Jest mi tak zimno.
Nie pamiętam już jak się tutaj znalazłem.
Nie pamiętam dlaczego ani po co.
Siedzę w tym miejscu nie pamiętam już jak długo.
Nic nie czuję oprócz chłodu.
Oprócz smutku, żalu i przygnębienia.
Moje myśli ciaglę dryfują po wspomnieniach z ostatniego tygodnia.
Krople deszczu zderzają się z moją siną już z zimna skórą.
Pamiętam te wszystkie emocje, które wtedy we mnie się gotowały, i których pozostałości czuję do teraz.
Wiem, że się trzęsę ale nie czuję tego, siedząc jak kamień w jednej pozycji.
Krople deszczu moczą moje zziębnięte ciało.
Lecą w dół po policzkach mieszając się z solą.
Spojrzałem w górę na szare niebo i korony drzew, które kołysały się na wietrze.
Są takie spokojne.
Wszystko było dla mnie bezbarwne.
Inne.
Zamknąłem zmęczone już oczy i
wziąłem drżący wdech powietrza, po którym wydałem ze swoich filoletowych już ust krótki, przerywany szloch.
W mojej głowie nonstop pobrzmiewalo to jedno pytanie - dlaczego?
Do tej pory nie odnalazłem odpowiedzi.
Mam już dość.
Nagle usłyszałem czyjeś kroki.
Nie przejąłem się tym siedząc dalej z zamkniętymi oczami i głową położoną na moich zgiętych kolanach, które podtrzymywałem rękoma.
Wsłuchiwałem się w dźwięki deszczu i rytmicznych kroków nieznajomego wyciszając głośne myśli.
Odgłosy stawały się głośniejsze, bliższe aż w pewnym momencie całkowicie ustały.
Tuż przede mną.
Nie miałem siły otworzyć oczu ani przyjrzeć się osobie, która teraz tu stała.
Może to leśniczy czy jakiś przypadkowy przechodzeń, który postanowił wtrącić się w nie swoje sprawy.
Osobnik usiadł obok mnie a ja poczułem lekką woń papierosów i drogich perfum.
Znałem ten zapach doskonale co sprawiło, że poczułem się lepiej i gorzej jednocześnie.
Usłyszałem jak on zaczął odpalać papierosa.
Typowe.
Zaciągnął się głęboko a następnie wypuścił powietrze z dymem ze swoich zapewne już zczerniałych płuc.
Nic nie mówił, nic nie robił tylko palił powoli swojego papierosa siedząc obok mnie na tyle blisko że stykaliśmy się ramionami dając mi tym samym odrobinę ciepła.
- Trzęsiesz się. - Powiedział cicho i wyrzucając na ziemię peta, wstał. - Chodź do domu bo się przeziębisz.
Po tym wziął mnie pod ramie i pomógł mi wstać.
Otworzyłem oczy i stojąc przed nim spojrzałem na niego po raz pierwszy.
Jego czarne mokre włosy lepiły mu się do czoła i policzków. Miał na sobie jedynie czarną koszulkę a w wolnej ręce trzymał swoją bluzę tego samego koloru, którą po chwili mnie nakrył.
Musiał zauważyć moje napuchnięte i czerwone od płaczu oczy ale na moje szczęście nic na to nie powiedział za co byłem mu wdzięczny.
- Chodźmy zanim dostaniesz hipotermi, ile tu już siedzisz że jesteś taki zimny i siny?
Nie odezwałem się.
He Tian objął mnie za szyję i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia z tego lasu.
Musieliśmy iść powoli, gdyż całe moje nogi były zdrętwiałe i słabe. Ledwo mogłem stać ciągle się chwiejąc, lecz na moje szczęście brunet mnie podtrzymywał.
Nie wiedziałem jak i dlaczego mnie znalazł ale postanowiłem się nad tym nie zastanawiać. Tak naprawdę to w tej chwili nic mnie nie obchodziło więc dałem się prowadzić wyższemu chłopakowi.
Po paru minutach cichego marszu znaleźliśmy się na końcu lasu gdzie był zaparkowany samochód He Tiana.
Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy w drogę.
Przez całą jazdę nikt z nas się nie odezwał a jedyne co było słychać to szum deszczu i ciche odgłosy silnika.
Zacząłem się coraz bardziej trząść a moja szczęka zaczęła drżeć pomimo wysokiej temperatury w aucie.
Nie czułem tego ciepła.
He Tian spojrzał na mnie kątem oka i poruszył się jakby coś go zaniepokoiło.
Nie zastanawiałem się nad tym tylko dalej trzęsąc się chorobliwie oparłem się o szybę i zamknąłem oczy.
Byłem tak zmęczony. Miałem ochotę zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Nie przejmowałem się tym, że mogłem tam umrzeć.
Sen wydawał się być zbawieniem i lekarstwem na zimno, które wywoływały ból w moim zdrętwiałym ciele.
- Nie śpij. - Zabrzmiał niski głos kierowcy a ja nie wiedząc czemu postanowiłem się posłuchać, mimo iż było to tak trudne.
Po paru kolejnych minutach męki, He Tian zaparkowal przed wysokim wieżowcem i wysiadł z auta, pomagając wysiąść także i mnie.
Wszedliśmy do budynku a następnie do windy by dotrzeć na odpowiednie piętro.
Po chwili wchodziliśmy już do jego dużego mieszkania.
Rozejrzałem się powoli, zauważając, że nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu. Dalej biła tu ogromna pustka i duża przestrzeń. Z wielkich okien widac było szare niebo i miasto które powoli topiło się w mroku.
He Tian po zamknięciu drzwi poszedł odrazu do swojej szafy i wyciągnął stamtąd jakieś ubrania po czym podszedł do mnie wręczając mi je.
- Idź się przebierz w suche ubrania. Jesteś cały przemoczony. - Powiedział czekając aż odbiorę je od niego.
Nie miałem siły na nic. Tak naprawdę to ledwo stałem i nie potrafiłem się ruszyć. Z trzęsacymi się ustami szepnąłem.
- Nn-nie mm-mogę s-się ruszzyc - Po czym zamknąłem oczy. Z oczu zaczęły mi lecieć mimowolnie łzy co było zapewne spowodowane wychłodzeniem i bezsilnością.
- Okej..więc pomogę ci się przebrać. - Powiedział poważnie bez tego swojego typowego dwuznacznego uśmieszku.
He Tian wziął mnie pod ramie prowadząc do łazienki. Oparłem się o wannę a chłopak zaczął powoli ściągać ze mnie mokre ubrania.
Nie miałem siły, żeby się chociażby zawstydzić tym, że nie potrafię się sam przebrać.
Gdy He Tian ściągnął już ze mnie koszulkę i spodnie, spojrzał na mnie i z nieodgadnionym wyrazem twarzy powiedział.
- Bokserki też masz mokre. Muszę je ściągnąć. - Patrzył na mnie wyczekując jakiegoś znaku zgody bądź zaprzeczenia a ja bezsilnie jedynie lekko skinąłem głową, dając mu pozwolenie na robienie ze mną co chce. Byłem tak śpiący, że nie myślałem o zawstydzeniu.
Później na pewno będę się palił ze wstydu ale trudno.
Poczułem jak He Tian ściąga ze mnie bieliznę po czym wstając wziął ręcznik i zaczął wycierać moje mokre ciało. Miałem przez cały czas zamknięte oczy.
Czułem jego delikatne ruchy na sobie. Zbliżył się do mojej twarzy. Był blisko.
Bardzo blisko.
Na tyle, że czułem jego ciepły oddech na swoich policzkach i woń papierosów.
W pewnym momencie poczułem jak moje ciało słabnie i zaczęły się uginac pode mną kolana a wychłodzony organizm odmówił posłuszeństwa. Nie mogłem wziąć oddechu.
Nie mogłem nic zrobić.
Na pewno bym upadł na podłogę, gdyby nie silne ramiona He Tiana, które mnie podtrzymały. Oparłem się o jego klatkę piersiową, która była w tym momencie tak gorąca.
Mimo, iż byłem nagi wtuliłem się lekko w jego ciało pragnąc więcej ciepła.
- Ej ej ej czekaj chwilę najpierw się ubierz - Powiedział lekko mnie budząc.
- Prze-przeprazzam - wyjąkałem nie wiedząc co wsumie powiedzieć.
- Już spokojnie - powiedział po czym odsuwając mnie od siebie zaczął nakładać na mnie swoje suche ubrania.
Musiało być to dla niego nie lada wyzwanie zważając na to że ledwo trzymalem się w pionie a moje całe ciało trzęsło się niemiłosiernie. Mając dalej przymknięte powieki, poczułem na sobie miękki i pachnący materiał nieco przydużych czarnych dresów i szarego swetra.
Gdy chłopak już skończył, zaprowadził mnie do swojego łóżka kładąc mnie i nakrywając białą kołdrą.
- Musimy cię ogrzać - Powiedział otulając mnie jeszcze ciaśniej. - Szybciej będzie jeśli ogrzeję cię własnym ciałem - Powiedzial tym razem uśmiechając się z typowym dla siebie diabelskim spojrzeniem.
Nie zareagowałem na to mając właściwie gdzieś to wszystko, skupiając się jedynie na ciepłu, które powoli mnie otaczało.
Słyszałem jak chłopak porusza się po mieszkaniu zapewne samemu się przebierając i osuszając, wkońcu sam nieco zmókł.
Po krótkiej chwili poczułem jak brunet wchodzi pod kołdrę a następnie mnie lekko obejmuje.
Nie miał na sobie koszulki.
Czując jego gorące ciało mimowolnie przybliżyłem się do niego wtulając się mocno w jego klatkę piersiową i wgłębienie między szyją a ramieniem.
Było mi bardzo dobrze, mimo iż dalej się trząsłem.
He Tian także mnie mocniej objął.
Tak naprawdę to wbrew wszystkiemu w co wierzę, musiałem przyznać, iż cieszyłem się, że to akurat He Tian mnie teraz przytula. Że to on mnie uratował, bo nie wiem co by się wydarzyło jakbym został w tym lesie pare godzin dłużej, zważając na to, iż jest końcówka jesieni a ja byłem w samym podkoszulku.
- Głupek z ciebie Mo - powiedział cicho brunet ciągle mnie ciasno przytulając.
Poczułem jak lekko pocałowal mnie w czubek głowy, lecz to już do mnie zbytnio nie dotarło.
- dziękuję - szepnąłem i nie wytrzymując już dłużej oddałem się w objęcia morfeusza.______
Hej, sorki że robię nadzieję że to kolejny rozdział (pracuje nad tym bo jest w planach)
Aczkolwiek zacząłem pisać coś nowego, w co wkładam sporo serduszka, więc pls zajrzyjcie do opowiadania "otchłań" i dajcie znać czy jest znośne 😅🥺Love u guys!!!!!🤭
CZYTASZ
Zimne Przebudzenie
Fanfiction"Jest mi tak zimno. Nie pamiętam już jak się tutaj znalazłem. Nie pamiętam dlaczego ani po co. Siedzę w tym miejscu nie pamiętam już jak długo. Nic nie czuję oprócz chłodu." Mo Guan Shan postanowił wybrać się pewnego wieczoru do lasu. Nie wiedział...