Rozdział 1

262 4 0
                                    

Po przebudzeniu spojrzałam na budzik i zaczęłam klnąć pod nosem, bo musiałam obudzić się akurat o 5:48. Po chwili spróbowania znowu zasnąć stwierdziłam, że nie dam rady i sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić stronę mojego nowego liceum w Beacon Hills. Były tam między innymi rozszerzenia typu biologiczno-chemiczne matematyczno-fizyczne i tym podobne.

Zdecydowałam , że zapisze się do klasy z rozszerzeniem biologiczno-chemicznym, bo od zawsze chciałam być lekarzem. Następny raz spojrzałam na godzinę, która wskazywała 6:32 i postanowiłam zacząć się ogarniać, żeby nie wyglądać jak potwór.
Za godzinę mam jechać do Beacon Hills więc przydałoby się zacząć teraz.

Time skip...

Jestem już z mamą na miejscu. Droga minęła nam spokojnie do czasu gdy na jezdnię koło Beacon Hills wyskoczyło duże zwierzę, ale po sekundzie zniknęło. Zapewne był to jakiś jeleń.

Zaczęłam pomagać Maddie (mojej matce) w składaniu mebli, które nie dawno co przyszły do naszego nowego domu. Po pozkładaniu i umieszczeniu w swoje miejsca mebli ruszyłam na górę do swojego pokoju aby jakoś się tam urządzić. O godzinie 15:00 wszystko było już zrobione narazie jest sobota i dopiero pojutrze idę do szkoły.

Postanowiłam iść pozwiedzać okolice.

--- Mamo, mogę pójść się przejść po okolicy? --- spytałam.

--- No dobrze, ale masz wrócić przed 20:00 albo wcześniej --- rozkazała moja mama

--- Okej to idę pa --- pożegnałam się z Maddie buziakiem w policzek i ruszyłam w stronę wyjścia.

Kiedy przechodziłam obok szpitala, w którym ma pracować moja mama, przez przypadek usłyszałam rozmowę ratownika z lekarzem.

--- To już piąty raz kiedy przywozimy tu zmasakrowane zwłoki --- odparł ratownik.

--- Takich rzeczy na pewno nie robi niedźwiedź ani wilk jak to mówi policja --- zastanowił się lekarz --- ciało ma rozerwany kawałek jelita, a ugryzienie po drugiej stronie brzucha ma kształt szczęki człowieka z bardzo ostrymi zębami --- dodał.

--- Nie mam pojęcia co to jest i czemu zabija niewinnych ludzi. Na wszystkich ciałach, które przywieźliśmy są takie same ugryzienia w losowych miejscach --- powiedział ratownik

Potem weszli do szpitala prawdopodobnie dalej rozmawiając o tym samym. Zaciekawiłam się tą sprawą zmasakrowanych ciał, nawet bardzo. Z jednej strony chciałam zagłębić się bardziej w ten temat, natomiast z drugiej zbyt się bałam, aby w to wnikać. W tymi myślami ruszyłam dalej przed siebie.

Po około 20 minutach znajdowała się przed rezerwatem w miasteczku.
"A co mi tam mogę się przejść po lesie" pomyślałam, zupełnie zapominając o tych wszystkich morderstwach. Po dłuższej wędrówce zorientowała się, że znajduję się w środku rezerwatu i do tego zaszło słońce i ledwo co widziałam na oczy. Złapałam za telefon i włączyłam latarkę.

--- No to super --- powiedziałam zirytowana.

Usłyszałam za sobą szelest liści więc gwałtownie się tam odwróciłam świecąc w pustą przestrzeń.

--- Halo? Ktoś tu jest? --- spytałam czując, że serce wyskoczył mi zaraz z piersi.

Do moich uszu doszło warczenie zza moich pleców. Bałam się odwrócić więc stałam tyłem zupełnie nieruchomo.
Przełknęłam ślinę chyba za głośno, ale teraz się tym zbytnio nie przejmowałam. Odważyłam się odwrócić powoli w tamtą stronę i napotkałam tylko czerwone ślepia wpatrujące się we mnie. Wypuściłam z rąk źródło światła i to coś na mnie skoczyło, kiedy ugryzło mnie w lewy bark wydobyłam z siebie przeraźliwy krzyk. Z oddali jeszcze przed straceniem przytomności usłyszałam głośny ryk i istotę rzucającą się na zwierzę. Potem odpłynęłam.

••••••••••••••••••••••••

I oto pojawił się pierwszy rozdział.
Następny dodam za dwa dni.

Do następnego!

Przeznaczenie || Scott McCall/ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz