1. "Plotki są straszne"

101 14 1
                                    

Jak zawsze miałam ochotę strzelić sobie w głowę. Stałam jak kolumna i wpatrywałam się w obiektyw. Mój fotograf- Mark, był 26- letnim studentem i udawał wielkiego profesjonalistę. Zrobił mi większość zdjęć. Moja matka cieszyła się jak małe dziecko, gdy on komplementował moje fotografie. Chciałam wtedy wyjść i nigdy nie wracać. Mam dosyć tego wszystkiego. Spełniam chore marzenia rodzicielki, a mój ojciec siedzi w Norwegii. Wyjechał niby do pracy, ale wiadomo prawda jest inna. Wyjechał, bo miał dość kłótni o pieniądze i zmyślone kochanki. Gdy tylko usłyszałam zdanie "na dzisiaj koniec" wybiegłam z pomieszczenia i ukryłam się w garderobie. Rzuciłam się do telefonu. Ujrzałam wiadomość tekstową. 

Zayn ▲: Przypominam Ci, że jutro jest sprawdzian z literatury 

Uśmiechnęłam się mimowolnie. On był jedyną osobą, która mnie rozumiała i rozbawiała każdym słowem. Czemu? Nie mam pojęcia. Jego zabawny ubiór i fakt, że jedyną rozrywką w jego życiu było słuchanie wiadomości w telewizji... był trochę przerażający. 

Ja: Ty mi piszesz o sprawdzianie, a ja dopiero wracam do domu. Spotkamy się?

Zayn ▲: Uczę się, ale skoro TY nalegasz to tak, oczywiście. 

Zacisnęłam dłoń na telefonie. Przebrałam się tak szybko, że sama się zdziwiłam. Oznajmiłam mamie, że wrócę sama- jazda samochodem z jej osobą nie należała do przyjemnych rzeczy. Ona wpatrzona w Marka kiwnęła tylko głową tak bym się po prostu odczepiła. Studio nie było daleko, niecały kilometr od naszego domu. Było przed 8 wieczorem, więc ciemność zaczynała już wkraczać. Zaklęłam w myślach. Ścisnęłam pasek od torebki. Lampy uliczne jeszcze się nie zapaliły. Jednak ja dumnie kroczyłam do przodu. Nie odwracałam się i nie zwracałam uwagi na żaden dźwięk wokół mnie. Stałam właśnie pod domem przyjaciela.

Ja: Tee, uczeń- wychodź!

Nie musiałam długo czekać, bo po mnucie ujrzałam przed sobą chłopaka w czerwonej koszuli i jeansach. Jego włosy jak zwykle były ułożone idealnie na lewą stronę. Zaśmiałam się pod nosem. 

- Czemu się śmiejesz?- uniósł brew i delikatnie uderzył mnie w ramię. Ja pokręciłam głową i nic nie odpowiedziałam. 

- Wiesz co Beth, mam sprawę...- wziął głęboki wdech tak jakby ta sprawa rzeczywiście była najwyższej wagi. Ja stałam jak głupia i oczekiwałam jego wypowiedzi. 

- Wiesz, niedługo jest ten bal jesienny...chciałbym zaprosić Lisę.- podrapał się po głowie na co ja tylko wzdrygnęłam. Nigdy jej nie lubiłam. Była totalną ignorantką i dziewczyną, która dla pieniędzy gotowa jest zrobić chyba wszystko. Podobała się mojemu przyjacielowi od jakichś 4 lat. Za każdym razem, gdy probował do niej zagadać ona Go ignrowała i wyśmiewała, ale on się nie poddawał- to był dopiero człowiek, który mimo przeciwności idzie przed siebie. 

- Pomogę Ci się zmienić.- zadeklarowałam po czym spojrzałam na zegarek. - Ale nie dzisiaj, niestety, ale wiesz- mam pełno nauki, bo ciągle nie ma mnie w szkole przez te totalnie popieprzone sesje.- stwierdziłam po czym pocałowałam Go w policzek. - Do zobaczenia w szkole.- pomachałam dłonią. 

Właściwie po co chciałam sie z nim dzisiaj spotkać? No tak- po prostu musiałam Go ujrzeć. Dawał mi takiego pozytywnego kopa każdego dnia. Stałam właśnie przed drzwiami od domu i usłyszałam gwizdnięcie i moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam Louis'a- najbardziej znienawidzonego faceta- przynajmniej przeze mnie. Pokręciłam głową i weszłam do środka domu.

FRAJER: czemu nie podeszłaś jak Cię wołałem?

Ja: bo jesteś śmieciem, nic nie wartym palantem

FRAJER: dobrze, w takim razie ty jesteś totalnym zerem, rozliczymy się w szkole...

Czemu miałam jego numer, a on mój? Nie mam pojęcie. Bodajże miał go od Zayn'a, gdy jeszcze się kumplowali. Jak to się stało? Parę lat temu byli wręcz braćmi, ale, gdy Lou dostał się do bardzo popularnego zespołu* i został gitarzystą i wokalistą postanowił usunąć Go z listy znajomych, gdyż nie był przeciętnym kretynem, który robiłby czego on chce. 

~*~ 

W szkole było strasznie. Każdy gapił się na mnie jak na idiotkę. Zastanawiało mnie to. Zayn nie odzywał się do mnie- totalnie ignorował to co do niego mówię. Mruczał tylko pod nosem ciche "tak" bądź "nie". Usiadłam na stołówce pierwszy raz sama. Czułam się okropnie. Pary oczu wlepione w moją osobę były niczym noże wbijające się w ciało. Nie jadłam- nie mogłam. Nagle do stolika dołączył Louis z kumplem- blondynem Andy'm. Przewróciłam oczami i już wstawałam, gdy on pociągnął mnie za rękę i spowrotem usiadłam na krześle. Wzrok przerzuciłam na kucharkę, która jako jedyna nie patrzyła na mnie jak na rozrywkową małpkę. 

- No cóż, jak się czujesz?- zapytał ciemnowłosy i uśmiechnął się zadziornie.

- Czuje się cudownie.- parsknęłam i tym razem wstałam. Zabrałam moją torebkę, która leżała na krześle obok. On nagle stanął tuż przy mnie. 

- Pamiętaj, jeszcze raz mnie zignorujesz to każdy przypadkiem będzie myślał, że pieprzyłem Cię w moim aucie, po prostu będziesz zwykłą dziwką...- wymruczał do mojego ucha obejmując mnie przy tym. Zawsze był wulgarny i prowokacyjny. Nie lubił, gdy się Go ignorowało. W sumie miałam Go w dupie, ale ludzie ze szkoły nie byli mi obojętni, bo gapiące się na mnie pary oczu codziennie byłyby nie wytrzymania. Byłam raczej nieśmiała i neutralna. Jego groźby były jak najbardziej do spełnienia.

Teraz jednak najważniejsze było dla mnie czemu Zayn się do mnie nie odzywa? 

*to nie jest 1D

UndecidedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz