"Kto tu jest pajacem?"

12 0 0
                                    

8:23: Musiałam przeczekać noc w celi. Całą noc myślałam nad tym, jak wielka satysfakcja wiązała się z podpaleniem miejsca byłej pracy. Wkońcu kto choć raz nie myślał o zabiciu kogoś? Kogoś kto Ciebie ignorował i wyśmiewał? Kiedy nawet jako jebany błazen jestes odrzucany? Podśpiewywałam sobie pod nosem jakąś piosenkę, która leciała w radiowozie i bardzo irytowało to strażnika, który mnie pilnował. Nagle do pomieszczenia wpadł ten Gordon i jego brzydszy wspólnik. Wyciągnęli mnie z celi i zaprowadzili do jakiegoś pomieszczenia. Czyżby chcieli mnie przesłuchać?

8:25: Siedziałam na krześle przy szarym stole a naprzeciwko mnie ten cały Jim, mówili tak na niego po drodze.
- Powiedz mi, Nel, dlaczego to zrobiłaś? - Zapytał i spojrzał na mnie poważnie. Zamilczałam, chciałam zobaczyć czy sie wkurzy.
Po chwili ciszy zadał pytanie ponownie a ja reagowałam tak samo. Widziałam te narastajacą irytację na jego twarzy. Splotłam ręce po którymś razie i lekko się schyliłam.
- Naprawde chcesz wiedzieć? - Poprawiłam grzywkę a moje oczy zalśniły przebiegłością.
- Tak. Chcę. Poprostu powiedz, co Ciebie nakłoniło do zabicia 56 osób? Chyba nie powiesz, że tak bez powodu.
- Nawet jak tak, to co? I tak trafie do kicia - Rozbawiło mnie to co powiedziałam a Gordon miał kamienną twarz, nie wiem o co mu chodzi.
- Posłuchaj, nie zmuszaj mnie do bycia tym złym gliną. Ja chcę tylko się dowiedzieć co kierowało tak sławnym komikiem do popełnienia takiej zbrodni.
- Ignoracja, Arogancja innych. Zapewne znasz takie pojęcia. - Powiedziałam i spojrzałam w stół.
- Ale to ty wykazałaś się arogancja w tej sytuacji..
- I tak wy tego nie zrozumiecie, pozatym ja na twoim miejscu byłabym surowa. - Odparłam kiedy jego świdrujace spojrzenie zatrzymało się na moich zielono-szarych oczach.
- Zaczęło się to od niewinnego ignorowania moich występów, przez dzieci a potem znęcanie sie nademną aż ostatecznie moje występy olewali nawet dorośli. - Mówiłam spokojnie. Lecz dla mnie spokojny temat to nie był. Serce komika w takim stanie jest rozwalone, na pół.
- Mam rozumieć, że 18 latka przejęła się opinią 8 latków? - Gordon zapytał z pogardą a ja zaczęłam tlumaczyć mu jak to jest być komikiem i jak bardzo zależy ci na smiechu innych, którego w moim przypadku ostatnio ubyło.

**
Przesłuchanie było długie i nudne, opowiadałam Jim'owi i droczyłam się z nim. Ojej, chyba mnie nie polubił...

8:47: Gordon i jak udało mi się wywnioskować z rozmów - Bullock, naradzali się między sobą jakiś czas. Siedziałam znudzona na tym krześle licząc włoski na mojej ręce.
- Jim, ale to zły pomysł, moim zdaniem...
- Nie, ona nie powinna być w więzieniu, więzienie to nie miejsce z taką zjebaną psychiką jak ona! - Pokazał na mnie palcem dwa razy troche krzycząc w twarz Harvey'owi.
- Czyli masz na myśli.. Arkham?
- Tak. Wyślemy ją tam. - Gordon spojrzał na mnie i wtedy on i Bullock wynieśli mnie z sali. Nie zabardzo widział mi się zakład dla osób z chorobami psychicznymi. Przecież ja jestem zdrowa.
- Nie szarp sie tak pajacu! - Krzyknął na mnie siwy kiedy niechcący wyrwałam się im kilka razy.

**
Kto tu jest pajacem?

9:30: To właśnie tak wygląda ten obślizgły, stary budynek zwany Arkham. Kiedy mężczyżni zaprowadzili mnie do celi, zabrali ubrania i dali odpowiednie szaty musiałam zapozować do specialnych zdjęć. Lampa błyskowa wyjątkowo mnie wkurzała, tym bardziej, że musiałam zdjąć okulary. Te całe więzienne szaty nie były zbyt wygodne a samo powietrze w budynku widocznie zanieczyszczone pierdami i smutkami. Pora jakoś rozbawić te całe Arkham! Skoro mam tutaj żyć przez następne lata wypadałoby zebrać sojuszników... Przechodząc tymi mrocznymi i klimatycznimi korytarzami po drodze widziałam scene która była pusta.. Krzesła pod nią również, zupełnie jak tego wieczora kiedy nikt nie przyszedł na moje przedstawienie...
Bardzo szybko dali mi swobodę, przydzielili numer oraz celę. Postanowiłam pochodzić bo budynku. Idąc po smolastych schodach usłyszałam jakąś muzykę, nie wiedziałam co tam jest. Ruszyłam w tamto miejsce lekko niepewnie i był to mały korytarzyk a na parapecie stało radyjko z którego leciała muzyka lat 70, ciągle przerywała i leciała w kółko, jakby jedna kaseta. Nie można było tam wejść i jej wyłączyć, więc zbiegłam po schodach prawie sie poślizgując. Podłoga dawno nie myta, już same ściany były pełne kurzu a gdzieniegdzie widziałam pająki. Takie duże i małe. Zrobiłam się głodna, więc ruszyłam do stołówki.

10:02: Stołówka była pełna, pewnie podawali śniadanie. Tyle pasków nie widzialam dawno, poza namiotami. Większość patrzyła na mnie i czułam na sobie doskonale ich wzrok. Nie widziałam żadnej dziewczyny, może dwie w rogach i to z jakimiś grubymi kolesiami. Mam nadzieję, że ja tak nie skończe. Ale więźniowie zerkali na mnie całkiem jakby mnie znali, jakby już widzieli. Z lekkim podziwem, pogardą i fascynacją. Usiadłam z tacą z jedzeniem przy jakimś wolnym stole i jadłam starając sie nie krępować przy tych wszystkich spojrzeniach.

**
Minęła godzina, zjadłam te nie dobre jedzenie i trzymałam się siebie. Nie chciałam z nikim rozmawiać ani się zaprzyjaźniać. Na początku wydawało mi się super, obojętność to moje startowe uczucie ale po czasie siedzenia z tymi ludźmi bez słowa nie chętnie było mi z nimi rozmawiać.

Chaos || GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz