4. Pierwszy raz

52 4 0
                                    

Kolejny zimowy dzień zapowiadał się dla Anieli pracowicie. Zaraz po wschodzie słońca, dziewczyna podniosła się z łóżka by następnie zaliczyć codzienny, poranny jogging w parku niedaleko jej domu. Mimo, że park nie należał do dużych i nie wyglądał najkorzystniej, to nigdy to dziewczynie nie przeszkadzało. Kilka ławek z połamanymi deskami, kosze na śmieci przeważnie wypełnione po sam czubek, droga wąska, asfaltowa, gdzie nie gdzie wystający korzeń drzewa przebijał się na samym środku ścieżki, no i chmara gołębi, które panoszyły się po całym parku, zanieczyszczając odchodami drogę. Jedynym plusem były bardzo wysokie, drzewa dębu, kasztanowca i klonu, które w upalne dni lata dawały sporo cienia a wiosną zaś piękny świeży zapach.
Może zimą nie wygląda zachęcająco, jednak w tym parku w ciągu dnia przechodzą tłumy ludzi, którzy w pośpiechu próbują dostać się na dworzec kolejowy znajdujący się zaraz po jego drugiej stronie. Kolejna atrakcja jaka ściąga ludzi, przeważnie tylko tych małoletnich, to mały stadion piłkarski, w którym rozgrywają się często mecze klubu Tarnovii, znajdujący się zaraz obok dworca kolejowego.
Jednak o poranku park zawsze świeci pustakami, właśnie dlatego Aniela wybrała taką porę, by móc w spokoju zadbać o dobrą kondycję, bez obaw o własne bezpieczeństwo.

Po porannych ćwiczeniach wraca prosto do domu, bierze letni prysznic a później szykuje śniadanie dla niej i przyjaciela.
To Aromat parzonej kawy, który rozchodzi się po całym mieszkaniu, zawsze wybudza Rafaela, dając mu tym znak, że śniadanie gotowe.

- dzień dobry Rafaelu. Jak samopoczucie?

- oh, dzień dobry promyczku. Zrobiłaś dla mnie moją ulubioną kawę i gofry, które tak bardzo uwielbiam jeść na śniadanie, nie mogę narzekać na moje samopoczucie. Lepiej mi powiec, czy jesteś gotowa na dzisiejsze lekcje.

- oczywiście, że tak. Powiedz mi lepiej o której mam być na nie gotowa. Bo jakoś wczoraj zapomniałeś mi o tym wspomnieć.

- oh, zupełnie mi wyleciało z głowy, ale tak nawiasem mówiąc to..... - właśnie w tym momencie dźwięk dzwonka rozniósł się po mieszkaniu, czym wybił Rafaela z pantałyku.

- chyba sobie ze mnie żartujecie. Jest dopiero po ósmej. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to czas na moje lekcje! - ostatnie zdanie nastolatka wręcz podkreśliła z niedowierzaniem.

Rafael wstał od stołu i zaczął kierować się w stronę drzwi.

- tak właściwie, to tak. Właśnie miałem to powiedzieć.

Otworzywszy drzwi wejściowe, Rafael przywitał się z Michałem.

-witaj bracie, a gdzie zgubiłeś Gabriela?

- powiedział, że dołączy kiedy nasza Aniela skończy zajęcia z samoobrony i sądzę, że to dobry pomysł, by nic ani nikt nie rozpraszał Pani w tym czasie.

Kiedy mężczyźni przekroczyli próg kuchni, od razu rzuciła im się w oczy niezadowolona dziewczyna.

- dzień dobry Michale - Aniela grzecznie się przywitała, lecz jej skrzyżowane ręce pod biustem i nie zbyt zadowolona mina, mówiły, że ten dzień wcale nie zaczął się tak dobrze. Przynajmniej dla niej.

- uważaj, kąśliwa jak osa dzisiaj- Rafael cicho szepnął na ucho przyjacielowi.

- oh, ale nie jest groźna? Przynajmniej narazie? Prawda? - dopytywał Michał pełen rozbawienia.

- nie, nie jestem - wtrąciła się dziewczyna - mimo, że Rafael jest czasem naprawde irytujący i mój zły humor z rana to jego zasługa, to jednak mam do niego aż nadto cierpliwości, dzięki czemu nie wyrzyje się na bogu ducha winnym człowieku.

- uff, już miałem obawy co do mojego bezpieczeństwa w tym domu, ale na szczęście rozwiałaś moją niepewność.

- Michale, widzę że twoje poczucie humoru jest na takim samym poziomie co Rafaela - dodała z szerokim uśmiechem.

Ukryte przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz