4. W mojej głowie...moich snach

216 9 0
                                    

Na szczęście, podczas kolejnych odwiedzin, Alex była już w lepszej kondycji. Odetchnęłam z ulgą. Okazało się też, że Ruda przeżyła próbę samobójczą i dała się namówić na rozmowę z psychologiem. Cieszyły mnie te małe sukcesy. Dzięki pomocy rodziców udało mi się znaleźć niezłą pracę, odnawiałam kontakty towarzyskie, ale wszystko to było bardzo płytkie, tak jakbym w nic nie mogła się naprawdę zaangażować. W mojej głowie... moich snach, ciągle była ona.

- Śniłaś mi się dzisiaj – zaczęłam rozmowę. Miałyśmy mniej czasu niż zazwyczaj, bo spóźniłam się przez korki w mieście.

Odpowiedział mi uśmiech i wpatrzone we mnie spojrzenie. Jej okulary powędrowały na czubek głowy.

- Opowiedz mi.

Czułam jak zaczynam się czerwienić, gdy wróciły do mnie obrazy z zeszłej nocy.

- Ej! – Alex zrobiła udawaną minę pełną oburzenia – zdradzasz mnie z... jakby to wiedziała Nicky, wyimaginowanym obrazem mojej osoby?

Parsknęłam śmiechem.

- Podejrzewam, że ty mnie też.

Alex uniosła brwi prawie pod sufit.

- Wypraszam sobie.

Oboje wybuchłyśmy śmiechem. Zbliżyłam się konspiracyjnie do szyby i szepnęłam.

- Na serio, prawie doszłam przez sen.

Widziałam, że w oczach Alex powoli pojawia się mały płomyk. Pożądanie.

- Nie zdajesz sobie sprawy, jak mi tego brakuje – usłyszałam w słuchawce jej zachrypnięty głos – Jak bardzo cię pragnę.

Czułam, że robi mi się gorąco. Patrzyłyśmy na siebie chwilę bez słowa. Oczy mówiły zdecydowanie więcej niż język byłby w stanie wyrazić. Podniosłam rękę i położyłam ją na szybie.

- Wiem, a teraz... nawet nie mogę cię dotknąć – wykrztusiłam przez ściśnięte emocjami gardło.

Alex przełknęła dwa razy ślinę. Takie momenty są bardzo niebezpieczne, od wielkiej żądzy można łatwo przejść do ogromnego doła, dlatego trzeba się kontrolować. Przynajmniej starać się to robić.

- Dużo bym oddała za to, żeby móc się przynajmniej przy tobie położyć. Chociaż na chwilę – usłyszałam w odpowiedzi.

Moja ręka teatralnie zjechała po szybie. Trzeba ochłonąć. Tylko, że ja musiałam się jeszcze wygadać.

- Brakuje mi bliskości, tak po ludzku – moja głowa mówiła mi, żebym sobie odpuściła, bo takie słowa tylko wprowadzą Alex w jeszcze gorszy nastrój, ale musiałam brnąć dalej – To zawsze była moja słabość, zresztą sama wiesz, musiałam mieć kogoś przy sobie, byle tylko nie być samotnym. Oczywiście – zreflektowałam się – nie myśl sobie, nikt inny oprócz ciebie się dla mnie nie liczy, po prostu jest mi ciężko...

- Piper...

No właśnie, Alex nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Ja sama nawet nie wiedziałam, co chciałabym w tym momencie usłyszeć. Zmusiłam się do uśmiechu, niezbyt szczerego, o czym wiedziałyśmy obie.

- Okej. Już w porządku. Może masz dla mnie jakieś więzienne plotki?

Grymas na twarzy Alex dobitnie uświadomił mi, że nic nie jest w porządku. Ani to, że musimy żyć z dala od siebie, pozbawione bliskości ani, jak się za chwilę okazało, w więziennej sytuacji.

- Badison znowu wariuje. Wydawało mi się, że sytuacja między blokami jest już oczyszczona, ale ona ostatnio ciągle prowokuje jakieś sprzeczki. Najwyraźniej liczy na konflikt, podczas którego mogłaby wystąpić w postaci lidera. Najgorsze jest to, że jakieś bezmózgie suki ją we wszystkim dopingują.

- A ty?

- A ja trzymam się z boku. Nie ma takiej siły, która mogłaby mnie w cokolwiek wkręcić – spojrzała na mnie uważnie – więc nawet nie musisz mnie ostrzegać.

Pokiwałam powoli głową.

- Okej.

- Ostatnio dużo czytam... - zaczęła Alex.

- Koniec odwiedzin za minutę!

Nic nie słyszałam, nic nie słyszałam. Te odwiedziny nie mogę się tak szybko skończyć.

- I co, masz mi coś ciekawego do polecenia?

- Był taki jeden kryminał, okropny. Nie pamiętam tytułu. W każdym razie, jako doświadczony przestępca – Alex poprawiła nieistniejącą muchę przy szyi – mogę kompetentnie zrównać z błotem autora. Szczególnie te dialogi. Wszystko było tak sztuczne jak – moment przerwy na zastanowienie – o już wiem!

Znałam doskonale to spojrzenie i już szykowałam się do odparcia ataku.

- Jak ty, gdy bawiłaś się w gangsterkę.

Spiorunowałam ją spojrzeniem.

- Ooo, kochana. Ja się w nic nie bawiłam, naprawdę byłam liczącym się w świecie przestępczym gangsterem.

Moja kochana wydęła usta i skrzywiła się lekko.

- Ups, chyba miało być groźnie, a wyszło słodko.

- Koniec odwiedzin! Zapraszamy państwa do wyjścia.

Alex podniosła jedną brew do góry. Na odchodne dodała:

- Naprawdę jesteś najsłodszym przestępcą, jakiego znam.

Orange is the new black (after). Więzienne rozmowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz