Gdy Draco chciał już coś powiedzieć do pokoju wszedł... Snape.-Zostaw ją i natychmiast wyjdź z tego pokoju. - Powiedział Sewerus.
Jacob spojrzał na niego i wkurzony wyszedł i trzasnął drzwiami. Wujek podszedł do mnie i mnie bardzo mocno przytulił.
-Chodź musimy porozmawiać. - Powiedział, a ja tylko posłusznie machnęłam głową na znak, że się zgadzam.
Szliśmy przez prawie pusty korytarz w ciszy, nie była to niezręczna cisza, ale przyjemna. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już na miejscu. Snape przepuścił mnie w drzwiach i usiadłam na krześle, on naprzeciwko mnie.
-Skarbie, wiem że to dla ciebie trudne, ale musisz z nim zerwać, bo nie pozwolę, żeby robił ci krzywdę. Po drugie musimy iść o tym porozmawiać z dyrektorem Karkarow'em. - Skończył swoją wypowiedź na co ja przytaknelam I go przytuliłam. Posiedziałam jeszcze chwilę u niego, a ten zrobił mi pyszna gorąca czekoladę. Chwilę się pośmialiśmy i wreszcie musiałam iść do pokoju zerwać z Jacobem.
Gdy byłam już w pokoju wspólnym spotkałam Dracona.
-Draco ja cie chciałam bardzo przeprosić za Jacoba. - Powiedziałam że smutną miną.
-Mała nic się nie stało, ważne że tobie nic nie jesteś. Masz teraz jakieś plany czy może z nami posiedzisz?-Zapytał blondyn.
-Chętnie bym posiedziała, ale muszę porozmawiać z Jacobem.
-Ty chcesz z nim jeszcze gadać?! Powaliło cię?!! - Zakrztusił się napojem Zabini.
-Ja idę z nim zerwać. - Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Ide z tobą jeszcze ci coś zrobi. - Powiedział Malfoy.
-Jeśli chcesz. Aha jeszcze jedno... Draco, Blaise mogę spać u was w pokoju? Nie chce spać ani z Wiktorem ani z Jacobem.
-Jasne, nie musisz nawet pytać. - Powiedział puszczając mi oczko Zabini.
-Dziękuję jesteście najlepsi, dobra to co Draco dalej chcesz iść ze mną?
-Tak. - Uśmiechnął się chłopak.
Wchodząc po schodach myślałam jak mu o tym powiedzieć. Wreszcie jesteśmy pod jego drzwiami, wacham się czy wejść tam.
-Spokojnie będę tam z tobą. - Uspokoił mnie mój towarzysz.
Zapukałam i usłyszałam głośne proszę. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka zobaczyłam Jacoba, który siedzi na łóżku z gitarą i chyba próbuje napisać jakąś piosenkę.
-Oo Nicole, nareszcie. A co ten leszcz tu robi? - Odłożył gitarę i spojrzał gniewie na Draco.
-Przyszedł ze mną, ponieważ muszę ci coś powiedzieć. Jacob... - nie wiedziałam jak to powiedzieć.
-No słucham. Mów. - Powiedział wstawając z łóżka.
-Znamikoniec. - Powiedziałam szybko i spojrzałam na jego reakcje. Jego reakcja była dziwna, nie był zły jak się spodziewałam, był smutny?
-Zrywasz ze mną dlatego, że cię uderzyłem prawda? Nicole ja przepraszam po prostu się wkurzyłem, bo zanim przyszedłem do was spotkałem twojego brata i zaczęliśmy się kłócić. Wybacz mi proszę. Nie będę mógł patrzeć jak w szkole będziesz chodzić beze mnie...
-Jacob ja za rok nie wracam do Durmstrangu. Ja będę chodzić do Hogwartu.
-Dlaczego?! - Załamał się i usiadł na łóżku prawie płacząc.
-Jacob, po prostu moi rodzice poprosili, żeby po ich śmierci Sewerus się mną zajął. A mu będzie trudno gdy będę chodzić do Durmstrangu.
-Rozumiem, ale może chociaż mi wybaczysz i będziemy się przyjaźnic? Naprawdę nie chciałem cię uderzyć.
-Zobacze, narazie jest za wcześnie na takie decyzje.
-No dobrze.Pare dni później...
Przez te parę dni zmieniło się tylko, że zbliżyłam się do Draco i Zabiniego, jesteśmy jak papuszki nie rozłączki. Dziś mam przydzielenie do domu czym się bardzo stresuje. Chłopcy mówią, że na 100% trafię do Slytheriu, a ja mam taką nadzieję. W końcu nie chce zawieść ojca. Idę do gabinetu dyrektora, ponieważ nie będę przydzielana przy wszystkich, bo nie opłaca się marnować na to czasu, a Albus powie tylko do którego domu zostałam przydzielana.
Jestem pod posągiem i czekam na prof Snape. Po paru chwilach dołącza do mnie i mówi hasło. Wchodzimy po schodach i zostaje wpuszczona przez drzwi do dosyć dużego gabinetu.
-Dzień dobry Nicole.-Powiedział starzec z ogromnym uśmiechem.
-Dzień dobry państwu.-Powiedziałam, bo oprócz mnie, prof. Albusa i Sewerusa byli też opiekunowie reszty domów.
-Dobrze usiądź. - Powiedział Dumbledore i pokazał na krzesło stojące na środku, posłusznie usiadłam i McGonagall założyła mi tiare przydziału na głowę. Ta po chwili zastanowienia ogłosiła, że Slytherin. Odetchnęłam z ulgą.
Nauczyciele mi pogratulowali a ja poszłam na Błonia, gdzie byli moi przyjaciele.
- I jak? Jaki dom? - Zapytał Diabeł.
-Dowiecie się na kolacji. - Powiedziałam tajemniczo.
Draco siedział zaopatrzony przed siebie.
-Smoku wszytsko okey? - Zapytałam.
-Co? Aa tak. Nicole możemy porozmawiać?
-Jasne. - Odpowiedziałam. Draco wstał i odeszliśmy kawałek.
Gdy odeszliśmy wystarczająco daleko stwierdziła, że pierwsza się odezwę.
-O czym chciałeś porozmawiać?
-Słuchaj... wiem, że to może głupie, ale podobasz mi się bardzo i wiem, że pewnie nie odwzajemniasz moich uczuć, ale kocham cię. - Wyznał chłopak, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Draco ja... Ja też cię kocham. - Powiedziałam nadal nie wierząc, że to jest prawdziwe.
-Naprawdę? - Zapytał z entuzjazmem a ja przytaknęłam.
-Więc Nicole czy zostaniesz moją księżniczką? - Powiedział patrząc mi w oczy i trzymając za ręce.
-TAK! - Krzyknęłam przez co parę osób na mnie spojrzało. Draco podniósł mnie i pocałował.
Po chwili razem z moim chłopakiem, boziu jak to pięknie brzmi, poszliśmy do naszych przyjaciół trzymając się za ręce.
-Uuu gołąbeczki chcecie nam coś powiedzieć?-Zapytała Pansy.
-Tak, więc przedstawiam wam moją nową dziewczynę, Nicole. - Powiedział Smok i czule mnie pocałował.
-Ha widzisz mówiłam że jeszcze do końca tygodnia będą razem. Teraz dawaj 10 galeonów. - Powiedział Diabeł.
-Czy wy się założyliście o nas? - Zapytałam zszokowana.
-Yyyy nieee - Powiedziała Pans.
-Jesteście nie możliwi. - Powiedziałam śmiejąc się.
-Dobra koniec gadania idziemy na kolacje. Jestem głodny. - Powiedział Crabbe z czego zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać. W miłej atmosferze udaliśmy się do Wielkiej Sali na kolacje. Usiadłam między Zabinim i Malfoy'em.
Na talerz wzięłam jedna bułkę, a do kielicha wlałam sobie trochę soku dyniowego.
Zaczęłam jeść.
-Skarbie czemu tak mało jesz? Zaczynam się martwić. - Powiedział Draco ze zmartwioną miną.
-Jak mało? Przecież to jest dużo. - Powiedziałam.
-Dużo? Dużo to jest tyle ile je Crabbe i Goyle, a nie to co ty jesz. Zjedz coś jeszcze proszę. - Powiedział gwałtownego gustykulując rękoma.
-Draco uspokuj się, jak będę głodna to sobie wezmę.-Powiedziałam przytulając się do jego ramienia.
-No dobra, ale jak będziesz głodna masz do mnie przyjść od razu jasne? - Zapytał.
-Jak słońce. - Uśmiechnęła się do mojego chłopaka.
-Ej ze mną się nie dzielisz swoim jedzeniem. Co to ma być? - Odparł Zabini.
-Bo ty jesteś dość gruby i gdybym się z tobą podzielił to by już tego jedzenia nie było. - Zaśmiał się Malfoy.
Gdy wszyscy zjedli poszliśmy do dormitorium, po drodze spotykając Golden Trio. Podeszli do nas.
-Hej Nicole mogę autograf? - Zapytał Rudzielec.
-Spadaj od niej Weasley. - Powiedział Draco chowając mnie za siebie.
-Uspokuj się Malfoy, on chce tylko autograf. Więc się odsuń się od niej to nie jest twoja dziewczyna. - Powiedziała ta szlama.
-A właśnie że to jest moja dziewczyna, więc się odsuń od niej i wy też. - Powiedział do dziewczyny z szopą na głowie i jej towarzyszy.
-Nie wiem jak tak fajna dziewczyna może być z kimś takim jak ty Malfoy. Sądzę że jak się dowie jaki naprawdę jesteś to cię rzuci. - Powiedział Wybraniec.
-Jaki jest Draco? - W końcu się odezwałam.
-Jest arogancki, nie szanuje mugoli I czarodziei nieczystej krwi, śmieje się z biednych. - Powiedział Rudy.
-HAHAHA- Zaśmiałam się głośno.
-Przecież ja jestem taka sama. Nie lubię mieszkańców, zdrajców krwi i szlam. Brzydze się biednymi, bo jestem z arystokrackiej rodziny. - Powiedziałam, a widzą miny tej trójki dalej się zaczęłam śmiać. Gdy wreszcie udało nam się dostać do naszego pokoju wspólnego. Poszłam po swój notatnik, w którym zapisywałam różne teksty. Stwierdziłam, że na moje odejście muszę napisać jakąś piosenkę pożegnalną. Po paru godzinach skończyłam.
CZYTASZ
Arystokratka/ Draco Malfoy
FanfictionŻycie w sławnej rodzinie nie jest takie proste. Jak dużo może się zmienić w kolejnych latach życia Nicole? ~od aut. ~ Książka była pisana dawno i są w niej dziwne rzeczy.