszystkim nie zauważyli reszty zespołu którą podeszła na molo. - Właściwie Roger, mamy dla Ciebie pewną propozycję.
- I ty Brian też się ucieszysz - Deaky uśmiechnął się promiennie.
- Brakuje nam perkusisty i pomyslelismy, że może nie chciał byś dołączyć do Queen? Wszystkie szczegóły za chwilę dogadamy.
- Jejku tak! - wykrzyknął Roger i spojrzał na Briana - Wiedziałeś?
- Nie - wyszeptał po chwili i objął młodszego. Był tak szczesliwy.
- No więc - zaczął Roger, odsuwając go lekko.
- Więc?
- Więc może w tej sytuacji dokończysz to co chciałeś mi powiedzieć.
- A pewnie - gitarzysta uśmiechnął się i złapał rękę młodszego. - Kocham Cię, Roger Taylor, kocham Cię
- Ja Ciebie tez Bri, nawet nie wiesz jak bardzo - To mówiąc przyciagnął go do pocałunku. Było cudownie, Brian czuł się jak najszczesliwszy człowiek na świecie. Miał w tym momencie miał  wszystko czego potrzebował. Byli tak pochłonięci sobą, że nie zauważyli jak reszta zespołu bierze rozbieg z drugiego końca pomostu. Nim się obejrzeli wszyscy byli w wodzie.
- Wszystkiego dobrego gołąbeczki! - wykrzyknął Freddie ochlapując ich  wodą. Brian nie mógł przestać się uśmiechać. Wszyscy śmiali się i ochlapywali się wodą. Byli po prostu szczęśliwi. Po jakimś czasie gitarzysta poczuł rękę Rogera na swojej.
- Bri, zostaniesz moim chłopakiem? - zapytał patrząc mu w oczy. Wyglądał tak cudownie w mokrych ubraniach i włosach przyklejonych do twarzy, że Brian zapomniał na chwilę jak się oddycha.
- Tak, kocham Cię - Nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią, była ona po prostu oczywista i właściwa.
I tak stojąc w wodzie po pas znowu przyciągnął swojego blond barmana do cudownego pocałunku, wiedząc, że teraz oboje zaczną znaczący rozdział w swoim życiu i karierze. Razem.

Koniec, bardzo dziękuję wszystkim którzy to czytali. Mam nadzieję, że wam się podobało i mam w planach kolejnego Maylora. Do kiedyś ❤

Crazy Little Thing Called Love |Maylor PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz