Nie ważne kretynko..

263 7 0
                                    

Po tym zdarzeniu czytałam wszystko co o wampirach, czyli na przykład książki, wikipedie, blogi, przeróżne strony internetowe, a nawet w bajkach dla dzieci szukałam faktów. Chciałam wiedzieć o nich wszystko. Jakie mają zdolności, jakich mają wrogów, jakie mają cechy, jak żyją (No w prawdzie nie żyją), czy pożywiają się normalnym jedzeniem, co naprawdę się z nimi dzieje w słońcu, i jeszcze inne miliony podobnych do tych, rzeczy. Miałam i mam na tym punkcie obsesję.

Przytłaczało mnie jedynie, że tylko ja wiem, że one istnieją i tak naprawdę to nie jest mit i to nie my tak naprawdę jesteśmy na końcu łańcucha pokarmowego, a nawet na jego początku.

Nie mogłam tego nikomu powiedzieć. W sumie mogłam, ale czułam, że w ten sposób zdradziła bym wampiry, jak nie całą hierarchię mitycznych stworzeń. Wiedziałam jakie to niebezpieczne mogłoby być, jeśli w ogóle ktoś by mi w to uwierzył.

Oczywiste jest to, że zaraz po tym wydarzeniu powiedziałam to rodzicom. W końcu byłam dzieckiem, a stało się coś, w sumie strasznego, więc to normalne. Oczywiste jest też to, że mi nie uwierzyli.

No bo wyobraźcie sobie, że macie dziecko w wieku pięciu lat i nagle mówi wam, że zaatakował je wampir, a jeszcze inny ją uratował.
Nikt by nie uwierzył. Nawet ja, ale po tamtym myślę, że bym uwierzyła w 100 procentach.

Hah...to nawet w pewien sposób śmieszne, ale nie zaprzecze, że trochę straszne. W dzieciństwie zostałam prawie zaatakowana przez wampira, drugi natomiast mnie przed tym uratował. Później właśnie tego drugiego spotykałam podczas powrotu z kimś do domu w lesie, a jeszcze później jest szansa, że z nim zamieszkam. Zbieg okoliczności, a może właśnie nie.

Cały czas myślę o mojej sytuacji i szukam też jej określenia, a jedyne słowo, które mi przychodzi to, że to jest popierdolone.

W dupie z atakiem. Tylko, czy ja mam z nim mieszkać?

Moje jakże owocne przemyślenia przerwał ktoś dobijający się do drzwi frontowych.

Zbiegłam na dół i je otworzyłam. Stała za nimi Kath i Chris.

-GDZIEŚ TY BYŁA?!-Wrzasnęła.-PRZYSZŁAM TU O 3:40 A CIEBIE NIE MA, GDY POWINNAŚ SPAĆ PO KINIE!!!!

-Spokojnie ja była..

-JAK JA MAM BYĆ SPOKOJNA?!-Przerwała mi.

-Byłam u...u kolegi.

-U kolegi?! Którego?!

-Yy....z dzieciństwa, z resztą nie znasz go. Był moim kolegą z piaskownicy, ale się przeprowadził, więc długo się nie widzieliśmy.

Kłamanie idzie mi coraz lepiej.

-Nie ważne kretynko, nic Ci nie jest? Wyglądasz jakbyś zobaczyła co najmniej ducha lub demona.

Coś koło tego..

-Nie... Wszystko w porządku.

Przyjrzała mi się jeszcze i mnie przytuliła. Do uścisku doszedł jeszcze Chris.

-TULI TULI!-Krzyknął.

-Czyli od dziś jesteśmy teletubisiami?-Zapytałam.

Wszyscy się zaśmialiśmy.

Weszli do mnie i rozmawialiśmy do wieczora.

P.O.V. Damien

Jest już dziewiętnasta. Minęło kilka dobrych godzin, a jej nie ma. Nie przyjdzie. W sumie mogłem się tego spodziewać. Jaki człowiek, dobrowolnie wróciłby do wampira, a tym bardziej zamieszkał.

A jeśli już o nią chodzi. Może to nie jest Meg? Może nie pamięta? Lub się nie udało?

P.O.V. Megan

Chris właśnie wychodzi z mojego domu. A Kath siedzi u mnie w pokoju na łóżku.
Poszłam do niej patrząc na pierścień.
PIERŚCIEŃ! Cholera! Zapomniałam o Damienie!

-Cholera!-Krzyknęłam, gdy walnęłam głową w ścianę zamiast wejść do pokoju obok.

-Co ci się dzieje?-Zapytała Kath. 

-Zamyśliłam się.

-Nad czym?

-Powiedz mi-Weszłam do pokoju i usiadłam koło niej.-Gdybyś spotkała po dziesięciu latach kogoś, kto uratował ci kiedyś życie przed mordercą i on zaproponowałby tobie zamieszkanie z nim. Nie pomijając faktu, że jest on z rasy, którą się interesujesz. Co byś zrobiła?

-Yy....nie wiem. Jeśli mógłby to być fikcyjny ktoś, na przykład Harry Potter, to byłabym na pewno w szoku, ale chyba bym się zgodziła, a co?

-Nic, po prostu się chyba przeprowadzam.

-CO?

-Do tego kolegi.

-Ale...

-Pomożesz mi się spakować?

-Ty tak serio?

- Chyba tak..

Kim ja jestem?Where stories live. Discover now