6. Szczęśliwego Nowego Roku

179 7 0
                                    

Dałam sobie tydzień na ochłonięcie. Alex torpedowała mnie telefonami, ale konsekwentnie nie odbierałam. Potrzebowałam chwili, żeby sobie wszystko ułożyć. W końcu dotarły do mnie jej słowa. Okej, to nie była zdrada, ale wnioski, które podążały za tym przemyśleniem wcale nie poprawiły mi humoru.

- Hej.

- Serio, Piper? Serio? – okulary oczywiście znalazły się od razu na czubku jej głowy - Ty sobie chyba ze mnie kurwa żartujesz! Hej? Tyle masz mi do powiedzenia po tamtej akcji i głuchej ciszy przez ostatni tydzień?

Zamknęłam na chwilę oczy i pokiwałam głową.

- Alex, przepraszam. Nie byłam sobą. Myślałam...

- Wsadź sobie w dupę swoje przeprosiny! – przerwała mi krzykiem.

- Myślałam, że mnie zdradziłaś – dokończyłam i tak.

Alex wyciągnęła ręce tak jakby chciała mnie udusić.

- Przecież ci mówiłam!

- Wiem, wiem – było mi naprawdę głupio.

Alex ciężko westchnęła. Jej ręce, wyrażając całkowitą bezsilność, opadły na stół.

- Ciebie się nie da zdradzić. Jesteś jak pijawka, która ulokowała się w moim sercu. I mózgu. Tu i tu jednocześnie. Gdybym zrobiła cokolwiek, wyssałabyś ze mnie wszystko.

- Pijawka w sercu? Alex, jakaś ty romantyczna – uśmiechnęłam się do niej lekko. Na szczęście odpowiedziała tym samym. Odetchnęłam z ulgą.

- Naprawdę cię przepraszam. Za zeszły tydzień i za to olewanie telefonów. Musiałam zebrać myśli.

I musiałam też zapytać wprost.

- Skoro to nie zdrada, to znaczy, że werbujesz ludzi, prawda?

Odpowiedziała mi cisza i zaskoczone spojrzenie.

- Wiem jak to działa, już to kiedyś widziałam. Tylko po co, Alex? Tego nie potrafię zrozumieć. Przecież teraz nie zajmujesz się już żadnym... transportem.

- Piper... - widziałam, że bije się z myślami – masz rację.

Naprawdę wolałabym tego nie usłyszeć.

- Możesz mi to jakoś wyjaśnić? – starałam się mówić względnie spokojnie.

Alex przełknęła ślinę. Już pogodziła się z tym, że musi mi powiedzieć prawdę.

- Robię to dla własnego bezpieczeństwa.

Co takiego?

- Co?!

Nagłe olśnienie w mózgu.

- Badison?

Alex tylko kiwnęła głową.

- Przysięgam, że starałam się trzymać na uboczu, ale ona się do mnie doczepiła. Nie dawała spokoju. Po prostu musiałam coś zrobić. Podjąć pewne kroki.

Zaczęłam bębnić palcami w stolik. Powiedzieć, że czułam niepokój, to jakby nie powiedzieć nic. Byłam tym wszystkim przerażona.

- Panujesz nad sytuacją?

- Koniec odwiedzin za minutę!

- To jest niemożliwe, dopiero przed chwilą przyszłam!

- Nie – usłyszałam w słuchawce.

- Co? – nie wiedziałam, o co jej chodzi.

- Pytałaś, czy panuję nad sytuacją. Niestety, Piper, nad niczym nie panuję.

Czułam, że żołądek wywraca mi się do góry nogami. Patrzyłyśmy na siebie bez słowa.

- Koniec odwiedzin! Zapraszamy państwa do wyjścia.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Pipes. Kocham cię.

Przypomniało mi się jeszcze, że miałam ją jeszcze zapytać o rudą strażniczkę... ale tak naprawdę, jakie to miało teraz znaczenie?

Orange is the new black (after). Więzienne rozmowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz