Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
taeyong's part
— Co ty opowiadasz, serio?
Dwie godziny po tym, jak napisał do niego Johnny, ten zjawił się u niego w domu, żądając wyjaśnień i dobrej kawy.
Z tego, co pamiętał Taeyong, to jego przyjaciel był całą noc trzeźwy, ze względu ja to, iż pilnował swojego chłopaka, który upił się równie królewsko, jak się zachowuje.
Robiąc za kierowcę i opiekuna jednocześnie, nie mógł się nawet pobawić, więc mocna kawa z ekspresu powinna mu to wszystko zrekompensować.
— No mówię ci stary, słyszałem to — Pokiwał głową, wykładając ciastka z pudełka na talerz i podając je swojego przyjacielowi — Kłócili się potężnie
— Ciekawe o co
— Nie wiem, nie słyszałem początku. Wiem tylko, że Jaehyun powiedział, że to koniec i nie chce go znać
— Ale przecież oni się nie znają — Skomentował Johnny, upijając łyk kawy i krzywiąc się zaraz potężnie — Terencjusz, gdzie cukier do kawy? Matka jakby się dowiedziała, to by cię udusiła.
Westchnął głośno i zgodnie z życzeniem jego gościa, podał mu cukier, przewracając oczami.
Dobrze wiedział, że ten miał ograniczyć cukier i gdyby jego chłopak się dowiedział, nie byłoby już tak wesoło.
— No właśnie, nie znają się do cholery
Miał mętlik w głowie i nie wiedział, co ma o tym dokładnie.
Doyoung był jego najlepszym przyjacielem od dziecka i zawsze trzymali się w trójkę razem z Seo, zastępując mu często rodzinę.
Chciałby wierzyć, że nie jest on tym nieznajomym, o którym mówił mu przyjaciel.
Pragnął wierzyć w to, co podpowiadał mu rozum, niestety serce, które ostatnimi czasy zbyt mocno pokochało Jaehyuna - mówiło mu, że jest on jak najbardziej winny.
— Ja wiem, że się martwisz o Jaehyuna i masz prawo, ale nie zrób czegoś pochopnie — Słysząc te słowa, Taeyong prychnął głośno, czym wystraszył swojego kota, który uciekł szybko, o mały włos nie wpadając w drzwi.
— On mu powiedział, że go nie kocham i zadaje się z nim z litości oraz, że tylko on może mu dać pełnię szczęścia
— Serio?
— No kurwa serio, mówię ci to od dobrych dziesięciu minut. Do tego non stop mówił do niego skarbie i go dotykał. Przecież jak ja go dorwę, to go zabije — Widząc rządzę mordu w oczach swojego przyjaciela, przestał pić kawę, gotowy w każdej chwili wstać i pójść za nim.
Wiedział, że dla Lee był to jak cios w policzek wymierzony od losu.
Była to poniekąd zdrada, prosto od członka rodziny, za którego miał chłopaka.
Miał do siebie żal, że wcześniej tego nie zrozumiał i nie pomógł Jungowi.
Przecież momentami to było tak oczywiste, że tylko skończony debil by się nie zorientował.
Dobrą opcją może być też to, że nie chciał tego widzieć.
Przez dłuższy okres czasu miał za złe chłopakowi, że go okłamał i oszukał, co mogło przełożyć się na to, że w tamtym momencie postanowił odezwać się do Doyounga.
Nie chcąc najpierw popełnić tego błędu drugi raz, postanowił dowiedzieć się prawdy od tej dwójki, zapraszając ich do swojego domu.
Słysząc dzwoniący domofon , uśmiechnął się lekko do swojego przyjaciela, idąc w kierunku drzwi.
— Kogoś jeszcze zaprosiłeś? — Zapytał zdziwiony, nie dostając niestety żadnej odpowiedzi z jego strony.
Otwierając drzwi zobaczył, że stoi przed nim jego przyjaciel, a raczej były już przyjaciel.
— Siema, Terencjusz. Co chciałeś ode mnie w tak porannych godzinach, huh? — Zagadał wesoło, próbując wejść do środka, niestety uniemożliwiła mu to dłoń Taeyonga, którą złapał za nadgarstek chłopaka, zatrzymując mu go w przejściu na trochę.
— Hmm... no nie wiem, chciałem tylko się z tobą przywitać, skarbie — Powiedział, ze sztucznym uśmiechem.
I mimo, że miał najpierw z nim porozmawiać, wyjaśniając wszystko na spokojnie, to nie mógł poradzić nic na to, że widząc go takiego zadowolonego od ucha do ucha, zdenerwował się i chwilowo tracąc nad sobą panowanie, walnął go prawym sierpowym z całej siły, prosto w nos.
Doyoung, zaskoczony całą sytuacją, osunął się na ziemię, łapiąc się za nos, który zaczynał krwawić coraz mocniej.
Jednak to nie była najgorsza rzecz, która się przydarzyła tamtego dnia.
Koncentrując całą swoją uwagę na Kimie, Taeyong nie zauważył nawet stojącego na chodniku Jaehyuna, który wszystko widział.