Mijały kolejne dni, a ja nie mogłam przestać myśleć o Camili. Była już sobota, a ona od czwartku nie dawała po sobie znaku życia. Dzwoniłam, ale nie odbierała. Nie odpisywała na wiadomości. Miałam wolny wieczór, więc postanowiłam przejechać się do baru, w którym pracowała. Miami Ave Street było zapełnione ludźmi po same brzegi, głośna muzyka odbijała się w uszach niczym echo najgłośniejszego krzyku, a kolorowe reflektory raziły w oczy bardziej niż promienie porannego słońca. Nie pasowałam tu, to było pewne. Nie lubiłam tłumów i hałasu, byłam typem introwertyka, ale w tej chwili zrobiłabym wszystko, żeby tylko zobaczyć brunetkę. Czułam się jak niechciany gość; jak ktoś, kto wkroczył na obcy teren i chciał pobawić się w detektywa. Bałam się, że Camila naprawdę mnie tu nie chce, ale jej obecność była na tyle uzależniająca, że musiałam ją zobaczyć. Musiałam wiedzieć, że wszystko u niej dobrze, że jeszcze się zobaczymy, że może kiedyś będę coś znaczyć.
Zobaczyłam ją przy barze. Robiła drinki dla pijanych chłopaków, którzy rozbierali ją wzrokiem za każdym razem, gdy się ruszyła. Podeszłam tam. Przywitała mnie zdziwionym uśmiechem i od razu zapytała, czy chcę się czegoś napić. Powiedziałam, że nie mam pieniędzy, a ona i tak nalała mi drinka do szklanki.
- Możemy porozmawiać na osobności? - zapytałam i wypiłam alkohol, żeby trochę się rozluźnić. Patrzyłam na nią i myślałam o tamtej nocy, gdy była cała moja. Mogłam dotykać każdej jej części, mogłam rozebrać ją ze wszystkich tajemnic.
- Jasne, i tak już kończę pracę. Pójdę tylko po swoje rzeczy. - Przyjazny ton jej głosu nie pozwalał mi myśleć, że coś jest nie tak. Wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do mojego Audi. Zostawiłam otwarte drzwi, wyciągnęłam z kieszeni papierosa i po chwili zaciągnęłam się dymem. Niska sylwetka wyłoniła się z ciemności. Była piękniejsza od gwiazd, które tej nocy oświetlały niebo.
- Wejdziesz? - zapytałam, więc obeszła dookoła samochód i zajęła miejsce pasażera.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Dlaczego się do mnie nie odzywałaś? - W moim głosie słychać było żal, chociaż nie chciałam, żeby pomyślała, że musi mi się tłumaczyć.
- Nie miałam czasu. - najprostsza odpowiedź.
Odpaliłam auto i wcisnęłam pedał gazu.
- Odwieźć cię do domu? - zapytałam, a ona przytaknęła. Mówiła mi, gdzie mam jechać. Droga była prosta. Jechałyśmy przez pustą ulicę, dookoła było tylko kilka domów i duży parking przy zamkniętym już centrum handlowym.
- Zatrzymaj się tu - powiedziała. Byłam zdziwiona, ale zrobiłam to, o co prosiła. Zatrzymałam auto na parkingu pod drzewem. Tylko cztery latarnie oświetlały ulicę.
- Nie miałam cię odwieźć do domu?
- Owszem, ale chcę na spokojnie porozmawiać.
Westchnęłam głośno i przekręciłam kluczyki w stacyjce, po czym skierowałam na nią swoje spojrzenie.
- Nie bądź na mnie zła - prosiła. - Naprawdę w tym tygodniu miałam mało czasu.
- Rozumiem - odpowiedziałam smutno. Nie lubiłam, kiedy ktoś mnie okłamywał. Nie była ze mną szczera, a ja nie miałam na tyle odwagi, żeby jej o tym powiedzieć.
- Mam pomysł, jutro pójdziemy do kina. Chcę ci to jakoś wynagrodzić.
Na jej słowa moje serce zaczęło bić szybciej. Spojrzałam jej w oczy i mój oddech przyspieszył. Rozchyliłam lekko usta, więc wykorzystała sytuację i zbliżyła się do mnie, wsunęła do środka język i zaczęła zaciętą wargę o dominację. Byłam zdziwiona, ale nie protestowałam. Dłonie Camili oplotły moją szyję, a ja dotykałam jej brzucha. Usiadła mi na kolanach, więc zaczęłam całować jej dekolt. Moje dłonie błądziły po jej plecach, a potem powędrowały na pośladki i poczułam, jak podniecenie ogarnia całe moje ciało. Zaczęła całować moją szyję, więc cicho jęknęłam. Rozpięła moje spodnie, podniosła koszulkę do góry i włożyła rękę do stanika. Ściskała moje piersi mocno i delikatnie zarazem i przez chwilę myślałam, że może właśnie to sprawiało, że mam do niej tak ambiwalentny stosunek. Łączyła swoją brutalność z niewyobrażalną delikatnością, wszystko co robiła było zbyt paradoksalne, abym mogła to zrozumieć. Całowała moje usta i po chwili poczułam w majtkach jej rękę, dotykała mnie delikatnie i powoli, a ja prawie krzyczałam. Czułam się jak w niebie, kiedy włożyła we mnie dwa palce i zaczęła nimi poruszać, a razem z tym wykonywała powolne ruchy biodrami. Przygryzła dolną wargę, ściągnęłam jej koszulkę i zaczęłam całować piersi. Jęczała cicho, a to rozpalało mnie jeszcze bardziej. Nienawidziłam tej bliskości, bo wiedziałam, jak bardzo jest uzależniająca. Cieszyłam się tą chwilą ukojenia, lecz rozumiałam, że w konsekwencji zostawi za sobą tylko palący żal i tęsknotę.
Ścisnęłam mocniej jej pośladki, czując, jak dochodzę i krzycząc głośno, a ona pocałowała mnie ostatni raz. Ubrała się i wyszła z auta, mówiąc mi tylko, że zobaczymy się jutro. Zostawiła mnie samą, zdezorientowaną i głodną, a jedyne, co mogłam zrobić, to otrzeć łzy, spływające z moich policzków.
***
Witajcie!
Za nami kolejny rozdział, jak widzicie Lauren zaczyna coraz bardziej zależeć na Camili ;3
Bardzo fajnie mi się pisało ten rozdział,
mam nadzieję, że Wam się podoba ;D
Myślę, że niedługo znów coś napiszę, bo mam teraz sporo czasu ^^
Zapraszam do komentowania kochani!
Do następnego, gwiazdeczki <3
![](https://img.wattpad.com/cover/183914617-288-k712057.jpg)
CZYTASZ
Only You | Camren [PL]
FanfictionCamila chce się bawić życiem i nie myśli o stabilizacji, a już na pewno nie o związku. Lauren jest spokojna i jedyną rzeczą, której potrzebuje do szczęścia jest miłość. Ile Lauren będzie w stanie zrobić dla Camili? ❋ Zawiera wulgaryzmy i sceny ero...